Działkowcy bronią ogrodów
Nowy projekt ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych powstał po tym, jak w ub. roku Trybunał Konstytucyjny zakwestionował większość artykułów obowiązującej od 2007 r. ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych. - Wprowadza on m.in. pełną swobodę zrzeszania; ogrody mają prowadzić stowarzyszenia. Działkowiec będzie mógł też zrezygnować z członkostwa w stowarzyszeniu zachowując prawo do działki. Projekt utrzymuje także ochronę interesów działkowca na wypadek likwidacji ogrodu, np. prawo do odszkodowania za altanę i nasadzenia oraz do działki zamiennej - wyjaśnia poseł Mirosław Maliszewski z PSL, które wspiera działkowców w ich walce o zachowanie obowiazujacego status quo.
Trybunał Konstytucyjny dał 18 miesięcy (czas ten mija w końcu tego roku) na wprowadzenie zmian w ustawie z 2007 roku, dlatego - jak zapewnia poseł Maliszewski - działkowcy nie odczuwają jeszcze skutków nowych rozwiązań. Ale niepokoi ich inicjatywa Solidarnej Polski i PO, które przygotowały własne projekty ustaw o ogrodach działkowych. Zygmunt Kacprzak, prezes Polskiego Związku Działkowców w Radomiu, poinformował dziennikarzy, że wprawdzie projekt Platformy "jest trzymany w tajemnicy", ale do części planowanych zapisów udało się dotrzeć. - Proponuje się ogromne zmiany, które odbiorą nam prawa i pogorszą sytuację działkowców - przekonuje Kasprzycki. Największa rewolucja ma dotyczyć wygaszenia praw własności do ogrodów. - Do tej pory związek miał je albo w zwykłym, albo wieczystym użytkowaniu. Teraz miałyby obowiązywać płatne umowy czasowe, maksymalnie na 25 lat. Obliczyliśmy, że działkowcy, np. z ogrodów "Storczyk", płaciliby rocznie ok. 650 zł - mówi Kacprzak.
Działkowcy krytykują także inne propozycje ustawowych zapisów zaproponowanych przez PO: możliwość nacjonalizacji lub komunalizacji ogrodów a także likwidowania samorządów działkowców i przejęcie ich majątku przez państwo. - Ten majątek to są nasze składki, z budżetu państwa nie dostaliśmy ani złotówki - przypomina Zygmunt Kacprzak i ubolewa, że rząd chce działkowcom odebrać własność.
Działkowcy podkreślają, że o swoje sprawy walczą na wszystkich frontach i proszą o pomoc także polityków. Największe wsparcie - jak dotąd - otrzymali od PSL i nieco mniejsze od SLD - poseł Ryszard Kalisz odwiedził nawet radomskich działkowców w ub. roku. - Nie możemy natomiast doprosić się o rozmowę ani z posłem Radosławem Witkowskim, ani z panią marszałek Ewą Kopacz. - A może by nas przekonała do swoich racji? - pyta retorycznie prezes Kacprzak i zaznacza, że w regionie jest ok. 7 tys. działkowców i potencjalnie tyle samo głosów wyborczych.
(k.woj.)