Dębicki: Nie pozwolono mi wywiesić plakatów obok prezydenta Kosztowniaka

7 listopada 2014
Kandydat na prezydenta Kongresu Nowej Prawicy nie wywiesi reklam na autobusach. – MPK  nie pozwala! - żali się Robert Dębicki. W telewizji też nie debatuje, bo „ telewizja ustala, kto z kim ma rozmawiać”. Na dodatek  dystansuje się także od... partii Korwin Mikkego!


 
Dębicki nie zawisł obok Kosztowniaka- Powiemy o tym, czego byście się nie spodziewali, natomiast nie będziemy mówili o tym, czego byście się spodziewali – tak nieszablonowo rozpoczął konferencję prasową kandydat na radnego Rafał Dziewięcki.

 - Jeśli radomianie oddadzą głos na kandydata z klucza partyjnego, to zafundują nam dalszy ciąg problemów i stagnację naszego miasta. Ja jestem bezpartyjny. Chcę odpartyjnić to, co dziś jest tak mocno upartyjnione i ten cały konflikt partyjny chcę zlikwidować – mówi kandydat powołując się na sukces miast, którymi rządzą prezydenci bezpartyjni: Wrocław, Gdynia. - KNP idzie w taki „darwinizm”, że wszyscy muszą sobie poradzić sami. Ja troszeczkę się odcinam, uważam, że nie wszyscy mają równy start. Program ekonomiczny tak, ale z kilkoma kwestiami społecznymi pozawalam się nie zgodzić z KNP – przyznaje Dębicki.

„Ewa pomoże” - na takie słowa zamieszczone na plakatach Radosława Witkowskiego (PO) zwrócił uwagę Dziewięcki .– Że wspólnie coś zrobią. Pytanie tylko, co się wydarzy za rok, gdy pani premier nie będzie panią premier? Z drugiej strony jaką pewność ma Andrzej Kosztowniak, że premierem będzie Jarosław Kaczyński? Jeśli uzależniamy plany dotyczące miasta od tego, kto będzie premierem, nic dobrego w Radomiu się nie wydarzy – twierdzi Rafał Dziewięcki.
 
2Obok prezydenta niedobrze 
Dębicki skarży się na MPK. Chciał wywiesić na autobusach swoje banery, ale spółka miejska mu odmówiła. - Nie pozwolili mi wywiesić swojej reklamy obok prezydenta Kosztowniaka! Odpowiedziano mi na pismie, że „w jednym miejscu, może być tylko jeden kandydat”, że to jest „bardzo zły pomysł marketingowy i to się nie wpisuje w strategię marketingową, jaką MPK przyjęło". A ja uważam, że jest to preferowanie jednego z kandydatów. Przypominam: MPK podlega pod prezydenta - mówi Robert Dębicki. Nie zgadza się także z formułą debat telewizyjnych. - Chciałem brać udział, ale pod warunkiem losowania par. Tymczasem telewizja ustala, kto z kim ma rozmawiać. To manipulacja. Rozumiem, że największe pieniądze za reklamy umieściły dwie partie rządzące, ale to nie znaczy, by traktować instrumentalnie innych kandydatów – uważa Dębicki.
 
Zapłacimy wszyscy?
Dębicki przypomina, że kandydat na prezydenta może zainwestować podczas kampanii 127 tys zł. - Naszym zdaniem kampania Andrzeja Kosztowniaka powinna się zakończyć na wydaniu biuletynu jako wydawnictwa z miejskiego budżetu. Tymczasem widzimy zalew reklam i kolejny biuletyn, w którym jest  ten sam kisiel – wskazują kandydaci. - Oplakatowanie miasta, billboardy, ulotki. Kto i ile za to płaci? - pytają kandydaci z list KNP. - Dziś wyprodukowanie jednego bilbordu kosztuje ok 2 tys zł. To arogancja władzy, która wie, że łamie przepisy! Oni robią kampanię bez względu na okoliczności i zapłacą wszystkie kary tylko po to, by zrealizować swój pomysł. Tak naprawdę za te kary zapłacicie państwo - przekonują Dębicki z Dziewięckim. 
 
Kandydat na radnego ma do wydania 1 800 zł.

(raa)