Nadzwyczajna sesja o inwestycjach drogowych, czyli bicie politycznej piany. Miasto dostanie 11,5 mln zł na budowę trasy N-S

17 kwietnia 2018

Radni nie przyjęli nawet stanowiska. Kłócili się już wcześniej, ale nadzwyczajna sesja poświęcona budowie al. Wojska Polskiego, trasy N-S i układu komunikacyjnego wokół Radomskiego Centrum Sportu zakończyła się ogromną awanturą. Wiceprezydent Frysztak obrażany przez szefa klubu PiS nie chciał już odpowiadać na pytania, a przewodniczący rady zarządził przerwę, domagając się powrotu na sesję prezydenta Witkowskiego.

 
Jakub Kowalski wystąpił w imieniu wnioskodawców

Jakub Kowalski wystąpił w imieniu wnioskodawców

  Sesja została została zwołana na wniosek radnych opozycji, którzy domagali się od prezydenta informacji na temat trzech ważnych inwestycji drogowych. Przewodniczący rady Dariusz Wójcik zaprosił na obrady (twierdził, że robi tak za każdym razem) także parlamentarzystów, z których pojawili się: posłanka Anna Kwiecień, Wojciech Skurkiewicz (oboje PiS), i Leszek Ruszczyk (PO). Obecny był także wicewojewoda Artur Standowicz, który jako jedyny z tego grona dotrwał do końca sesji. Piar i propaganda Debata rozpoczęła się od wystąpienia - w imieniu wnioskodawców -  Jakuba Kowalskiego (PiS), który zaopatrzony w materiały poglądowe (planszę ze zdjęciami prezydentów informujących o rozpoczęciu inwestycji, w tym słynną fotografię z "drogowskazem" z napisem trasa N-S). Zarzucił prezydentowi i jego zastępcy, że najpierw twierdzili, iż do realizacji Wojska Polskiego nie jest potrzebna klauzula natychmiastowej wykonalności, a dopiero pod presją, m,in. wywartą na nich przez opozycję, zaledwie w kilka dni po sesji, na której się to działo, o taki rygor wystąpili. - Pokazywaliście ten szyld drogowy jako nową jakość, całe długie godziny poświęcaliście na piar i propagandę - zarzucał Kowalski. Pytał, dlaczego prezydent zostawił realizację trasy N-S na ostatni, wyborczy rok, swojej kadencji i pozostaje teraz pod presją wykonawców, którzy podnoszą swoje ceny. - Wkrótce będzie rozstrzygnięcie przetargu na Wojska Polskiego. Czy będzie podobnie: oferent zaproponuje kwoty o wiele wyższe, niż zabezpieczyliście na ten cel? - dociekał radny Prawa i Sprawiedliwości. Wiceprezydent Konrad Frysztak zgodnie z porządkiem obrad zaproponowanym przez wnioskodawców przedstawił informację na temat realizacji al. Wojska Polskiego. Mówił, że problemem nie zajmował się nikt przez ostatnie 30 lat, dopiero w 2016 roku ogłoszono przetarg na wykonanie dokumentacji projektowej, a umowę na jej wykonanie podpisano w lipcu 2016 roku, niespełna rok później miasto wystąpiło do wojewody o pozwolenie na budowę. Umowa na dofinansowanie inwestycji z budżetu państwa została podpisana 13 marca br., po czym ogłoszono przetarg na budowę, jego rozstrzygnięcie nastąpi 8 maja. Konrad Frysztak nie chciał jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, ile miasto jest gotowe przeznaczyć pieniędzy na modernizację drogi. - Nie wpłynęła jeszcze ani jedna oferta i nie będę się wypowiadał na temat, czy możemy dać więcej, czy nie. Chyba, że chcecie wpływać na kosztorys? - pytał wiceprezydent. Dodał, że