Air Show 2023 w Radomiu to największe pokazy lotnicze w Polsce (RELACJA NA ŻYWO)

26 sierpnia 2023

Na radomskim lotnisku oglądamy dziś największe wydarzenie lotnicze w Polsce i jedno z większych na świecie. Podczas Air Show na niebie i ziemi podziwiać będziemy około 150 maszyn z kilkunastu krajów. Organizatorzy spodziewają się około 200 tys. widzów. Dzisiaj program pokazów jest bogatszy, bo wieczorem odbędzie się spektakularna prezentacja. Będziemy relacjonować dla was to, co dzieje się na Sadkowie.

 

Oszałamiające widowisko na czarnym niebie

The Flying Dragons poprosili publiczności, by podczas ich lotu paralotni uruchomić latarki w telefonach. Komentatorzy przekazali widowni podziękowania pilotów: "To wygląda oszałamiająco!". Widok z lotu ptaka musiał być fenomenalny, bo publice nie trzeba było dwa razy powtarzać. Zaś sam synchroniczny pokaz paralotniarzy można porównać do powolnego ruchu meduz w wodzie. Feria barw, doskonała synchronizacja. To było zadziwiające przedstawienie. Z pewnością ci, którzy na pokazach pozostali do późnych godzin, czują się wynagrodzeni.

Z kolei Zeus, największa maszyna, którą zobaczyliśmy podczas wieczornego show, był najjaśniejszym punktem programu. A to za sprawą wypuszczenia kilkunastu flar jednocześnie.

Ich rozbłysk spotęgował rozmiar i tak ogromnej maszyny.
 
 Pokaz kończą dwa motoszybowce kreśląc na niebie ślimaki z jednoczesnym wyrzutem fajerwerków.

 


 Fani lotnictwa nie zawiedli

Widzowie nie zawiedli również podczas tegorocznych pokazów. Choć na początku wielu narzekało, było nawet wściekłych, że muszą stać w długiej kolejce albo do kasy, a potem do bramki, to wrażenia z oglądania wspaniałych samolotów i jeszcze wspanialszych pilotów - miejmy nadzieję - zminimalizowały negatywne emocje,. Jak podawali organizatorzy, około godz. 17 na płytę lotniska weszło 90 tys. osób.

 

Oni nam zazdroszczą podniebnego baletu

Robi się ciemno. Zaczyna się więc wieczorna część Air Show, zapowiadana jako atrakcja tegorocznych pokazów. Na początek na niebie pojawił się solista Iskier Michał Anielak, potem Żelaźni.

Komentatorzy mówią, że piloci z innych krajów zazdroszczą nam tego, że można w Polsce po zmroku organizować takie spektakle. Bo u nich, np. w Niemczech, nie jest to możliwe.

Wieczorny pokaz statków powietrznych z elementami pirotechniki, w tym fajerwerkami i specjalnymi wybuchami rozświetlającymi możemy podziwiać w historii pokazów Air Show w Radomiu.po raz pierwszy. W połączeniu z muzyką daje to wrażenie podniebnego baletu. Możemy też jednak wsłuchiwać się w ryk silników, które dla miłośników awiacji są muzyką samą w sobie. Tylko podczas pierwszego dnia pokazów mamy możliwość uczestniczyć w tym wydarzeniu, w niedzielnym programie nie ma podniebnych akrobacji po zmroku. Nocne loty są niezwykle trudne, bo trudność sprawia określenie odległości w stosunku do podłoża. Dlatego też pokazy po zmroku odbywają się znacznie wyżej niż dzienne - wszystko ze względów bezpieczeństwa. Pokaz o zmierzchu i zmroku to wiele niezwykłych maszyn i genialnych pilotów. To Extra 330 (Marek Choim), Fundacja Biało-Czerwone Skrzydła z TS-11 Iskra, Dominik Motoła Bush Cat Demo Team, Grupa Akrobacyjna Orlen Żelazny na samolotach Extra 300i Zin 50, AeroSPARKS Grob-109B, Aeroklub Polski Bo-105, szybowiec SWIFT-1, Carbon Cub Ex 3, Flying Dragons (motoszybowce i wojskowe statki powietrzne). Nocny pokaz lotnictwa to natomiast Su-22 z flarami i pokazem bombardowania oraz MIG-29, C-130 HERCULES z flagami, F-16 Demo Tiger Team, a także PZL-130 Orlik.
 

