Proces Maćka Mieśnika. Świadkowie niewiele już pamiętają
27 maja 2014
- Nie pamiętam szczegółów, tylko urywki, podtrzymuję wcześniejsze zeznania, minęły już trzy lata! - to najczęściej wypowiadane dziś zdania. Sąd przesłuchiwał świadków w ponownym procesie śmiertelnego pobicia Maćka Mieśnika.

- Tańczyliśmy, siedzieliśmy w loży i wtedy zauważyłam jak Piotrek R. (jeden z oskarżonych) wybiega z klubu z zakrwawioną twarzą. Nas ktoś wtedy zatrzymał w klubie. Ktoś mi powiedział, że Piotrek dostał szklanką w twarz. Gdy już byłam na zewnątrz było sporo osób, zamieszanie. Ja opatrywałam rany Piotrka. Wojtek S. (drugi oskarżony) też krwawił. Pojechaliśmy do szpitala ,gdzie czekaliśmy - bo jak pamiętam - ktoś powiedział, że przywieziono chłopaka, którego lekarze reanimują – opowiadała Anna G.
Wiele razy powtarzała, że nie pamięta szczegółów bo „minęły już trzy lata”. Ale pamiętała „jak na korytarzu szpitala wyzywali ich ludzie, którzy przybyli z reanimowanym chłopakiem”. A gdy wracała z koleżanką taksówką to te same osoby kopały w auto taksówkarza. - Samej bójki przed klubem nie widziałam. Piotrek R. cały czas mi powtarzał, że podszedł no niego chłopak i go uderzył szklanką, a Wojtkowi S. cały czas głowa opadała jakby miał zemdleć. Wszystko tak szybko się działo - wspominała świadek. Potwierdziła swoje wcześniejsze zeznania, podobnie jak jej koleżanka.
- Mało wiem, mało pamiętam. Coś się stało, nie pamiętam co... A poza lokalem to już w ogóle nie pamiętam - zeznawała Kinga S., lecz podkreśla, że „opatrywała poranionych chłopaków”. - Piotr R. miał krew na twarzy – zaznaczyła. Zapamiętała też ofiarę. – Chłopaka w okularach. Awanturował się na dyskotece- wspominała, lecz nie podała żadnych okoliczności awantury. - Ochroniarz trzymał go za kurtkę, bo się rzucał. A rodzina Mieśnika nas wyzywała w szpitalu. Nikt mi nie sugerował co mam zeznawać – podkreślała Kinga S.
Sąd przesłuchał dziś także pracowników klubu. - Pamiętam oskarżonych, przychodzili do nas do klubu razem. Wszyscy się zachowywali normalnie. Chłopaka w okularach też zapamiętałem, był spokojny gdy, go widziałam - opowiadała barmanka Aleksandra K. - Ciężko stwierdzić czy ktoś wtedy był pijany. Gdy od koleżanki usłyszałam o awanturze, wzięłam apteczkę i wybiegłam przed klub. Było zamieszanie, ale nie pamiętam kto tam dokładnie stał.
- Mieśnik był niski. Uśmiechał się. A do uderzenia szklanką w twarz doszło obok toalet, gdzie jest stanowisko didżeja. Nie pamiętam kto mi to powiedział – mówił kolejny świadek Małgorzata B. Trzask szkła słyszała także Anna S.
Trzy lata temu
Przypomnijmy: do tragicznego zdarzenia doszło w Święta Wielkanocne 2010 r. Na ul. Chrobrego, naprzeciwko studenckiego klubu Aula, został pobity Maciek Mieśnik studiujący wówczas w Warszawie. W klubie bawił się z grupą znajomych do czasu, gdy doszło do sprzeczki pomiędzy nim, a dwoma nieco starszymi od niego mężczyznami. Interweniowała ochrona, ale wtedy bójka przeniosła się na zewnątrz. Maciek dostał sześć ciosów w twarz i głowę. Po jednym z nich upadł i uderzył głową w krawężnik doznając obrażeń czaszki.
Po kilku dniach chłopak zmarł w szpitalu na Józefowie, nie odzyskawszy przytomności. Sąd ustalił, że żaden z ciosów nie stanowił bezpośredniego zagrożenia dla życia 19-latka. Śmiertelny okazał się dopiero upadek.
Sąd Okręgowy w Radomiu pod koniec 2012 r. skazał Wojciecha S. i Tomasza K. na karę trzech i pół roku bezwzględnego więzienia za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Trzeci - Piotr R. - dostał wyrok dwóch lat pozbawienia wolności za udział w bójce. Od wyroków odwołali się obrońcy wszystkich trzech oskarżonych oraz prokurator. Sąd Okręgowy zajmuje się ponownie sprawą, ponieważ Sąd Apelacyjny w Lublinie uchylił w listopadzie 2013 r. wyrok pierwszej instancji. Sąd dopatrzył się rozbieżności w opiniach lekarskich sporządzonych przez biegłych sądowych. Chodzi przede wszystkim o ustalenie, jakie obrażenia ciała spowodowane pobiciem mogły doprowadzić do śmierci 19-latka.
(raa)