to samo dotyczy trasy N-S. Zarówno w dyskusji radnych, jak i odpowiedziach wiceprezydenta wracała kwestia terminu ogłoszenia przetargu. Radni opozycji, wicewojewoda Standowicz, parlamentarzyści PiS, upierali się, ze zgodnie z prawem można było ogłosić przetarg na budowę Wojska Polskiego, zanim prezydent popisał z wojewodą umowę na finansowanie prac. - Umowy podpisywać nie można, ale przetarg ogłosić -  tak - twierdzili. Przy swoim zdaniu trwał wiceprezydent Frysztak: nie można  ogłosić przetargu, jeśli nie ma zagwarantowanych pieniędzy. Wiceprezydent uznał, że takie stanowisko PiS, to namawianie do naruszania prawa. Tłumaczył, że klauzula rygoru natychmiastowej wykonalności kosztuje 5 proc. wartości wyceny, bo trzeba zapłacić wykonawcy, jeśli przetarg zostanie unieważniony.  - A nie mieliśmy pewności, czy podpiszecie z nami umowę, czy nie - wyjaśniał. - Straciliśmy trzy miesiące - przekonywali oponenci władz miasta. Poseł i wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz wypominał, że za rządów PO-PSL, Radom nie otrzymywał tylu pieniędzy, ile dostanie od PiS-u, na co w reakcji radni Platformy przypomnieli, że rząd Ewy Kopacz przyznał pieniądze m.in. na budowę Młodzianowskiej i refinansował dużą część realizacji obwodnicy południowej. Rozgrzane głowy próbował ostudzić Kazimierz Woźniak (Radomianie Razem). - Nie chodzi o to, jak te budowy mają wyglądać, ale o to, by stworzyć polityczny pojedynek. Kruszymy kopie o  trzy miesiące, a o ile była opóźniona budowa Mieszka I? O trzy lata - przypomniał. Precyzyjnie wyłożył też, podając daty i konkrety, że od 2010 roku budowa Wojska Polskiego pojawiła się w planach, to przez kolejne lata nie wydano na przygotowania do budowy ani złotówki.  - Tak wygląda ta historia i to wy ją pisaliście. A teraz bijemy tylko pianę - zarzucił radnym PiS. Z kolei Andrzej Łuczycki (PO) zwrócił uwagę, że pokrycie przez wojewodę kosztów wykupu działek (20 mln zł) pod budowę Wojska Polskiego spoczywa na skarbie państwa i nie jest niczym nadzwyczajnym, co mogłoby wynikać z wypowiedzi polityków PiS. - Podobnie parlamentarzyści mają obowiązek pracowania na rzecz regionu, z którego pochodzą - mówił, komentując liczne podziękowania, jakie radni Prawa i Sprawiedliwości (Dariusz Wójcik wymienił całą listę zasłużonych) składali na ręce swoich partyjnych kolegów za przychylność dla Radomia. Wstańcie i wyjdźcie Na sesji było względnie spokojnie do czasu, gdy głos zabrał najpierw szef klubu radnych PiS Marek Szary, a potem Dariusz Wójcik. - Nie jesteście zainteresowani sesją? Wstańcie i wyjdźcie - mówił do tych radnych, którzy twierdzili, że sesja jest stratą czasu. Wrócił do kwestii rzekomo straconych trzech miesięcy. Wyrażał obawy, ze pieniądze na ten rok (ponad 28 mln zł) mogą przepaść, jeśli miasto nie zdąży ich wykorzystać. Podobnie wypowiadał się Wójcik. - Mamy prawo wiedzieć, jak realizowane są inwestycje i jesteśmy od tego, aby się spotykać nawet codziennie - deklarował. Posła Leszka Ruszczyka (PO), który pytał "po co się tu spotykamy?" obrugał, że krytykuje radnych, a potem "podciąga spodnie, bo skakał, i wychodzi". Podobna przepychanka słowna dotyczyła