Radni PiS nie zgodzili się na podwyżki podatku od nieruchomości. Pracownicy MOPS nie dostaną wyższych pensji

16 grudnia 2021

Nie będzie podwyżek stawek podatku od nieruchomości, nawet tych po autopoprawce prezydenta, obniżonych w stosunku do pierwotnie proponowanych. Na zmiany nie zgodzili się radni Prawa i Sprawiedliwości, chociaż z uzyskanych wpływów do budżetu miasta miały być podniesione pensje pracowników MOPS i domów pomocy społecznej.

 

Wynik głosowania

 

Projekt uchwały w sprawie podwyżek radni rozpatrywali podczas wczorajszej nadzwyczajnej sesji. Wcześniej prezydent wycofał projekt z porządku obrad sesji zwyczajnej, a teraz magistrat tłumaczył, że uchwała musi być pod podjęta co najmniej dwa tygodnie przed końcem roku, bo dzięki temu będzie mogła obowiązywać od 1 stycznia 2022 r.

Stawki sprzed 11 lat

Prezydent Radosław Witkowski przypomniał radnym, że stawki podatku od nieruchomości nie były aktualizowane od 11 lat. - Stanąłem przed faktem podjęcia trudnej decyzji. Bo to nie jest łatwa decyzja - przekonywał. Dodał, że miasto musimy szukać dochodów na realizację wielu ważnych zadań. - Do tej pory tych pieniędzy wystarczało i dzieliliśmy je sprawiedliwie. Uzyskane dodatkowe pieniądze zamierzamy przede wszystkim przeznaczyć na podwyżki pensji pracowników opieki społecznej. Odpowiadamy na apele pracowników MOPS składanych od trzech lat - mówił prezydent.

Projekt podwyżek miasto konsultowało z radą gospodarczą działającą przy prezydencie. - Nie ma jednoznacznej deklaracji, że przedsiębiorcy popierają te propozycje. Zresztą, zdziwiłbym się, gdyby tak było, ale możliwości samorządu są bardzo ograniczone. Przybywa nam zadań, a musimy odpowiadać za dochody. Jestem gotowy na modyfikacje, nie zamierzam za nic umierać, jestem gotowy na merytoryczną, twardą dyskusję - zapewniał Witkowski.

Drogi, zakupy, wynagrodzenia

Dokładniejsze uzasadnienie podwyżek uzasadnił skarbnik miasta Sławomir Szlachetka. Podkreślił, że średni wzrost tych stawek wynosi około 11 proc., co pozwoliłoby na uzyskanie blisko 12 mln zł, które wpłynęłyby do budżetu. - Średni wzrost podatku od mieszkania o powierzchni  50 m to około 6 zł rocznie, 50 gr miesięcznie - precyzował skarbnik. Podał także bardziej dokładna listę celów, na które miałyby być przeznaczone dodatkowe wpływy. To inwestycje w ramach Radomskiego Programu Drogowego, drogowe czyny społecznie (1 mln zł), drogowe, dofinansowanie zakup ciężkiego samochodu dla straży pożarnej (250 tys. zł),- zakup samochodów służbowych dla policji (180 tys. zł), rozbudowa centrum rehabilitacji w RSS (361 tys. zł), dotacja dla schroniska dla zwierząt (650 tys. zł), remont mieszkań w zasobach MZL (1 mln zł), wynagrodzenia dla administracji i obsługi w oświacie (ponad 2 mln zł). - Żadna złotówka nie zostanie przejedzona na inne cele - zapewniał Sławomir Szlachetka.

Kto się martwi losem przedsiębiorców?

Radna Magdalena Lasota (Koalicja Obywatelska) zwróciła uwagę, że radni muszą brać pod uwagę ogólną sytuacją gospodarczą kraju: inflację, podwyżki. - Musimy brać pod uwagę Polski Ład, który zuboży dochody samorządów. Musimy dbać o własne podwórko, samorządy będą miały mniejsze wpływy z podatku PIT - wymieniała.

W podobnym tonie wypowiadał się Robert Utkowski (KO). - To kwestia zwykłej uczciwości, odpowiedzialności. W 2022 r. dochody miasta zmaleją o 8 mln zł. Nie da się zjeść ciastko i mieć ciastko... Trzeba remontować, podnosić pensje. Minister finansów zwiększył stawki do maksymalnych - i my je regulujemy; te podwyżki sięgają kilku procent. Inne miasta już to zrobiły. To nie jest rzecz polityczna, tylko dbanie o miasto - mówił radny.

