Sesja rady miejskiej. „Chwilówka” dla lotniska (NA ŻYWO)
W kuluarach jest już prezes spółki Port Lotniczy Radom Tomasz Siwak. Czy zabierze głos? Co powie radnym? Czy zyska ich przychylność? Przecież chodzi o ogromne pieniądze z budżetu miasta.
Radni dyskutują teraz o innych zmianach w budżecie, m.in. o przeznaczeniu 4 mln zł budowę wiaduktów w ul. Żółkiewskiego. Inwestorowi, czyli MZDiK brakuje na ten cel 4 mln zł.
Radni, zwłaszcza PiS, interesują się również kwestią budowy hali sportowo-widowiskowej.
Radni PO zabierając głos, powtarzają za wiceprezydentem Konradem Frysztakiem: "to mój debiut". Wiceprezydentowi trzeba podnosić mikrofon. To ze względu na wzrost.
Głos zabiera dyrektor MZDiK Kamil Tkaczyk. Tłumaczy w szczegółach, jak będzie wyglądała organizacja ruchu podczas przebudowy wiaduktów w Żółkiewskiego.
Prezydent Radosław Witkowski mówi, że jego współpracownicy będą na bieżąco informować o podejmowanych przez ekipę decyzjach. - Deklaruję, panie radny Szary, że bez wzgledu na to, ile razy będzie pan mówił o potrzebie budowy hali, ja ją wybuduję - deklaruje prezydent. Informuje, że zlecił kontrolę w wydziale nieruchomości magistratu dotyczącej gruntów pod budowę hali przy Struga.
Skarbnik mówi o uchwale dotyczącej pieniędzy dla lotniska.
Prezydent informuje, że lotnisko ma stratę ponad 10 mln zł, zatrudnia 140 osób. Są to straty rosnące, ale stałe. Spółka w ciągu najbliższych trzech miesięcy powinna zapłacić m.in. za system nawigacyjny. Koszt tych inwestrycji planowanych jest na około 4 mln zl. - Finansowe problemy spółki wynikają m.in. z długiej procedury wyboru podmiotu finansowego dla Portu - ocenia Witkowski.
Rozpoczna się dyskusja o sytuacji w PLR.
Dariusz Wójcik wymienia szereg pytań: - Jaka koncepcję rozwoju lotniska ma prezydent? Co z pieniędzmi, które miała spólka dostać od wojewody na utworzenie straży granicznej? Zagłosuję w sprawie przyznania pieniędzy, jeśli poznam odpowiedzi na te pytania. Jeśli prezydent mnie przekona - zapewnia. Tłumaczy, dlaczego mówił ostatnio, że nie wierzy w lotnisko, choć za prezydentury Kosztowniaka popierał ten projekt.
W podobnym tonie wypowiada się Jakub Kowalski (PiS). Chce, by uchwała dotyczyła samego Portu, a nie udzielenia pozwolenia na zaciąganie zobowiązań finansowych przez prezydenta.
- Za pana kadencji zostało w Porcie zatrudnionych 140 osób. Co oni tam robią? Co koordynują? - pyta z kolei prezesa spółki lotniczej Tomasza Siwaka Marta Michalska-Wilk (PO). Zarzuca prezesowi, że reprezentuje jakiś "dziwny model zarządzania".
Jan Pszczoła (SLD). - Nie chcę zaczynać dyskusji na temat tego, kto wierzył, a kto nie wierzył w lotnisko. Nie o wierze dyskutujmy, a merytorycznie. Należy rozmawiać o tym zgniłym jaju, a wręcz zbuku - mówi. Wróży młodym wiceprezydentom, że przez lotnisko ich skronie szybko pokryją się siwizną. Pyta, czy można poszerzyć granice miasta administracyjnie, przedluzyć pas startowy na lotnisku i rozwijać na Sadkowie cargo.
Ryszrad Fałek (PiS) uważa, że samorząd nie powinien finansować spółki prawa handlowego, jakim jest PLR. - Trzeba ogłosić przetarg na iwestora - tłumaczy. Przekonuje, że aby podjąć teraz dezyzję, musi mieć więcej informacji. - Na razie to znam tylko prasowe hity na temat lotniska - twierdzi. - Oczekuję informacji nie tylko od prezydenta Witkowskiego, ale i prezydenta Kosztowniaka. On zna sytuację. Ale jest trzynastu nowych radnych, oni materii nie znają. Nie traktujcie nas jak maszynki do glosowania - apeluje.
