Konferencja polonistów: w podróży z Iwaszkiewiczem
Spotkanie polonistów z ośrodków naukowych w całym kraju otworzył w Resursie rektor Politechniki Radomskiej, której wydział filologiczno-pedagogiczny jest głównym organizatorem konferencji z udziałem badaczy literatury. - Cieszę się, ze szukacie związków pisarza z regionem radomskim i mam nadzieję, żę sie do nich dokopiecie - zwrócił się do uczestników sympozjum.
Dziekan wydziału prof. Dariusz Trześniowski przypomniał, że jest to już czwarta konferencja naukowa organizowana przez humanistów z PR. - Nazywamy je ogólnie "Radomskie spotkania humanistów", i każde kończy wydanie książkowe. Ukazały się już "Leśmian nowoczesny i ponowoczesny", książka o Brzozowskim, pozycja anglistyczna, a kolejna będzie o Iwaszkiewiczu. Tym razem będziemy zwiedzać kościół w Skaryszewie, choćby mentalnie, i odsłaniać jego lokalny i uniwersalny wymiar - zaznaczył prof. Trześniowski nawiązując do tytułu opowiadania Iwaszkiewicza.
Merytoryczną część konferencji rozpoczęło wystąpienie gościa ze Słowenii, który podkreślił, że jego rodacy zawsze "patrzyli w stronę literatury polskiej, która miała wielkie tematy". - Słoweńcy jako naród bez własnego państwa odczuwali z Polakami taką bliskość, w pewnym sensie mogli się identyfikować z losem Polaków, bardzo dobrze zrozumieć specyfikę tych losów. Sami nie mieli takich tematów, historii i nie występowali na scenie politycznej, historycznej - w ten sposób - mówił do uczestników konferencji prof. Jeż. Dodał, że Słoweńcy uważali niejako za swojego pisarza Henryka Sienkiewicza, którego "Ogniem i mieczem" ukazało się w 1904 r. w dwóch przekładach. Tłumaczono wtedy, i także potem, wielu innych polskich pisarzy, którzy, jak twierdził polonista z Lubliany: "odpowiadali na zapotrzebowanie Słoweńców".
Iwaszkiewicz takiego szczęścia nie miał, po słoweńsku ukazały się zaledwie "Matka Joanna od aniołów" i jeszcze jedno opowiadanie. Literaturoznawca dociekał, jakie były tego przyczyny. - Może sposób przedstawiania tematów, problemów, które były z jednej strony jego osobistymi, z drugiej wynikały ze skomplikowanej sytuacji Polaków, prawdopodobnie spowodowało, że nigdy ten sposób widzenia nie był właściwie zrozumiany, albo - nie mógł być zrozumiany - tłumaczył profesor i przyznał, że sam miał problemy z Iwaszkiewiczem. Wprawdzie przetłumaczył jego "Psyche", ale uznał, że nie jest to przekład najlepszy i nigdy go nie wydał, zrobił to dopiero w przypadku "Ikara".
Badacze literatury będą śledzić literackie i rzeczywiste podróże Jarosława Iwaszkiewicza także jutro i pojutrze. Kolejne wystąpienia i dyskusje naukowców odbędą się już na Wydziale Filologiczno-pedagogicznym Politechniki Radomskiej.
Bożena Dobrzyńska
O czym będą rozmawiać literaturoznawcy? Czytaj tutaj