Student UW najlepiej napisał dyktando

15 września 2013
Sebastian Mirecki, student Uniwersytetu Warszawskiego, został tegorocznym Radomskim Mistrzem Ortografii.


 

Dyktando przygotwał prof. Andrzej Markowski, Na zdjęciu - w środku - razem z laureatami i organizatorami

 

Kolejne miejsca należały do kobiet: drugą nagrodę zdobyła Katarzyna Kwiecień, kilkukrotna zdobywczyni drugiego lub 3 trzeciego miejsca w konkursie; trzecia  nagroda powędrowała do Anny Krawczyk, nauczycielki języka angielskiego, która po raz trzeci próbowała swoich sił w konkursie, a po raz pierwszy zdobyła jakiekolwiek trofeum. Trzy równorzędne wyróżnienia zdobyły: Katarzyna Kundys (studentka dietetyki na Uniwersytecie Warszawskim, również startowała po raz trzeci i również po raz pierwszy zakończyło się to pozytywnie); Elżbieta Pijanowska (emerytka i podwójna zwyciężczyni radomskiego dyktanda, w którym  brała udział po raz ósmy),Teresa Środa (emerytowania polonistka i bibliotekarka, która kilka lat temu także zdobyła wyróżnienie).

- Jury postanowiło również przyznać nagrodę specjalną dla najmłodszego uczestnika. Trafiła ona do Ewy Kaluś, bardzo dzielnej dziesięciolatki, która napisała dyktando lepiej niż niejeden dorosły, a co najważniejsze wytrwała do końca, nie zrezygnowała z pisania i nie wyszła z sali - informuje Ilona Michalska-Masiarz z Miejskiej Biblioteki Publicznej, która dyktando organizowała..

Do konkursu zgłosiło się 115 osób, natomiast do pisania przystąpiły 82 osoby. Byli wśród nich również mieszkańcy powiatu radomskiego (odpowiednio 24 i 16 osób). - To istotnie, ponieważ nagrody, oprócz prezydenta Radomia, ufundował także Starosta radomski - dodaje Michalska-Masiarz.

 

A oto treśc tegorocznego dyktanda:

 

Działalność placówki upowszechniania kultury w miejscowości A.

 

Półroczne résumé
Zawodowstwo działań opisywanej placówki przejawiało się w wielokierunkowości i różnorodności przedsięwzięć w niej podejmowanych. Były to zarówno imprezy zawczasu przygotowane, jak również organizowane z nagła, w myśl dewizy, zawartej w motcie placówki: „Dyshonorem nie jest zszokować, lecz zaniechać”.

W styczniu odbył się niby-ekstranaukowy kurs chiromancji, czyli wróżenia z dłoni, nie ściśniętych jednakowoż, lecz szeroko rozłożonych. Kurs prowadził Kirgiz, ekspracownik Kirgiskiego Instytutu Wróżb i Przewidywań w Biszkeku. Ponaddwudziestoosobowa grupa kurs ukończyła.

W  lutym – miniwykłady historycznomuzyczne o tym, jak francuszczyzna niektórych kawalerów maltańskich zaważyła na wykonawstwie półkantat paschalnych w probostwie na Sądecczyźnie.

Marzec przyniósł superwystawę obrazów  miejscowej bohemy. Niestety, niektórzy skwaśniali i zgorzkniali pseudokrytycy ujrzeli na niej tylko zszarzałe i ściemniałe bohomazy, same paskudztwa i ohydztwa,  umieszczone w ramach jak obręcze do hula-hoop.

W kwietniu rozpoczęły się szkolenia ogrodnicze. Uprawa aronii, cykorii, dyni, cukinii, siejba macierzanki, bazylii, szałwii, rozsada takich kwiatów, jak lwia paszcza, czyli lwipyszczek, żagwin, heliotrop, surfinia czy hortensja.

W maju – pokaz slajdów pod tytułem „Od porohów Dniepru do wież Sieny, czyli krzyna wschodu i krzta zachodu Europy”.

Czerwiec przyniósł hiobową wieść. Dyrektorstwo Andrzejostwa Kowalskich się kończy i ma ich zastąpić Ksawery Nowak, powszechnie znany jako hulajdusza i oczajdusza. Byt placówki wydaje się zagrożony, dlatego niżej podpisany, Hubert Walczak, supersekretarz, zestawił to résumé.

 

(kat)

 

Fot.: MBP