Miasto domaga się w sądzie pieniędzy od lokatorów

16 lipca 2014
Mają zapłacić po tysiąc, a nawet kilka tysięcy złotych. Miejski Zarząd Lokalami uważa, że tyle mu się należy od lokatorów bloku przy Mieszka I 15 za wodę i ogrzewanie. W imieniu MZL, gmina pozywa mieszkańców do sądu o zapłatę należności.



 

Grażyna Golosz nie zgadza się z wyliczeniami MZLPrzypomnijmy: w 2012 r. najemcy lokali komunalnych oraz socjalnych bloku przy ul. Mieszka I 15 (187 mieszkań), otrzymali z MZL rozliczenia zużycia mediów (ciepłej i zimnej wody oraz centralnego ogrzewania) za lata 2009 -  2011. Okazało się, że lokatorzy musieli dopłacać znaczące kwoty, nawet kilka tysięcy złotych, mimo tego, że na bieżąco płacili rachunki. Ale MZL wskazywał na różnicę pomiędzy tym, co ludzie płacili, a tym, na jakie sumy dostawcy wystawili faktury. Łączna kwota wyliczonych przez MZL „niedopłat” wyniosła ponad 420 tys. zł.

Lokatorzy z Mieszka I zbuntowali się: przychodzili na sesje rady miejskiej, pikietowali MZL i domagali się odwołania jego dyrektora, interweniowali u prezydenta. Bez skutku. Ba, efekt był odwrotny od zamierzonego: zamiast pomocy i zrozumienia, zaczęli dostawać wezwania do zapłaty, a potem do sadu. Pozywa miasto, mieszkańcy się bronią.

Dziś Sąd Rejonowy rozpatrywał sprawę przeciwko dwom osobom: Grażynie Gołosz i Dorocie Kwiatkowskiej. Składający zeznania świadkowie podobnie ocenili sytuację. – Przez trzy lata MZL przysyłał inkasenta, który wystawiał rozliczenia, na podstawie których wnosiliśmy opłaty. Ale mierniki wody były przestarzałe, nowsze (lepsze) zainstalowano dopiero w 2012 r.

Świadkowie podkreślali, że w budynku latami znajdowały się tzw. pustostany, które mimo iż niezamieszkane były ogrzewane, że wodę z ujęcia na parterze budynku pobierały ekipy remontujące pomieszczenia w bloku i mające tam swoje pomieszczenia gospodarcze sprzątaczki. – Kiedyś była awaria przed wejściem do piwnicy. Woda pod dużym ciśnieniem lała się co najmniej dwa dni, bo ekipa, która przyjechała usuwać tę awarię nie mogła znaleźć głównego zaworu – mówił świadek.

Pełnomocnik gminy, by przekonać, że strona pozwana nie ma racji, posłużył się wyliczeniem. – Na 178 najemców 51 nie ma żadnego zadłużenia, 54 zawarło ugody i spłaca w ratach, 35 otrzymało nakazy zapłaty, a jeśli nie ureguluje zobowiązań zostanie wobec nich wszczęte postępowanie egzekucyjne, 47 spraw jest w toku. Mecenas pytał świadka? – Ma pan sprawę w sądzie? A gdy pytany odpowiedział, że od dwóch lat nie może się doczekać (w piśmie do lokatora MZL zapowiedział proces) zapowiedział: - To się pan doczeka.

- Powód (miasto – przyp. autorki) zastosował zasadę odpowiedzialności zbiorowej obciążając różnicą w wysokości rachunków osoby zamieszkałe w budynku – argumentowała z kolei pełnomocniczka Grażyny Gołosz. Dodała, że jednocześnie pominął „te wszystkie niewygodne dla siebie awarie, dodatkowe pobory wody”. Przypomniała, że w 2007 r. różnicę pomiędzy wskazaniem głównego licznika, a poszczególnymi mieszkaniami wynosiła zaledwie 217 zł.

Mecenas reprezentujący miasto próbował wyjaśnić, dlaczego nie wystawiono zbiorczego rachunku za 2010 r. – Skoro za 2009 r. była niedopłata liczono, że rok później będzie nadpłata i to się skumuluje. Ale tak się nie stało – twierdził. Nie zgodził się, że w MZL panowała niegospodarność.

 

Finału sprawy nie widać. Odroczono ją do końca października.

 

Bożena Dobrzyńska