Felieton. Favela Radom, cz. 2

1 marca 2011
Kilka ładnych lat temu rozmawiałem z Polką mieszkającą w Kazachstanie. Miała swój dom. Była to lepianka z gliny i słomy, schludna, zadbana. Wcześniej w Polsce miała dom inny, prawdziwy, ale Stalin jej zabrał, a ją wraz z innymi Polakami zesłał do miejscowości Oziornoje w Kazachstanie. Był tam step. Przez lata, komu udało się przeżyć wybudował dom z tego co... miał. Starsza pani zdążyła zabrać ze swojego prawdziwego domu jedynie termofor.

Gdzie idziemy, gdy nie blokujemy?
Na dźwięk ojczystego języka i słowa "zachód" Polakom tam żyjącym płyną łzy. Teraz tam mieszkają, choć marzą (nie wszyscy) o powrocie do kraju. Jednego czego tam nie wypada mówić, to zdania o przeprowadzce na wschód... choćby o centymetr.

Z tak wysokiego lotu spadam do naszego Radomia, gdzie prezydent Andrzej Kosztowniak chce na wschód, o czym już pisałem tutaj. Jak się okazuje, także Platforma Obywatelska również patrzy na wschód. I to nie tylko oczami posła Radosława Witkowskiego, ale również majestatem minister Ewy Kopacz, co pan poseł wyraźnie zaznacza. Wszyscy chcą, by Radom i region zaciągnąć za Wisłę i przyłączyć do Polski Wschodniej, bo tam jest lekarstwo, czyli pieniądze unijne.

Dlaczego? Dlatego, że jesteśmy biedni! Jesteśmy do tego stopnia biedni, że czarna dziura przy nas ma swój wyraźny kolor. My zaś zajmujemy zaszczytne, ostatnie albo przedostatnie miejsca w prawie wszystkich statystykach gospodarczych, biznesowych, infrastrukturalnych, edukacyjnych itd., itp. Jedno w czym jesteśmy dobrzy to... wysokie bezrobocie. Świetnie nam idzie wyjazd z miasta i regionu do innego miasta za chlebem. Zwykle jedziemy do stolicy. Przez godzinę opowiadał o tym, przedstawiając szlaczki, cyferki, wykresy i dane zapalony... rowerzysta Łukasz Zaborowski. Przekazywał jako geograf, co zresztą zaznaczył, wskazując Radomiowi i jego świetnemu położeniu lekarstwo: Polskę Wschodnią. Lekarstwo z czasem przyjęło postać kartki formatu A4, na której samorządowcy apelują do władzy w stolicy o takowe nas przyłączenie. Całość: apel, kartkę, rowerzystę (zresztą miłego i konkretnego człowieka, który na bicyklu jeździ we fraku miast w obcisłych gatkach) zorganizował poseł Witkowski. W sali, podczas prezentacji, widziałem wiele głów, zwykle siwych; to byli samorządowcy, którzy słuchali. Wyjechali ze swoich gmin i wsi by przybyć do większej (jak się okazuje) wsi: Radomia i pod koniec spotkania zgodzić się z posłem. A także mieć nadzieję, że nie jest za późno na takie przyłączenie do Polski Wschodniej. Przedstawiciel magistratu też zabrał głos, choć jak nam mówił, nie może wypowiadać się oficjalnie... Ale podkreślił krótko, że list A4 to za mało. Magistrat tez posłał pismo do pani minister, ale dodał do tego drogi i kolej, i lotnisko, których zresztą na mapie nie ma... Jak sam zauważyłem, konieczność umieszczenia koloru fioletowego też miasto dodało, bo takowego również, podobnie jak samego Radomia na mapie Koncepcji Przestrzennego Zagospodarowania Kraju 2030, zabrakło.

Ale co ja tu bajty marnuję i być może wasze oczy, przecież lokalna władza chce dla nas dobrze! W tym celu patrzy na wschód – przecież to nie ich wina, że tam jest więcej Unijnej kasy, a nie na zachodzie czy południu, czy chociażby w Szwecji.

