Poradnie zamknięte, pacjenci coraz mniej wyrozumiali

5 stycznia 2015
Gabinety lekarzy rodzinnych należących do Porozumienia Zielonogórskiego nadal zamknięte. Pacjenci są wściekli. - W razie potrzeby można zgłaszać się do poradni, które pracują normalnie - podkreśla dyrektor radomskiego pogotowia ratunkowego.



 

Gabinety lekarzy PZ nadal zamknięteNie pracuje m.in. przychodnia „Dekamed” na Michałowie. Na drzwiach wejściowych kartka z przeprosinami „za zaistniałe niedogodności”. A dalej pacjenci czytają: „Wraz z Wami czekamy na otwarcie przychodni, co na pewno nastąpi po zakończeniu negocjacji z Ministerstwem. Osoby, którym jest niezbędna kopia dokumentacji medycznej, prosimy o pisemny wniosek dotyczący wydania wyżej wymienionych dokumentów, zaznaczenie z jakiego okresu i pozostawienie go w gabinecie zabiegowym. Po skopiowaniu, dokumentacja będzie wydana w ciągu dwoch dni po okazaniu dowodu tożsamości lub upoważnieniu osoby, której dotyczy i potwierdzeniu odbioru.”

– Do tej instrukcji obsługi dla chorego zapomnieli dodać: „nie wolno wam umrzeć przez dwa dni” – komentuje młody chłopak. - To okropne – dodaje starsza kobieta.


Oblężone pogotowie
Prawdziwe oblężenie przeżywa za to pogotowie ratunkowe. - 2 stycznia w ciągu 10 godzin w ambulatorium przyjęliśmy 180 pacjentów, 3 stycznia 153, a 4 stycznia – 173 – wylicza dyrektor Radomskiej Stacji pogotowia Ratunkowego Piotr Kowalski. I podkreśla, że to dwa razy więcej porad niż zazwyczaj, kiedy ambulatorium jest dostępne tylko w godz. 18 – 8, a stacja udziela świadczeń  ratunkowych. – teraz doszły nam jeszcze wizyty domowe. Pacjenci przychodzą ze wszystkimi dolegliwościami, albo nawet po receptę, bo akurat skończyły im się leki – mówi doktor Kowalski. Dziwi go, że zjawiają się również pacjenci, których lekarze rodzinni nie zamknęli gabinetów. – Przyjmujemy wszystkich , choć nie mamy zwiększonej obsady medycznej– zapewnia dyrektor radomskiego pogotowia.

centerDyrektor Kowalski przypomina też zdezorientowanym pacjentom: - W razie potrzeby możemy zgłosić się do każdej otwartej poradni podstawowej opieki zdrowotnej, nawet jeśli nie byliśmy tam zapisani. NFZ zapłaci lekarzom za te usługi – zaznacza doktor Kowalski.


Kogo skarżyć?
W holu głównym Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego na Józefowie kolejek do rejestracji nie ma, przed okienkami stoi  tylko kilka osób. Ale nie ma też żadnych informacji  dla pacjentów, gdzie mają się udać, by przyjął ich lekarz.

Na izbie przyjęć kilkanaście osób, a czynne są tylko dwa okienka. Pod gabinetami lekarzy również czekają pacjenci. Tłoku i ścisku raczej nie ma. Ludzie spokojni, ale mają swoje zdanie. - Jeśli cokolwiek stanie się mojemu dziecku, to nie będę pozywać do sądu państwa polskiego, bo to byłoby tak, jak bym sama siebie pozywała o zaistniałą sytuację. Pozwę konkretnego lekarza, ministra zdrowia i premiera rządu. I niech sobie strajkują, ale odpowiedzą, gdy coś się stanie! Personalnie ich pozywać, a nie systemowo! – odpowiada nam jedna z kobiet, której sygnalizujemy, że być może zastrajkują wszyscy lekarze.  

bottomA jak radzi sobie szpital? W dyrekcji nie dowiemy się, bo obie panie prezeski na urlopach, które im się kończą 7 stycznia. - Dyrektorka do spraw medycznych ma ważną naradę – słyszymy w sekretariacie.

 

Przypominamy, że aktualną listę czynnych i nieczynnych przychodni lekarzy pierwszego kontaktu znajdziemy na stronie www.nfz-warszawa.pl
 

Bożena  Dobrzyńska, Bartek Olszewski