Radomianie postawili na PiS

26 listopada 2006

Andrzej Kosztowniak będzie prezydentem Radomia. Zdecydowanie wygrał z dotychczasowym szefem magistratu - pokazują nieoficjalne wyniki wyborów.

W sztabie Radomian Razem nerwowo liczono głosy 



Z każdą minutą było coraz smutniej....  Około godz. 21 praktycznie wszystko było już wiadomo. Liczenie wyników napływających telefonicznie od mężów zaufania komitetów obu kandydatów zasiadających w poszczególnych komisjach, zaczęło się krótko po 20.

Znacznie bardziej nerwowa atmosfera panowała w siedzibie sztabu Radomian Razem. Przy stole zaopatrzeni w telefony komórkowe, kalkulatory i zwykłe długopisy zasiadło kilkanaście osób. Dane wprowadzano także do komputera. – Przegrywamy – na twarzach Anny Szczepańskiej, Tadeusza Sochy rysował się coraz większy smutek. – To jest już nie do odrobienia – komentował Krzysztof Gajewski, który kursował pomiędzy głównym pomieszczeniem, a sąsiednim, gdzie czekał m.in. Zdzisław Marcinkowski. – Dobra, dzięki, nie blokuj linii – mówił do kolejnej osoby odbierający telefony Czesław Kot.

Po godzinie z minutami od zamknięcia lokali wszystko było wiadome. Sztab miał już wyniki z 72 komisji na 110 w całym Radomiu. Prowadził zdecydowanie Kosztowniak – dostał 19 tys. głosów, a Marcinkowski 15 tys.Marcinkowski: miasto zostawiam w dobrej kondycji

- Gratuluję mojemu kontrkandydatowi – skomentował na gorąco Zdzisław Marcinkowski. – Żałuję tylko, że tak mało radomian poszło głosować, że aż 75 proc. mieszkańców nie chce uczestniczyć w życiu publicznym. Zostawiam rywalowi miasto w dobrej kondycji i życzę panu Kosztowniakowi, żeby rozwiązał problemy, które się rysują, żeby przybywało miejsc pracy, żeby radomianom lepiej się żyło. Mam nadzieję, że będziemy współpracować na forum rady dla dobra Radomia.

Mimo tego wyniku Marcinkowski uważa, że jego ugrupowanie odniosło w wyborach samorządowych sukces, konkurując z dużymi i silnymi partiami politycznymi. W PiS-ie spodziewano się wygranej

Około 21.30 w sztabie wyborczym PiS-u zapanowało pełne rozluźnienie. Wprawdzie tu spodziewano się dobrego wyniku kandydata partii na prezydenta, ale z otwarciem szampana nie spieszono się.Kosztowniak nie wyglądał na szczęśliwego...

Andrzej Kosztowniak został powitany gromkimi brawami i okrzykami; „prezydent, prezydent”. Mimo ogólnej euforii próżno było szukać na jego twarzy uśmiechu. Ten wyraz twarzy jakby zaprzeczał słowom. – Bardzo się cieszę, że wyborcy postawili na mnie, człowieka młodego – mówił. – To były dwa miesiące ciężkiej kampanii, dlatego chciałem podziękować wszystkim, którzy na ten sukces zapracowali. Dziękuję też konkurentowi za walkę, która momentami była ostra. Apeluję do mediów, by gdy trzeba nas chwaliły, kiedy trzeba – ganiły. Zapewniam, że polityka informacyjna przez następne 4 lata będzie wyglądała inaczej. Polał się szmpan, zabrzmiało sto lat

Jaką podejmie pierwszą decyzję po objęciu urzędu? – To zależy co w nim zastanę. Kompetenti urzędnicy nie powinni się obawiać, sam zresztą do niedawna takim urzędnikiem byłem – podkreślał. I dopiero pod koniec wypowiedzi na jego twarzy pojawił się uśmiech. Potem przyszła pora na jeszcze większy luz i otwarcie szampana. „Sto lat, sto lat…” rozbrzmiewało po całym Rynku…

Późnym wieczorem Państowa Komisja Wyborcza podała niepełne dane głosowania w Radomiu. Wynika z nich, że Andrzej Kosztowniak miał prawie 10 procentową przewagę nad Zdzisławem Marcinkowskim.