Fałek i Wójcik wymieniają sie ostrymi uwagami. - Ja nie pana pytałem - zwraca się Fałek do przewodniczącego rady. - Tylko prezydenta Kosztowniaka - dodaje.
Jerzy Zawodnik (PO) zapewnia, że niepokojące jest to, że w kasie PLR brakuje na bieżącą działność. - Rzeczywiście, co oni tam robią? Patrzą przez lonetki i wypatrują samolotów? - ironizuje. Pyta prezesa Siwaka, czy nie brał pod uwagę kredytu komercyjnego. Chce wiedzieć, dlaczego spółka ogłasza przetarg na zakup nowych wozów strażackich, a nie ma pieniędzy na pensje.
Kazimierz Woźniak (Radomianie Razem) wychodzi na mównicę z teczką. - To moja dokumentacja dotyczaca lotniska. - Z szafy prezesa Siwaka? - dopytuje sala. - Nie, moja - odpowiada Woźniak. Twierdzi, że stracił zaufanie do zarządu spółki półtora roku temu, a nie jak Wójcik, dopiero po zmianie prezydenta. - Nie wierzę, że Port odda te pieniądze. Choć to jedyna pocieszająca wiadomość, że to pożyczka - mówi. Domaga się też więcej informacji i - podobnie jak Fałek - sesji nadzwyczajnej poświęconej wyłącznie Portowi.
Katarzyna Pastuszka-Chrobotowicz (PO) apeluje do PiS o dopowiedzialność. - To wasze decyzje doprowadziły do tego, że spółka musi wziąć kolejną pożyczkę - uważa. - Trzy miliony warto w ten port zainwestować - kończy.
Andrzej Kosztowniak (PiS) prosi o możliwość przyznawania radnym większej ilości czasu na wypowiedzi. - To jest projekt ponadpolityczny. Na tej sali są również przedstawiciele rady nadzorczej, ten skład był budowany na zasadzie wszystkich stron politycznych w Radomiu - przypomina.
Były prezydent powtarza, że do lotniczej spółki będziemy dokładać jeszcze przez wiele lat. - Z prostego powodu: trzeba zapoznać się z planem biznesowym, żeby wiedzieć, kiedy Port będzie mógł wyjść na plus. Pyta Witkowskiego, czy miasto wystąpiło do wojewody o zwrot pieniędzy (ponad 3 mln zł) na utworzenie granicy państwa. - Jakie jest stanowisko wojewody w tej sprawie? Czy zna pan polecenie wiceministra infrastruktury dla szefa PAŻP w sprawie budowy systemu ILS i wieży kontroli lotów? Dotarły dla mnie sygnały, że te inwestycje wypadły z planów PAŻP - zdradza.
Kosztowniak przypomina deklarację premier Ewy Kopacz, że po zmianie władzy w Radomiu - będzie ją wspierała. Pyta prezydenta, czy rozmawia z premier i ministrem obrony o lotnisku. Zastrzega, że nie pyta o przewoźnika, bo rozumie kwestie tajemnicy handlowej. - Ale panie prezydencie, czy spotkał się już pan z tymi, którzy jakieś umowy podpisali? Bo to ważne, choćby dla klimatu wokół lotniska - zaznacza.
- Pytam też o inwestora strategicznego. Czy "wyrzucamy" te 70 mln zł, bo mamy inwestora, czy jednak bierzemy te pieniądze? Moim zdaniem, one są konieczne - przekonuje. Chce poznać strategię prezydenta wobec lotniska. Też jest zdania, że lotnisko pozwoli rozwinąć "ziemię radomską".
Waldemar Kordziński (PO): - Różnimy się w podejściu do lotniska. Byliśmy za, ale nie poprzez przekazywanie spółce bez przerwy pieniędzy - przypomina. Chce wiedzieć, na co zostały wykorzystywane przez miasto miliony. - Może nie zawsze wszystkie wydatki są konieczne? - pyta. I dalej: - Czy chcecie 8 tys. miejsc pracy w ciągu kwartału? Hali w ciągu miesiąca? - Tak, chcemy - słychać z sali.
