Bilet utkwił w kasowniku. Kierowcy i kontrolerki to nie obchodzi
Czytelniczka napisała do nas oraz do MZDiK: "W dniu 29. 12. 2014 r. o godz. 7. 25 wsiadłam do autobusu linii 21 koło LIDLA
na ul Struga. Zaraz po wejściu podeszłam do kasownika na końcu autobusu,
by skasować bilet. Niestety pozostał mi w ręku tylko kupon, bilet
pozostał w
kasowniku (był to karnet ulgowy ostatni bilet). Na następnym przystanku
weszła kontrola, ja próbowałam z nimi rozmawiać, co się stało, ale co tam,
nie ma
dyskusji. Udałam się do kierowcy, ale on również był niezadowolony
bo "narobiła
mi pani roboty, będę musiał rozkręcać kasownik, jak nie umie pani kasować
biletu to niech się nauczy". Pytam, komu się zgłasza taki fakt? Czy
kierowca
robi łaskę, że jeździ autobusem i nie ma obowiązku pomóc pasażerowi? Za
co
płacimy, gdy jedziemy? A kontrolerzy, czy ich kultura do pasażera nie
obowiązuje? Nauczyli się tylko spisywać i nie chcą pomóc, gdy bilet
pozostanie
w kasowniku. Szczególnie ta o nr 143, to już do perfekcji opanowała
sposób
kontroli w arogancki sposób. Gestykulacja i wymowa
typu "ble, ble, ble, ble, ble"
również perfekcyjna. Szkoda, że nie
miałam czasu, bo o 13. 00 musiałam być na lotnisku w Warszawie (...). Skończyło się na spisaniu mnie, ale ja nie
poprzestanę na tym.
Ciekawa jestem, czy ten mój bilet kierowca wyjął i co z nim zrobił, bo ja kupon mam. Najgorsze, że w tym autobusie nie było monitoringu. Co by było, gdyby to był pasażer chory na serce i dostał zawału? Oczywiście zadzwoniłam na poilicję, ale cóż, oni nie interweniują, bo nie było podstawy.
Co o tym fakcie myślą inni pasażerowie? Radzę uważać na kontrolerkę 143 postawną panią w okularach po pięćdziesiątce i jej koleżankę szczuplejszą blondynkę, uważajcie, jak kasujecie bilet, oby nie został w kasowniku. A może kierowca otworzy szkołę kasowania biletów, to byłby biznes lepszy niż jazda autobusem".
O wyjaśnienia zwróciliśmy się do rzecznika MZDiK. Dariusz Dębski poinformował nas, że firma rozpatruje reklamacje pasażerki. - Kontrolą biletów w autobusach zajmuje się firma Reflex. Umowa z tym wykonawcą obowiązuje do końca lutego. Szykujemy się obecnie do ogłoszenia nowego postępowania przetargowego - przypomina. Jak dodaje, kontrolą biletów zajmuje się w Radomiu średnio 25 osób, a "liczba skarg na kontrolerów jest znikoma w porównaniu z liczbą wykonywanych przez nich kontroli biletów". - W ubiegłym roku pasażerowie złożyli 50 skarg, średnio zatem jedna skarga przypada na ponad 2 tysiące przeprowadzonych kontroli. Cztery ze złożonych w ubiegłym roku skarg były zasadne - wylicza Dębski.
(bdb)