 

 

Przekroczył prędkość dźwięku

 
Podczas pokazów, które w tym roku odbywają się pod hasłem " Niezwyciężeni w przestworzach", zaprezentowała się fenomenalna i słynna drużyna The Fying Bulls. Grupa to cztery statki powietrzne. Stefan Dobihammer i Philipp Haidbauer pokazali, co potrafią maszyny Alpha Jet. Zivko Edge 540 pilotował Łukasz "Luke" Czepiela. Beczki w jego wykonaniu to niezwykle precyzyjne figury. Akrobacje, które zobaczyliśmy, to majstersztyki. Z kolei w swoim śmigłowcu Bölkow Bo 150 poleciał Felix Baumgartner - jedyny człowiek na świecie, który pokonał granicę stratosfery na wysokości 39 km, a także przekroczył prędkość dźwięku w locie swobodnym. Maszyną, która przyciągała wzrok nie tylko ze względu na podniebne akrobacje, ale również ze względu na ciekawe malowanie ogona (zielona kobra), była amerykańska konstrukcja Bell P-39. Tu za sterami mogliśmy podziwiać Siegfrieda "Blacky" Schwarza.
 

Precyzyjni jak szwajcarski zegarek

Prawie na finał (nie licząc wieczornego spektaklu) podziwialiśmy prawdziwe show "wylatane" przez Zespół Akrobacyjny Patrouille Suisse ze Szwajcarii. To grupa, która lata na samolotach F5, już niejednokrotnie gościła w Radomiu. Ale takich mistrzów można oglądać przecież wielokrotnie i bez końca.

 

 

Owijaniec i kaskada

Za nami pokaz grupy Orlen Żelazny, a teraz rodzimy zespół Orliki. Tworzy go sześciu pilotów. To jedyny w tej chwili wojskowy zespół akrobacyjny w Polsce. Piloci prezentują nowy program, w tym wykonywany przez parę synchroniczną i solistę, ppłk. Michała Anielaka

Beczki, jordańskie rozejście, pętla z beczką, pętla kręcona, owijaniec, kaskada - to tylko część figur kreślonych przez radomskich pilotów.

 

Spragnieni i źli

Pomimo trzech punktów Wodociągów Miejskich z darmową wodą pitną ze względu na ogromne zapotrzebowanie widzów w pewnym momencie pojawił się duży problem z jej zdobyciem. Spragnieni ludzie stali i stoją w gigantycznych kolejkach i po prostu bardzo się denerwują. Twierdzą, że poszukiwanie wody i czekanie w ogonkach sprawia, żę nie są w stanie przeżywać pokazów. A po to tu przecież przyjechali., co generuje ogromne niezadowolenie wśród widzów.
 
Przypomnijmy, że na teren pokazów można wnieść jedynie 0,5 litra wody w plastikowych butelkach, natomiast jej ceny w punktach gastronomicznych są horrendalne. Obecnie sytuacja wygląda nieco lepiej, bo w dystrybucji wody pomaga również straż pożarna, która zorganizowała dwa dodatkowe punkty poboru wody. Temperatura pierwszego dnia Air Show daje się we znaki, dlatego dla wygody odwiedzających Air Show Wodociągi Miejskie ustawiły dwie kurtyny wodne - informuje miasto.
 
"Wiemy, że upał daje się we znaki. Dlatego Wodociągi Miejskie w Radomiu dystrybuują bezpłatną wodę w woreczkach" - poinformował w mediach społecznościowych prezydent Witkowski.
 
 

Pożegnanie z Iskrami?

Jako z samolotami wojskowymi tak, ale dawne szkoleniowe samoloty przejęli cywile, stworzyli fundację i chcą odtworzyć dawną, doskonale znaną w Radomiu formację akrobacyjną. Na początku będzie to - znowu jak w historii radomskich powietrznych akrobatów - grupa o nazwie Rombik. Dziś podziwiamy dwie maszyny, wprawdzie już na emeryturze, ale bardzo aktywnej.