- Sztuka mydlenia oczu jest rzeczą fantastyczną. Powinniśmy rozmawiać o konkrecie: prezes przyszedł do prezydenta i mówi, że brakuje mu 3 mln zł. A dlaczego zabrakło? Bo prezes wydał pieniądze, których mu wojewoda nie dał. To jest zabawa za cudze pieniądze. To są nasze pieniądze. Miał być inwestor, a mamy kolejna firmę, która da pieniądze, a potem trzeba będzie je oddać - Wiesław Wędzonka (PO) jest bardzo emocjonalny. Kontynuje:- To jest biznes, jeden z z najtrudniejszych na świecie. Jest radiolatarnia, ale operacji jest zero. No nie, są bilety za 3, 5 zł dla wycieczek po lotnisku. Na dodatek nie można fotografować - zdaradza. Domaga się wyciagnięcia konsekwencji w stosunku do osób odpowiedzialnych. - Mamy mydlić radomianom nadal oczy? Za ich pieniądze? Liczę się z tym, że to lotnisko trzeba bedzie zamknąć - wróży. Twierdzi, że zawsze było wiadomo, że lotnisko to tylko nasze, radomskie ("żeby nie powiedzieć, że pana, panie prezydencie Kosztowniak") marzenie, że nikt - marszałek, rząd - nie dadzą na niego pieniędzy. Chce wiedzieć, ile naprawdę Port będzie kosztować. - Jesteśmy w takiej sytuacji, że dziś musimy te pieniądze dać, bo jesteśmy pod ścianą. Ale to po raz ostatni - zarzeka się.
Andrzej Łuczycki ( PO) porównuje powstanie lotniska w Radomiu do niegdysiejszych marzeń Polaków o kolonii na Madagaskarze. - I wtedy, i teraz bańka mydlana pękła - komentuje. Przyznaje, że miasto stoi przed dylematem, bo mnóstwo pieniędzy włożono, a efektów i szans nie ma. - Albo niech powstanie spółka złożona z radnych, którzy głosowali za lotniskierm - niech je finansują, albo niech będzie referendum. Niech pan panie prezydencie zapyta radomian, czy chcą nadal finansować lotnisko z własnej kieszeni - apeluje radny.
Poseł Krzysztof Sońta (PiS) przywołuje to radomskie marzenie o lotnisku. - Marzenie było, ale pieniędzy nie. Przez lata, gdy już powstała spółka, funkcjonowała z odsetek od kapitału. Ale zawsze odpowiedzialność spoczywała na prezydencie. Te odstetki się skończyły. Te 3 mln wystarczą tylko na trzy miesiące. Trzeba policzyć te pieniądze - zgadza się z Wędzonką.
- Pan radny zna się na biznesie i jest lotnikiem. Ja mu wierzę - podkreśla poseł. - Szafa prezesa się otworzyła i wiemy więcej, ale te dane, które przedstawił prezydent Witkowski jeszcze nam niewiele mówią - zapewnia. Zachęca, by wznowić rozmowy z sejmikiem województwa, tak by został on udziałowcem w spółce. - A może połaczyć się z Modlinem? - rozważa. Twierdzi, ze układ w sejmiku i rządzie jest sprzyjający.
Ryszard Fałek składa wniosek, by radni dostali więcej informacji: ile pieniędzy trzeba dawać i przez ile lat. - Układ z sejmikiem? A może sprzedajmy to lotnisko - proponuje.
Fałek składa formalny wniosek do przewodniczącego.
Wiceprezes PortU Adam Klinert: - Nie przychodzimy po 3 mln zl dotacji, tylko po krótkoterminową pożyczkę. Bo gdybyśmy przychodzili po dofinansowanie, to byłoby to 300 mln zł. Teraz to są takie bypasy - opowiada barwnie. I dalej w tym samym tonie: - Nie obudziliśmy się z reką w nocniku, zaskoczyła nas tylko decyzja wojewody w sprawie finansowania straży granicznej. Potrzebujemy więc takiej "chwilówki".
Z kolei sam prezes PLR zapewnia, że mityczna "szafa Siwaka" nie istnieje. Wyjaśnia, jak doszło do tego, że wojewoda nie refinansował utworzenia granicy państwa w Radomiu. - Jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach. Wcześniej słyszeliśmy, że nie będzie z tym problemów. Aby uzyskać certyfikat lotniska cywilnego, musieliśmy taką granicę utworzyć, zakupić sprzęt i zatrudnić ludzi - wyjaśnia. Dodaje, że trwa wymiana korespondecji z wojewodą, został złożony wniosek o refinansowanie. - Okazało się, że wojewoda środków nie ma, dlatego zabrakło nam pieniędzy - mówi. Jego zdaniem, wojewoda jest winien spółce 3,7 mln zł. To kwota figurująca w rozporzadzeniu ministrwa spraw wewnętrzynych - wyłuszcza. Tłumaczy, że prywatna spółka nie może pokrywać wydatków państwa. Dlatego przyszła po pożyczkę do miasta.