I tu właśnie jest mój problem. Nie tylko nie umiem wytłumaczyć już niewidomej Polce żyjącej w Kazachstanie naszego pociągu na wschód. Nie umiem też wytłumaczyć tego mojej babci, która na dźwięk słowa „wschód” odwraca głowę za zachód dodając: – Najłatwiej usiąść i płakać, a jak przyjdzie samemu ruszyć głową, to jest problem.

Nie ma problemu wielu młodych ludzi, którzy by zdobyć kasę wystarczy, że zwrócą swą głowę w jej kierunku. Najprostszy, azymut: bank. Ale nawet ten, dając większą kasę przebąkuje o wkładzie własnym. Jaki będzie wkład własny nas, radomian w Polskę Wschodnią? Obawiam się, że będzie nim kość. Dokładniej: kość budżetu naszego miasta, moim zdaniem, wyssana marna piszczel. Więc jaki jest sens bycia biedakiem na wschodzie, czy na zachodzie? Taki sam: będziesz kloszardem, dopóki nie wymyślisz czegoś, by zmienić swe „otoczenie i położenie”.

Nasz region ma całkiem dobre położenie. Wiedział co z nim zrobić, i przed wojną. Nawet po wojnie z Radoskóru na eksport szły buty z nalepkami Bata. Zbrojeniówka też była, a telefony produkują teraz Finowie. Wtedy wiedzieliśmy jak zagospodarować nasze centrum, jak tu przyciągnąć ludzi, by w Radomiu, a nie gdzie indziej tworzyli. Dziś prezydent mówi, że mamy dobrą i tanią siłę roboczą. O, przepraszam, nie czuję się tanim, chińskim butem. Dziś by ta nasza galaktyka znowu ruszyła, potrzebujemy kopa akurat ze wschodu? Jak byśmy sami sobie nie umieli takiego przyłożyć!

Tuż PO spotkaniu zorganizowanym przez posła Witkowskiego przyszło mi do głowy zadawać wyjątkowo głupie pytania: „A czyja to wina, że jesteśmy czarną dziurą?”, „A jak nas nie przyjmą do Polski Wschodniej, to czy jest inny plan?”... i tego typu podobne bzdury. Poseł z PO POczątkowo aż się zakrztusił, ale POtem odparł, nie pokazując palcem jednoznacznie winnego, naszą ziemią obiecaną jest Polska Wschodnia (bez innych rozwiązań). Wiceprezydent Krzysztof Ferensztajn (PSL, koalicjant PiS w Radomiu) ograniczył się jeno do tłumaczeń o dwóch zaledwie miesiącach swojej prezydentury u Andrzeja Kosztowniaka i również mówił o kopie ze wschodu. Jeden z samorządowców zaś zauważył: „Może się uda i nas góra dopisze”.

Chyba ta nasza władza jest mistrzem w oglądaniu się na kogoś. Niektórzy są mistrzami w kopaniu się po kostkach i starają się przy tym nie dać się kopnąć tam, gdzie słońce nie dochodzi. Fakt, coraz częściej oglądamy się na Brukselę i korzystamy z unijnej pomocy. Taki kopniak gotówki nawet służy! I dobrze. Jednak wybaczcie, swojej córki nie będę uczyć oglądania się, tak by wyrwać kasę, bo przy okazji może dostanie prawdziwego kopa, a to nie jest przyjemne. Tym niestety właśnie ta inicjatywa mi pachnie. Nie mam zamiaru jechać do jakiegoś kraju na zachodzie i mówić, że jestem z zaradnego Radomia, który wyrwał z Unii więcej, bo jest biedny i wystawił swe cztery litery tam, gdzie słońce wstaje, by pognać szybciej. A był w najbogatszym Mazowszu!

Czujecie już ten specyficzny zapach wydzielany przez naszą kręcącą się maskotkę na unijną prezydencję? I domyślacie się do czego zmierzam?

Bartek Olszewski