Przewodniczący komisji budżetowej Mateusz Kuźmiuk (PiS) przyznał, że komisja dyskutowała na ten temat i wyraziła opinię negatywną. Stwierdził, że zamiast podnoszenia podatków co kilkanaście lat, należałoby przygotować propozycję z perspektywą 3-letnią. Z jego opinią zgodziła się Katarzyna Pastuszka-Chrobotowicz, dopytując jednocześnie: - Dlaczego teraz? Uchwała została już raz zdjęta, był czas na rozmowę. Radna zapytała też prezydenta wprost: - Dlaczego nie potrafi pan usiąść do stołu, poczynić ustalenia wcześniej, a nie na sesji, gdy mamy mało już czasu?

Marcin Majewski zaniepokoił się losem przedsiębiorców. Uznał, że pokryją je ci, których dotknęła pandemia. - O podziale środków dowiadujemy się w ostatniej chwili. Szantażujecie nas mówiąc, że wszystko jest po stronie radnych. Pan nie miał czasu spotkać się z pracownikami "depeesów". MOPS domaga się 200 zł podwyżki - przypomniał.

Również Piotr Kotwicki uznał, że podwyżki stawek od  nieruchomości to "wyjmowanie pieniędzy od ludzi, którzy zatrudniają ludzi". - Takie zmiany nie powinny się tak odbywać - zaznaczył.

Na pytanie, skąd te podwyżki i dyskusja odpowiedział Wiesław Wędzonka (KO). - Wynikają one  z takiej, ani innej polityki rządu. Takiej inflacji, jaka mamy teraz od 20 lat nie było. Ktoś musi skończyć z rozdawnictwem. Tylko ciężka praca wzbogaca. W przyszłym roku będzie wdrażany Polski Nieład - to już wiedzą księgowi. Niektórzy zlikwidują firmy ze stratą. Podwyżki są po to, by załatać jakieś dziury. Dziwię się się, że pan prezydent nie drąży na każdej sesji podwyżki cen śmieci, a teraz podwyżki pensji muszą pokryć przedsiębiorcy. Około 200 mln musimy rocznie dopłacić do oświaty, a to nie jest obowiązek samorządu - mówił radny.

Przewodnicząca klubu radnych KO zwróciła uwagę, że radnym PiS, np. Marcinowi Majewskiemu nie przeszkadza wyższy ZUS, niemożliwość odliczania składki zdrowotnej przez przedsiębiorców. - Mamy drożyznę, która przekłada się na finanse miasta. Dla was nigdy nie ma dobrego momentu, bo zawsze mówicie "nie". Do tej pory nie było potrzeby takiej dyskusji i potrzeby takiej uchwały - wyjaśniała Marta Michalska-Wilk.

Jarosław Rabenda (KO) przytoczył deklarację Łukasza Podlewskiego (PiS) złożoną w rozgłośni radiowej, że nie poprze on żadnej podwyżki. - Ta "robinhudada" jest bardzo szkodliwa i źle zagrana, a na graniu ja się znam. Gdy rząd podnosi stawki za wywóz śmieci, to jest w porządku. Teraz też wszystko drożeje, a radni PiS nie zgadzają się w trosce o przedsiębiorców. Strasznie to wzruszające - ironizował. - Weźcie wreszcie odpowiedzialność za budżet, to jest wasze zadanie - apelował Rabenda.

Skarbnik: minister finansów pozwala na więcej

Odpowiadając radnym skarbnik podkreślił, że nie rozumie zarzutów pod adresem miasta. - Projekt był konsultowany, omawiany. Na każdej sesji podaję informacje o sytuacji finansowej Radomia i zawsze  jak mantrę powtarzam, że nasze dochody są za niskie - przypomniał. Zaznaczył, że minister finansów pozwala na takie podwyżki. Gdybyśmy chcieli podnieść do najwyższych stawek - mielibyśmy 18 mln zł dodatkowych do budżetu. Dodał, że cele, na które miasto zamierza przeznaczyć uzyskane z podwyżek pieniądze, to  tylko propozycja, do sesji budżetowej jest czas, by je wprowadzić. -  Te rzeczy są najbardziej pilne, na inne postaramy się znaleźć pieniądze. Jesteśmy gotowi, aby was słuchać - zapewniał Szlachetka.

Po zakończeniu dyskusji prezydent Witkowski zaproponował aktualizację projektu uchwały. - Niech aktualizacja wynosi dokładnie tyle, ile wynosi obecny wskaźnik inflacji, bo nie chcę zrezygnować z podwyżek dla MOPS i pomocy społecznej. I jeśli nam zostanie to na Radomski Program Drogowy - wyjaśnił.

Przy nowych stawkach wzrost dochodów wynosiłby nie 11 mln 900 tys. zł, a około 9 mln 700 tys.

Ale radni Prawa i Sprawiedliwości nie zgodzili się także na tę propozycję. W głosowaniu wzięło udział 27 osób, 12 radnych KO opowiedziało się za podwyżkami, 15 z PiS było przeciw, nikt się nie wstrzymał od głosu.

Bożena Dobrzyńska

 

 

 

Tags