Reklama

Kukułcze jajo, czyli o sprzątaniu po poprzednikach

8 marca 2015

Widziałam w sobotę wieczorem byłego prezydenta Andrzeja Kosztowniaka. Przyszedł z żoną na koncert Radomskiej Orkiestry Kameralnej, siadł w pierwszym rzędzie i z wielkim zainteresowaniem słuchał muzyki.

030315kukulczejajo Owszem, może nie wygląda jeszcze na całkiem pogodzonego z przegraną w walce o prezydenturę, ale też nie był jakoś specjalnie zatroskany, czy przygnębiony. A chyba być powinien, pomyślałam, bo przecież takie oskarżenia na niego w ostatnich dniach spadły.  Oskarżenia najcięższego kalibru! Usłyszeć, że się jest jak kukułką, wyrodną matką (ojcem?), co to o swoje pisklęta nie dba, nie chucha na nie, nie wysiaduje, tylko podrzuca jajka innym ptakom? A takie wszak bezeceństwa Andrzejowi Kosztowniakowi zarzuca nowa władza w radomskim rautszu. "Andrzej Kosztowniak podrzucił nam to kukułcze jajo" - to najczęściej powtarzane oskarżenia przez następców pod adresem poprzedników. Kukułczym jajem jest więc nieczynne, a generujące ogromne koszty lotnisko i jego dramatyczna sytuacja finansowa. A także utworzenie przez zarząd Portu Lotniczego Radom przejścia granicznego na Sadkowie bez zezwolenia wojewody. I co ciekawe, już się nie mówi o "szafie prezesa Siwaka", co to miała aż puchnąć od niespodzianek, po których boli głowa i żaden medyk wezwany na pomoc nic nie wskóra. Wystarczy słowo-wytrych "kukułcze jajo". Tymże kukułczym jajem jest też niewyjaśniona ciągle kwestia terenów pod budowę hali widowiskowo-sportowej. Jak wiadomo spadkobiercy właścicieli upomnieli się o część działek, na których teraz budować obiektu nie wolno. - Prezydent Kosztowniak o tym dobrze wiedział - mówią w magistracie. I dodają sakramentalne "kukułcze jajo". A jakimżesz kukułczym jajem okazał się projekt architektoniczny przebudowy placu Jagiellońskiego! Bez większego ryzyka można powiedzieć, że koncepcja nie podoba się nikomu. Ale urzędnikom Kosztowniaka widać się podobała, bo to właśnie ją wybrali jako najciekawszą i najlepszą. I co teraz zrobią prezydent Witkowski i wiceprezydent Frysztak? - Będziemy się zastanawiać, co począć z tym kukułczym jajem - zapewniają. Za kilka tygodni przekonany się także, czy kukułczym jajem nie jest nie tyle sama przebudowa wiaduktów w ul. Żółkiewskiego, ile konieczne przy tej okazji objazdy. Pamiętamy, że w kampanii wyborczej Platforma ostro krytykowała ten sposób prowadzenia inwestycji. Ale czas ucieka, a w raz z nim mogłyby uciec unijne pieniądze. Więc w tym przypadku o kukułczym jaju jakby nieco ciszej. Kukułcze jajo zalęgło się również w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej. Tam jednak szybko je zlokalizowano, wyrzucono i posprzątano. Podobnie ostre cięcie zastosowano w Zakładzie Usług Komunalnych. W innych gminnych spółkach i instytucjach - na razie mamy wiosenne przesilenie. Zastępcy pożegnali stanowiska (MOSiR, Port Lotniczy, MZDiK), główni szefowie jeszcze trwają. Ale z początkiem kwietnia, albo gdzieś tak po świętach, kiedy będą już wyniki finansowe za roku ubiegły, spodziewajmy się kolejnego wysypu kukułczych jaj. Kiedyś się po prostu mówiło "ale jaja!" Bożena Dobrzyńska
Tags