tematu budowy trasy N-S. Kazimierz Woźniak znowu przypomniał, że poprzednia ekipa w mieście nie zrobiła nic i nie wydała na ten cel "ani złotówki na dokumentację" - Od ośmiu, siedmiu lat jest wpisywana do budżetu, jako pobożne życzenie - podkreślał radny. Ryszard Fałek (Wspólnota Samorządowa) uznał, ze Woźniak znokautował opozycję. - Jak zabiegaliście o trasę N-S, skoro nie było projektów? - pytał. Wiceprezydent Frysztak, podobnie jak w przypadku Wojska Polskiego podał, ile pieniędzy ekipa prezydenta Kosztowniaka zapisała w budżecie na przygotowania do budowy trasy. - W roku 2010 - 800 tys. zł - wydane - 0 zł, w 2011 roku - 1 mln zł - wydane - 0 zł, w 2012 - 800 tys. zł - wydane 0 zł, w 2013 800 tys. zł - wydane - 0 zł, w 2014 0 zł, wydane - 80 zł (śmiech sali), w 2014 roku - nic, wydane - nic - wyliczał Konrad Frysztak. - W ogóle nie chcieliście tej trasy robić. Zamiast budować obwodnicę południową, trzeba było budować trasę N-S. Obwodnica kosztowała 200 mln zł, z czego 133 mln dostała finansowanie z rządu PO, a teraz jeździ nią kilka samochodów na godzinę - przekonywał wiceprezydent. Ponad 1 mln zł na trasę N- S. Czyja to zasługa? Kuriozalna sytuacja dotyczyła jeszcze jednej sprawy. Najpierw Dariusz Wójcik powiedział, że ma dobrą wiadomość w sprawie trasy N-S, ale nie może jej ujawnić, bo rozmawiano o niej w ścisłym gronie w "gabinecie ministra Suskiego". O co chodziło, wyjawił Frysztak: miasto po odwołaniu od pierwotnie niekorzystnej decyzji Ministerstwa Infrastruktury, dostało dofinansowanie do budowy trasy w wysokości ponad 11 mln zł z subwencji drogowej.  Z tego, co mówił Wójcik można było odnieść wrażenie, ze to nie komisja konkursowa, ale polityczne grono przyznało to dofinansowanie. Krótko trwała natomiast dyskusja na tematu układu komunikacyjnego wokół powstającego na ul. Struga Radomskiego Centrum Sportu. Wiceprezydent Frysztak co najmniej dwa razy informował, że projekt przebudowy jest gotowy, a teraz miasto czeka na wydanie przez wydział architektury pozwolenia na budowę. - Nie jest więc prawdą, że nic nie mamy - mówił Frysztak. Radna Małgorzata Zając (PO) przypomniała, że radni PIS i "tzw. bezpartyni" już trzy razy odmówili wpisania do budżetu miasta pieniędzy na budowę dróg wokół RCS. - Jesteśmy oszukiwani, że nie chcemy dać pieniędzy na coś, czego nie ma. Na nic nie będzienmy dawać pieniędzy - upierał się Marek Szary i odesłał wiceprezydenta Frysztaka do przedszkola. A potem dorzucił  "o robieniu kupki". Wówczas wiceprezydent spokojnie poinformował, że w tej sytuacji nie będzie dalej odpowiadał na pytania. Oburzony przewodniczący rady zarządził pól godziny przerwy i żądał, by współpracownicy Radosława Witkowskiego zadzwonili do niego i poprosili, by wrócił na sesję, uspokoić swojego podwładnego (Frysztaka). Sam wysłał do prezydenta SMS, w którym napisał, ze Frysztak "wywołuje awantury", ale Witkowski odpowiedział mu, że za realizację porządku obrad sesji odpowiada szef rady. Półgodzinna przerwa skończyła się już po godz. 20. Dariusz Wójcik poinformował, że w tej sytuacji radni nie przyjmą stanowiska (zrobią to na następnej sesji) i zamknął sesję. Bożena Dobrzyńska
Tags