Lekarze nie ufają swemu szefowi
Rozpoczął się trzeci miesiąc strajku lekarzy. – Nadal jesteśmy ignorowani, wszystkie nasze dotychczasowe propozycje spotykają się z lekceważeniem. Nie dostaliśmy pensji za czerwiec, następne wypłaty też są zagrożone – twierdzi dr Grzegorz Stolarek, przewodniczący Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego OZLL.
Winą za brak postępu w rozmowach i porozumienia protestujący lekarze z RSzS obarczają kierownictwo placówki, a szczególnie zastępcę dyrektora Tadeusza Kalbarczyka. - Wyrażamy w stosunku do niego wotum nieufności - informuje Stolarek.
Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej szef komitetu strajkowego przedstawił dziennikarzom tekst pisma, które niebawem trafi do prezydenta Andrzeja Kosztowniaka i do innych instytucji. W dokumencie lekarze piszą m.in, że postawa dyrektora Kalbarczyka szkodzi szpitalowi, a strajk nie jest dostateczną motywacją do porozumienia. Podkreślają też, że dyrektor może doprowadzić do upadku szpitala, a 1400 zatrudnionych w nim osób straci pracę. - Odpowiedzialność za losy szpitala spoczywa w rękach dyrektora Kalbarczyka, ale nie jest on partnerem do rozmów. Zawsze przyjmuje tę samą postawę, wyrażającą się stwierdzeniem"nie, bo nie". Nie spełnił żadnego z naszych żądań - uważają lekarze. Ich zdaniem ewentualne zamknięcie szpitala spowoduje dyrekcja, a nie personel. - My przecież strajkujemy na papierze. Przyjmujemy pacjentów, każdemu udzielamy pomocy. Przez ten czas na terenie szpitala nie doszło do żadnej tragedii. Udowadniamy społeczeństwu, że nie mamy złych zamiarów – przekonuje dr Stolarek.
Dokument przygotowany przez strajkujących trafi do prezydenta (miasto jest właścicielem szpitala) po zebraniu przez komitet podpisów lekarzy.
Z Tadeuszem Kalbarczykiem nie udało nam się skontaktować. W sekretariacie szpitala powiedziano nam, że nie będzie go do końca tygodnia.