- Chorzy, którzy są leczeni na neurologii pozostają na niej. Ale nowych nie przyjmujemy - wyjaśnia wiceprezydent Jerzy Zawodnik. Jak dodaje, kilka osób z personelu musiało iść na kwarantannę.

Szpitale nie chcą "covidowych" pacjentów

Trudną sytuację szpitala miejskiego komplikuje także to, że nie jest w stanie przekazywać ciężej chorych pacjentów do placówek jednoimiennych. - Nie udało nam się to ani razu, od kiedy jesteśmy ponownie szpitalem wielospecjalistycznym, czyli od tygodnia. Bo szpitale odmawiają, twierdzą, że są przepełnione. A nie ma jeszcze grypy - podkreśla wiceprezydent.

Miasto wysłało w tej sprawie pismo do wojewody mazowieckiego. Prezydent pisze w nim, że w tej sytuacji: "polecenie przyjmowania pacjentów z podejrzeniem i chorych na COVID-19 i apelowanie do dobrej woli bez względu na liczbę miejsc i realne możliwości zapewnienia tym pacjentom leczenia nie przystaje do rzeczywistości". I dalej: "(... ) jeśli takie polecenie będziemy musieli zrealizować, może to skutkować wprowadzeniem ograniczeń przyjęć planowych w poszczególnych specjalnościach na skutek konieczności wyłączenia kolejnych łóżek z normalnego funkcjonowania z powodu rosnącej liczby chorych z potwierdzeniem zakażeniem COVID".  

Na radiologii przyszły trzy osoby

To nie pierwszy przypadek, kiedy koronawirus utrudnił pracę szpitala. Wcześniej stwierdzono zakażenie u 17 osób z Pracowni Diagnostyki Obrazowej (radiologii). - W miniony poniedziałek na 60 pracowników, do pracy przyszło trzech, bo są kwarantanny i zwolnienia lekarskie. Musieliśmy się posiłkować specjalistami z zewnątrz, ściągamy ludzi nawet spoza Radomia - z Kielc, Lublina, Warszawy i zatrudniamy ich na umowy-zlecenia - mówi wiceprezydent Zawodnik. Jak zaznacza, zdjęcia roentgenowskie i badania tomografem trzeba przecież wykonywać.

W tej chwili oddział zakaźny RSS jest pełny (liczy 26 łóżek), dodatkowo sześć osób przebywa na OIOM-ie pod respiratorami.

bdb