Ogórkowy felieton z Radomiem w tle

18 sierpnia 2015

Zazwyczaj w sezonie ogórkowym popełniam (to tak fajnie brzmi, lepiej niż „piszę”) felieton związany z wakacjami, urlopami i tzw. plażą (żeby, używając dziennikarskiego slangu, nie powiedzieć mocniej) informacyjną.

180715rynek   W tym roku sezon jakby krótszy, bo wykończyły nas upały i susza, ale symptomy "ogórkowatości" ciągle się pojawiają. Na dodatek - jak donoszą, oczywiście zupełnie nieoficjalnie - służby prasowe z ratusza dwaj najbardziej aktywni medialnie prezydenci - Witkowski i Frysztak - urlopują. Jakiegoś internautę wzburzyła więc wiadomość, że na konferencji prasowej w Warszawie poświęconej Air Show miasto reprezentowała wiceprezydent Białkowska, "odpowiadająca - napisał nie bez złośliwości - za służbę zdrowia". Ratuje więc nas jakoś w tej plażowej aurze właśnie Air Show. Przyjadą do Radomia dziesiątki, a nawet setki tysięcy ludzi z całej Polski, a może nawet i nie tylko z Polski. Przyjadą nie tylko na lotnisko, a jeśli nawet to po drodze będą mijać części miasta, którymi wcale nie możemy się chwalić. Mnie zdarzyło się wieźć kilka dni temu przez Radom wrocławiankę. Ponieważ nie był to przejazd turystyczny, wybrałam jak najprostsza drogę do celu - ulicę Słowackiego od ronda Matki Boskiej Fatimskiej, dalej Giserską wzdłuż torów, Lubelską i Zbrowskiego aż na Gołębiów II. Potem podobna trasa na dworzec PKS - Zbrowskiego, Czachowskiego, Beliny-Prażmowskiego. No cóż, pokazywać - nawet przez szybę samochodu - nie bardzo było co. Opowiadać też raczej nie. Rzuciłam dwie informacje: tu będą budować halę sportową, a tu kiedyś produkowali telefony. Teraz będzie kolejny market. Kiedyś przyjechał do nas krakus. Zawieźliśmy go do centrum. Podziwiał deptak i szczególnie ulicę Piłsudskiego. Podobało mu się! Przypomniały mi się dwie rozmowy. Podczas pierwszej ktoś zacytował informację od rzeszowskiego taksówkarza wiozącego pasażera do autobusu jadącego do Radomia: "ale to brzydkie miasto. Takie szare". Podczas drugiej przytoczono opinię przypadkowego gościa o radomskim Rynku. Domyślacie się jak brzmiała... Bardzo denerwują nas, radomian, krzywdzące opinie o mieście. Władzom miasta też zależy, by nie kojarzyło się ono z "chytrą babą z Radomia" i "kabaretowymi dowcipami". Cóż, wpływu na to raczej nie mamy, bo oto ponoć w internecie hula kolejne nieprzyjazne powiedzonko: "W co się bawią dzieci z Radomia? W miasto". Od osoby mieszkającej i pracującej w Warszawie (ale nie od warszawianina!) usłyszałam też opinię, że radomian w stolicy nie lubią. Nie zgłębiałam już, dlaczego. Może dlatego - pomyślałam - że są zdolni, aktywni, przedsiębiorczy? Może dlatego, że awansując na prestiżowe stanowiska, utrudniają innym kariery? A może dlatego, że się tej "radomskości" nie wypierają? Bożena Dobrzyńska
Tags