Reklama

Zmiany pogodowe tematem radomskiego dyktanda. Sprawdź, czy napiszesz je bez błędów!

22 września 2019

Prawie sto osób – mieszkańców Radomia i powiatu radomskiego – wzięło udział w tegorocznym otwartym konkursie o tytuł Radomskiego Mistrza Polskiej Ortografii. Najmniej błędów w dyktandzie popełniła Eliza Mikulska z miejscowości Kłonowiec-Koracz (gmina Skaryszew).

Laureatka konkursu

Laureatka konkursu Eliza Mikulska odbiera gratulacje z rąk m.in. prof. Markowskiego

Laureatka jest z wykształcenia magistrem administracji i pracuje w Państwowej Straży Pożarnej. W zeszłym roku w konkursie o tytuł Radomskiego Mistrz Polskiej Ortografii zdobyła wyróżnienie. Drugie miejsce zajęła Anna Niklewska, a trzecie Natalia Rowińska - obie z Radomia. Jury przyznało także trzy wyróżnienia dla: Aleksandry Sowy, Julii Dzik i Ewy Rybińskiej.
Tekst dyktanda organizowanego przez Miejska Bibliotekę Publiczną, tradycyjnie przygotował prof. Jerzy Markowski, członek Rady Języka Polskiej przy Polskiej Akademii Nauk. W tym roku nie było jednak w nim - jak zazwyczaj odniesień do Radomia - tematem dyktanda była pogoda i różnorodne zjawiska atmosferyczne z nią związane.
Fot. MBP Radom, Łukasz Wójcik/UM Radom
Tekst dyktanda
Aktualne czy nieaktualne?
"Czyżby był w ostatnim półroczu temat minipogaduszek, ale i ekstraważnych roztrząsań, częstszy niż anomalie klimatyczne, wahania temperatury i ciśnienia, quasi-nawroty klimatu postglacjalnego i subtropikalnego na przemian? Raz po raz nawracające superupalne dni, gdzieniegdzie trwające nie mniej niż tydzień, prowokowały kiedy niekiedy do formułowania katastroficznych przepowiedni, mających się ziścić z dnia na dzień. Te nierzadkie niby-naukowe histeryczne, ale i chimeryczne ostrzeżenia bywały po prawdzie zhejtowane przez co rozsądniejszych na wpół wykształconych internautów meteorologów, jednakowoż nie wpłynęło to najwyraźniej na skonfundowanych i zestrachanych czytelników tabloidów. Ci zaiste wierzyli w koszałki-opałki i czary-mary, nie nieumyślnie, lecz jak najbardziej naumyślnie rozpowszechniane przez współczesnych nostradamusów i pospolitych wróżbitów.Bazując na niewiedzy, zaczęli oni wmawiać nie najmądrzejszym januszom i grażynom, lajkującym wszystko, co miało stempel „nierozwiązane” lub „skrywane przez władze”, że nawet z miniobserwacji chmur można wywróżyć ekokatastrofę. Niewinne cumulusy to według nich zapowiedź maksizawirowań meteorologicznych, a stratocumulusy, które co prawda przynoszą z rzadka przelotne opady, miałyby powodować nieprzewidywalne zmiany klimatyczne, i to takie na rachu-ciachu, z dnia na dzień.
 
Toteż nie dziwota, że Biuro Prasowe Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej musiało co i rusz wydawać uspokajające komunikaty, dotyczące nie aktualnych, lecz zasadniczych zmian klimatycznych. Bo wprawdzie prognozy hydrologiczno-meteorologiczne krótko- i średnioterminowe nastrajają nieoptymistycznie, ale straszenie powtórką biblijnego Armagedonu czy też wszechogarniającego nowego potopu jest dalece nieuzasadnione. A takie hocki-klocki i nierzadko żerowanie na zrozumiałym skądinąd ludzkim niepokoju powinny bez wątpienia podlegać osądowi nie tylko moralnemu, lecz także prawnokarnemu. No i sami Państwo widzą, że temat klimatyczno-katastroficzny, jakkolwiekbyśmy się starali go pominąć, wraca niczym wańka-wstańka. Bylebyśmy się nim za bardzo nie przejęli, bo na razie przecież „jeszcze w zielone gramy” i obyśmy na przekór wszystkiemu grać nie przestawali".
Tags