W tym bloku programu wystąpili również piloci z Cellfast Fyying Team. Nie jest to typowy zespół akrobacyjny. To trzy samoloty, ale spektakularne możliwości. W repertuarze mają widowiskowe mijanki, przegrupowania czy precyzyjne rozejścia.

 

 

Mistrz przestworzy

To oczywiście Artur Kielak na brytyjskim samolocie GaneBird. Pilot poprosił komentatorów, by już o nim nic nie opowiadali, bo chce zostać sam na sam z samolotem, muzyką i publicznością.

- Czym różni się początkujący pilot od doświadczonego? Niczym, różnica jest taka, że jeden lata długo, drugi krócej. Ale ten pierwszy potrafi bezpiecznie wylądować - mówi w końcu Jarosław Sokół.

 

 

Prezydent zadowolony, widzowie niekoniecznie

Pokazy obserwuje m.in. prezydent Radomia Radosław Witkowski. - Bardzo się cieszę, że po pięciu latach przerwy związanej z covidem, ale też z budową nowego portu lotniczego w Radomiu do naszego miasta wróciły Międzynarodowe Pokazy Air Show. To fantastyczne, wielkie wydarzenie dla naszego miasta. Radomianie mogą podziwiać kunszt i wirtuozerię mistrzów awiacji, którzy kreują swoje fantastyczne figury na radomskim niebie. W wydarzeniu uczestniczą też goście spoza naszego miasta, którzy przy okazji Air Show mogą poznać Radom, czasem po raz pierwszy w życiu - mówi prezydent.

Radosław Witkowski przypomina, że miasto jest współorganizatorem, partnerem dla Agencji Mienia Wojskowego i dla wojska. - Olbrzymie siły miejskie zostały użyte do organizacji tego przedsięwzięcia. To ponad 500 pracowników, prawie 2 mln zł; służby porządkowe, służby komunikacji publicznej, służby zabezpieczenia medycznego - to wkład miasta w organizację pokazów. Cieszę się z jednej małej rzeczy, że pogoda nie zepsuła nam tych pokazów I możemy się wspólnie nimi cieszyć, bo mam świadomość jak wiele to kosztowało pieniędzy, pracy - zaznacza.

W mediach społecznościowych prezydent Witkowski odniósł się do złej - zdaniem widzów - organizacji sprzedaży biletów na imprezę, długich kolejek, w tym także do wody pitnej. Wyjaśnił, że za sprzedaż biletów odpowiada Agencja Mienia Wojskowego, ale też poinformował, że interweniował w sprawie chaosu, który powstał przy bramkach wejściowych i kasach biletowych.

 

Duńczyk bardzo głośny

F16 Duńskich Sił Powietrznych, który wzbił się w przestworza jest tak głośny, że komentatorzy ponownie postanowili zamilknąć. Bo też po co słowa, skoro mamy taki efekt? - Te ryczące maszyny jeszcze nie raz nam się pokażą - przestrzegają jednak. "Duńczyk" pomalowany jest w barwy swojej ojczyzny.

 

Zdjęcia w galerii poniżej: Lotnisko Warszawa-Radom (Beti Beti)/Facebook

Szukajcie siebie i dzieci

Nie ma was na lotnisku? Przybywajcie, jeszcze jest trochę miejsca... Ale uważajcie na dzieci. Komentatorzy niemal bez przerwy podają komunikaty o zagubionych pociechach. Wszyscy przebywają w policyjnym punkcie, gdzie zajmują się nimi funkcjonariusze i gdzie rodzice oraz opiekunowie powinni się po nie zgłaszać.

 

 

Zastępstwo za Iskry

Spektakularnie wypadł pokaz Bielika M-346, które to maszyny zastąpiły samoloty szkoleniowe Iskra. Uczą się na nich pilotażu adepci tego trudnego, ale i prestiżowego zawodu młodzi ludzie w Dęblinie. Bielik wzniósł się na wysokość 900 m, a potem "spadał" przy zwolnionej prędkości do 180 km/h.  Maszyna waży - bagatelka - 6 ton.

