Andrzej Wajda powrócił do „Elektrowni”. Na fotografiach i we wspomnieniach
15 października 2017
Andrzej Wajda zmarł rok temu. Reżyser miał rodzinne związki z Radomiem, gdzie mieszkał podczas wojny i tuż po niej. Pamiętano o nim w Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia”, której powstanie jest jego pomysłem.
W foyer kina w "Elektrowni" otwarto wystawę zagranicznych plakatów do filmów Andrzeja Wajdy oraz zdjęć, które Czesław Czapliński robił artyście na przestrzeni 30 lat. Obecny na wydarzeniu fotograf, autor filmów dokumentalnych, mieszkający od 1979 roku w Stanach Zjednoczonych, barwnie opowiadał o swoich kontaktach z reżyserem. Pierwszy raz spotkali się w 1986 roku w Kolegium Nowodworskim w Krakowie, gdzie Wajda kręcił plenerowe sceny do spektaklu "Zemsty" z udziałem m.in. Jerzego Stuhra, Anny Dymnej. - Te zdjęcia są takie surowe, bez kostiumów, właściwie to chyba nawet nie wiem, czy powinny być w takich warunkach robione - przyznał fotograf.
Czapliński jest też autorem zdjęć z planu filmu "Lech Wałęsa. Człowiek z nadziei". - Zapraszał mnie Janusz Głowacki, Wajda też potwierdził. Przyjeżdżam, ale nie mam żadnej legitymacji prasowej, mam tylko aparaty, a tam stała straszna ochrona i nie chciała mnie wpuścić. Ale zażądałem, żeby mnie prowadzili do Wajdy, ten mnie zobaczył i wyskoczył z wyciągnięta ręką. Taki był - opowiadał gość "Elektrowni".
Czesław Czapliński szczególnie jest dumny z prywatnych zdjęć, które wykonał Andrzejowi Wajdzie, jego córce Karolinie w jej stadninie koni oraz byłej żonie reżysera (matce Karoliny), Beacie Tyszkiewicz. - Tu stoją wszyscy troje, ale nie udało mi się spowodować, by Andrzej Wajda był w środku - żartował.
Czesław Czapliński ma w swoim komputerze około miliona zdjęć. - I każde od początku lat 70. jest opisane: data, miejsce, kto na nim jest. Inaczej, bez tych opisów, nie odnalazłbym się - zapewnia. - A propos podpisywania. W czasie obrad Okrągłego Stołu znalazłem się przypadkowo między Geremkiem, który mnie zaprosił, a Wałęsą, który akurat podjechał busem i wyszedł z niego. Więc jest Geremek, jestem ja i jest Wałęsa. A ja słyszę jak setka fotoreporterów z całego świata, która tam była krzyczy "kto to jest ten ch...j w środku!". Dlatego ja wiem, jaki jest problem z podpisaniem takiego zdjęcia, ono jest bezwartościowe. Przecież ja nie byłem w Polsce znany... - opowiadał Czapliński.
Podpisywania zdjęć nauczył się od ojca, który robił to na odwrocie fotografii.
Uczestnicy spotkania obejrzeli odnowiony cyfrowo film Wajdy "Panny z Wilka".
Bożena Dobrzyńska