Radomskie PiS: Opera mydlana w zarządzie Mazowsza
- Mazowsze podzieli niebawem losy miasta Detroit, które zbankrutowało –
porównuje poseł Marek Suski. I przypomina, że jego partia od dawna mówi o
złej sytuacji województwa. – Apelowaliśmy do marszałek Kopacz o debatę w
Sejmie na ten temat, ale bezskutecznie – przypomina.
Tymczasem, jak
mówi Suski, „Adam Janosik, przepraszam Struzik” biega po Sejmie i
opowiada, że to wszystko wina janosikowego. – A to przecież zaniedbania
zarządu doprowadziły do złej sytuacji budżetu województwa. – Włosy stają
na głowie, bo za półtora roku taka sama sytuacja może być w całym kraju
– przestrzega poseł Suski. Twierdzi, że rząd nie podejmuje żadnych
działań, choć wnioskowano już o powołanie komisarza.
Radna wojewódzka Agnieszka Górska przypomina, że zarząd Mazowsza starał się o pożyczkę na spłatę janosikowego, ale jej udzielenie warunkowano wprowadzeniem programu naprawczego. – Sama składałam interpelację pytając, czy takie działania zostały podjęte i odpowiedziano mi, że tak. Tymczasem kilka dni temu marszałek Struzik poinformował, że pożyczka przepadła, bo Regionalna Izba Obrachunkowa za późno przygotowała raport o stanie finansów – mówi radna. Skutki – jej zdaniem – są takie, że nie ma pieniędzy na zapłacenie zadłużenia i generowane są bardzo wysokie odsetki. – To prawie 2 mln zł za dwa lata – tłumaczy Górska.
Politycy PiS dodają, że pod groźbą komornika, urząd marszałkowski wpłacił do kasy Ministerstwa Finansów 64 ml zł. – To znaczy, że zabraknie pieniędzy np. na kulturę, edukację, budowę i modernizację dróg – wylicza poseł Zbigniew Kuźmiuk. Jest zdziwiony tłumaczeniami marszałka Struzika, ponieważ – jak wyjaśnia „mechanizm janosikowego jest znany od dziesięciu lat”. – Wcześniej było ono płacone bez problemów. Janosikowe to nie jest główna przyczyna złej sytuacji. Jest nią rozrzutność zarządu województwa mazowieckiego – przekonuje. Zapewnia, że te 5 mln zł odsetek to rodzaj wstrzymanych płatności, które RIO może uznać za niegospodarność zarządu Mazowsza. – Jak uruchamiać nowy budżet unijny, gdy nie będzie nas stać na wkład własny do projektów, który teraz ma wynosić 25 proc. wartości inwestycji, a nie 10, jak było do tej pory? – pyta Kuźmiuk.
- Na skraju upadłości jest Zespół Pieśni i Tańca Mazowsze, gdy tymczasem Warszawska Opera Kameralna ma wystawić operę o transseksualiście, prawdopodobnie o Annie Grodzkiej. Na takie głupoty, to pieniądze są? – docieka Marek Suski. I konkluduje: - To zarząd województwa przypomina operę mydlaną.
Bożena Dobrzyńska