Z Bielików młodzi piloci przesiadają się na F16 i F35.

Zdjęć nie możemy dołączyć, bo niestety, na lotnisku fatalnie działa internet. Prosimy zatem o wyrozumiałość i obiecujemy, że będą także fotografie, choć prawdopodobnie z opóźnieniem.

Po Bielikach zaprezentowały się Puszczyki i samolot CASA, pieszczotliwie zwany przez żołnierzy "Kasią".

 

Radomska Bryza

Już za chwilę ekscytujący pokaz M-28 Bryza. Ekscytujący, bo pierwszy pokaz w historii samolotu transportowego z 42. Bazy Lotnictwa Szkolnego w Radomiu. Na Bryzie szkolą się adepci Lotniczej  Akademii Wojskowej w Dęblinie. Komentuje wykładowczyni w tej uczelni kpt. Joanna Dygas.

Ciężka maszyna potrafi osiągnąć prędkość do 350 km/godz. Piloci zmieniają ją w zależności od wykonywanego manewru.

Samolot może zabrać na pokład 350 t ładunku, 18 pasażerów lub 17  skoczków spadochronowych.

Przy tzw. podejściu z górki Bryza może zmniejszyć prędkość z 300 do 150 km/h. Za oklaski widzów piloci dziękują... wycofując się, by wykonać bis dla publiczności.

Kolejny uczestnik Air Show to śmigłowiec W3 Sokół, całkowicie polska konstrukcja, a tutaj pokaz ratownictwa wykonywany przez czeskiego pilota. Wykorzystywany dla "podejmowania" rozbitka czy zestrzelonego pilota.

 

 

 

 

Ziomal z Radomia

Na płycie lotniska kołowanie rozpoczyna EXTRA-300L, za którego sterami zasiada Robert Kowalik. To m.in. dziesięciokrotny Mistrz Polski w akrobacjach samolotowych. Kowalik na co dzień pilotuje Boeinga, a trenuje na lotnisku Aeroklubu Radomskiego, bo jest radomianinem. - Jak młodzi ludzie mówią "ziomal" - żartuje komentator.

 

 

Samolot już jest na radomskim niebie. Pilot wykonuje m.in korkociągi i beczki. A także tzw. przekleństwo pilota, jedną z najniebezpieczniejszych figur w akrobacji samolotowej, kiedy pilot traci na moment kontrolę nad maszyną.

Przed Robertem Kowalikiem mogliśmy podziwiać Czesława Żywockiego i Mirosława Obrębskiego w M-28 oraz czeskiego pilota Saaba JAS 39 Grippen. Huk był tak wielki, że komentator na chwilę postanowił nic nie mówić.

Na niebie kolejne maszyny: LIM-2/SB LIM-2, które pilotują Mateusz Strama i Bartosz Maciejczyk oraz  MIG -15, rosyjska konstrukcja z roku 1947, charakterystyczna z tego powodu, że ma skośne skrzydło.
 
 
 
LIM-my właśnie lądują, by zwolnić miejsce dla F-16. Jako pierwszy z "efów szesnastych" pokazuje się samolot Greckich Sił Powietrznych. Pokaz F16  komentuje Grek w języku angielskim.
 
 

 

Podniebna defilada

Kolejnym punktem programu Air Show jest defilada powietrzna uczestników pokazów. Na niebie zobaczyliśmy m.in. Mi-2 i Su-22, które kończą swój żywot w polskiej armii (to konstrukcja z lat 70, 80.), bo jego możliwości bojowe zostały wyczerpane, nie są w stanie właściwie funkcjonować na współczesnym polu walki. Rówieśnikiem Su-22 są Mi-29, ale te nadal są skuteczne, podobnie jak F16.

Zaprezentował się również wspomniany przez ministra Błaszczaka FA-50 prowadzony przez polskiego pilota, któremu towarzyszył koreański kolega.