Siwak jest zdziwiony wypowiedzią Wędzonki. - Drogi Wiesławie - zwraca się do niego familjarnie - na twoim plakacie wyborczym był samolot kodu 3D, a więc taki, który pozwoliłby nam zarobić rocznie 3 mln zł - opowiada.
Prezes PLR nieustannie zapewnia, że jest otwarty i zaprasza wszystkich - w tym radną Michalską- Wilk - do wizyty w siedzibie spółki.
Przewodniczący rady nadzorczej PLR wjaśnia, że spółce zbarakło pieniędzy "z przyczyn obiektywnych". Podaje terminarz zadań, jakie rada wyznaczyła zarządowi: pod koniec stycznia informacje na temat wykonania budżetu za rok 2014 i przestawienie planu finansowego na ten rok. - Celem Portu jest uruchomienie działalnosci lotniskowej do końca pierwszej połowy tego roku - oznajmia Eugeniusz Kaczmarek. Przyznaje, ze koszty, jakie spółka musi teraz ponosić przerastają jej możliwości finansowe. - Ale to projekt wieloletni - przypomina.
Prezydent Witkowski dziękuje za wszystkie dobre rady, jakie usłyszał podczas dyskusji. Wyjaśnia, że mówienie o audycie w spółce jest przedwczesne, bo biegły rewident bada właśnie finanse spółki. - Poczekajmy na wyniki - prosi. - 15 stycznia podpisałem regulamin negocjacji z podmiotem zainteresowanym
objęciem akcji Portu. W piątek spółka rozpoczęła te negocjace. Na razie nie będę więc się w tej kwestii wypowiadał. Nie chcę stawiać negocjacji w gorącej atmosferze. O wynikach poinformujemy państwa - zapewnia.
Prezydent Witkowski sumuje: - Nie mówimy o szafie prezesa Siwaka, ale o kasie prezesa Siwaka. A ta świeci pustkami - przypomina.
Klub PiS prosi o 15 minut przerwy.
Radni wracają na salę. Zaraz głosowanie.
Przewodniczący wznawia obrady. Głos zabiera szef klubu radnych PiS Jakub Kowakski. Mówi, że zgodnie z uchałą rady miejskiej prezydent może podejmować zobowiązania finansowe samodzielnie (bez zgody rady) do pewnej wysokości. - Dlaczego zwiększamy ten limit z dotychczasowych 7 do 10 mln zł? Na co będa wydawane pozostałe środku z limitu, jakie przysługują teraz panu jako prezydentowi? - pyta. Czy nie jest to zdjęcie odpowiedziualnosci? - docieka. I jeszcze: po co przychodzi pan z tym na sesjęę, skoro ma pan możliwość dyzponowania tymi pieniędzmi?
Witkowski: - Muszę prognozować różne sytuacje.Ta w Porcie Lotniczym spadła na nas jak grom z jasnego nieba.
- Dysponuje pan kwotą 7 mln zł, 3 miliony dostał szpital, zostało panu 4 mln. Na co więc teraz zwiększenie limitu do 10 mln ł? - powtarza Kowalski.
- Nikt nie da nam gwarancji, jakie kukułcze jaja jeszcze z tej szafy wypadną - ucina prezydent.
Radni kłócą się, czy w samym projekcie uchwały powinien być wymieniony cel pożyczki. W tym przypadku mówi się o nim w uzasadnienieniu (zresztą taka jest praktyka).
Skarbnik wyjaśnia szczegóły - szpital potrzebuje więcej niż 3 mln, MPK też zwrócilo się o pomoc. - Limit - 10 mln - jest roczny - tłumaczy.
Przewodniczący Wójcik twierdzi, że uzasadnienie projektu uchwały jest źle napisane. Kowalski proponuje, by limit dla prezydenta wynosił 7 mln zl, a nie 10 mln zł. - Proszę o wniesienie autopoprawki do tej uchwały - kończy.
Mimo tych wszystkich wątpliwości radni głosują. 20 osób jest za zwiększeniem limitu kwoty, którą bez zgody rady może dysponować prezydent, czterech radnych wstrzymało się od głosu. Nikt nie jest przeciw.
Prezydent przeznaczy 3 mln zł dla Portu Lotniczego Radom.
Radni zajmują się teraz innymi kwestiami.
Relacjonowała Bożena Dobrzyńska
Zdjecia Bartek Olszewski