Komitet Marzeny Wróbel: Miasto źle gospodaruje nieruchomościami
To kolejna (wcześniej były to niezrealizowane projekty i prace
przygotowawcze inwestycji) dziedzina, w której startujący w wyborach
samorządowych pod powyższą nazwą, widzą dużo niegospodarności. Radny
Kazimierz Woźniak (radomianie Razem) sięgnął nawet do 200 r., kiedy to
jeszcze SLD-owskie władze miasta przekazały na rzecz Radomskiego
Towarzystwa Budownictwa Społecznego Administrator 10 ha gruntów na
Gołębiowie II z przeznaczeniem pod budownictwo mieszkaniowe.
– Wtedy ten zabieg był uzasadniony, ponieważ w zamian Administrator przekazywał gminie mieszkania. Ale od pewnego czasu miejska spółka buduje mieszkania komercyjne, nie mieszkania na wynajem. A wartość tego gruntu to nawet 15 mln zł. Tyle kosztują mieszkania w jednym budynku, które administrator powinien oddać do dyspozycji gminy – uważa Woźniak.
Jako
kolejny przykład niegospodarności podał tereny dawnego Browaru Saskich
przy ul. Limanowskiego. – Przed wystawieniem na sprzedaż miasto
podzieliło nieruchomość na dwie działki, przy czym tę z zabudowaniami
wyceniło za 200 zł za m kw, a pustą – za 100 zł – podaje radny.
Podobnie
zróżnicowane są ceny innych działek: przy Kolberga po placówce
opiekuńczej 300 zł za m kw, przy Malczewskiego (ogródek jordanowski
przed Ośrodkiem Interwencji Kryzysowej) już po 650 zł za m kw. – Podobne
niekonsekwencje widzimy w zakupach. Gmina kupuje działki pod tereny
rekreacyjne na Borkach – za taka samą powierzchnię, w tym samym niemal
miejscu płaci raz 100, a drugi 200 zł za m kw – punktuje Kazimierz
Woźniak. I pyta, czy to wynik jakiejś desperacji?
Posłanka Marzena Wróbel, kandydatka na prezydenta Radomia zapowiedziała, że będzie pytać Andrzeja Kosztowniaka o metody wycen miejskich nieruchomości.
Przedstawiciele komitetu wyborczego posłanki bardzo krytycznie odnieśli się także do wydania przez magistrat informatora o inwestycjach miejskich, w tym tych, realizowanych za pieniądze unijne. Tadeusz Pyrcioch skupił się tylko na jednym aspekcie. – Z tej publikacji wynika, że w ciągu prawie ośmiu lat rządów prezydenta Kosztowniaka przybyło w Radomiu 1300 miejsc pracy; to około 200 na rok. Jak na 19 tys. 500 bezrobotnych w mieście to niewiele. Potrzebujemy zatem – przy tym tempie – 200 lat, by bezrobocie zlikwidować – wylicza. Dodaje, że biuletyn nie informuje, że w tym samym czasie 1100 miejsc pracy ubyło.
- Jako parlamentarzystka, mogłabym podsumować teraz swoją działalność w Sejmie. Biuro prawne Sejmu uważa, że nie byłoby to naruszenie przepisów. ale nie zrobię tego, bo byłoby to marnotrawienie pieniędzy radomian i mogło być odczytane jako element kampanii wyborczej - komentuje Marzena Wróbel.
Bożena Dobrzyńska