Zdjęcia w Galerii powyżej: Międzynarodowe  Pokazy Lotnicze Air Show Radom/Facebook

 

Minister dziękuje Koreańczykom

Międzynarodowe Pokazy Air Show w Radomiu oficjalnie otwarte. Tak jak pisaliśmy, nie przyjechał na lotnisko prezydent Andrzej Duda, nie ma też premiera Mateusza Morawieckiego. Takie wydarzenie nie mogło się jednak obyć bez szefa Ministerstwa Obrony Narodowej Mariusza Błaszczaka. Minister złożył podziękowania m.in Korea Aerospace Industries, z którymi niecały rok temu została podpisana umowa na dostarczenie 48 lekkich samolotów bojowych FA-50 dla Sił Powietrznych RP.

- Samoloty te osiągają najwyższe wskaźniki gotowości operacyjnej przy wyjątkowo niskich kosztach eksploatacji - mówił Mariusz Błaszczak. Podkreślił, że uzupełnianie floty wojskowej jest szczególnie ważne w kontekście konfliktu zbrojnego za naszą granicą, a konkretnie rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Ponadto wyraził nadzieję, że kolejne Międzynarodowe Pokazy Air Show, podczas których możemy podziwiać wiele rodzajów statków powietrznych i sprzętu wojskowego, zachęcą do wstąpienia w szeregi Wojska Polskiego.
 
 

 

Trochę historii na niebie

Pokazy w powietrzu rozpoczął blok historycznych maszyn. Podczas kilkudziesięciominutowej prezentacji  zobaczyliśmy takie jednostki jak: RWD-5, RWD-8, DCH-1 chimpunk, Piper-Club czyT-6 Harvard.

 

Najlepiej rowerem

Wprawdzie na teren lotniska nie można wjechać rowerem, ale to najlepszy - jak zapewnia Bractwo Rowerowe - środek lokomocji by na Sadków dotrzeć. Tym bardziej, że w autobusach jest tłoczno i czasem muszą stać w korku. Pozostawienie roweru jest bezpłatne.

"Strzeżony przez Zakład Usług Komunalnych w Radomiu tymczasowy parking rowerowy znajduje się tuż przy kasach na ul. Lubelskiej, dojedziecie do niego po drodze dla rowerów wzdłuż ul. Wojska Polskiego: https://maps.app.goo.gl/7iT2jUTkQpogVYiQ8" - poinformowało Bractwo na swoim profilu na FB. Są nawet zdjęcia (korzystamy!).

 

 

Dziennikarze i fotoreporterzy

Przy Air Show akredytowało się kilkudziesięciu dziennikarzy i fotoreporterów. Organizatorzy przygotowali dla nas specjalną strefę medialną, ale na razie jeszcze jest pustawa. Na stanowisku czuwają głównie łowcy zdjęć.

Z pierwszych przecieków wiemy, że pokazów nie otworzy - jak wcześniej zapowiadano - prezydent Andrzej Duda, ani premier Mateusz Morawiecki. Z pewnością jednak możemy się spodziewać ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka. Bo Air Show to nie tylko samoloty i podniebne akrobacje, ale także prezentacja sprzętu i wyposażenia, którym polskie wojsko dysponuje i którym chce się pochwalić.

Za chwilę odbędzie się ceremonia rozpoczęcia pokazów. Będą je komentować Radek Brzózka i Witold Sokół.

Są kolejki do kas. Widzowie narzekają

Bramy lotniska otwarto o godz. 9, ale już wcześniej gromadzili się przy nich widzowie. Wielu ustawiało się przy kasach, bo na dzisiaj już w czwartek zabrakło biletów sprzedawanych przez internet.

Widzowie piszą w komentarzach w internecie, że kolejki są bardzo długie, że muszą stać w nich nawet do godziny. Narzekają na organizację: "Otwórzcie więcej wejść! Ludzie zaczynają mdleć. Stoimy ponad godzinę a do wejścia mamy jeszcze 30 min i 30 metrów". "To są chyba żarty z tymi kolejkami, organizacja to jakaś kpina z ludzi!!". "To są chyba żarty z tymi kolejkami, organizacja to jakaś kpina z ludzi!!".

 

 

Tags
Reklama