Pacjentka spod Radomia przeszła inwazyjną operację ratującą życie. Niepotrzebnie, bo nie było ono zagarożone
Pacjentka spod Radomia musi być kolejny raz operowana i rehabilitowana. Nie dlatego, że jest chora, ale dlatego, że lekarze z warszawskiego szpitala niepotrzebnie wykonali u niej zabieg rzekomo ratujący życie. Kierowali się przy tym wynikami badań i diagnozą postawioną przez medyków z Radomskiego Szpitala Specjalistycznego. Sprawę zbadał Rzecznik Praw Pacjenta, zajmuje się nią prokuratura.
Bulwersująca historia ma swój początek 28 września 2024 r., kiedy do RSS zgłosiła się 42-letnia kobieta z silnym bólem w klatce piersiowej, promieniującym do pleców. Wykonane w RSS badania pozwoliły lekarzom na postawienie wstępnej diagnozy: wysokie prawdopodobieństwo rozwarstwienia aorty. Ponieważ w radomskiej placówce nie ma oddziału kardiochirurgii, pani Ewa została natychmiast wysłana do szpitala na ul. Banacha do Warszawy.
- Przyjęcie pacjentki w Warszawie było uzgodnione telefonicznie z ośrodkiem o wyższej referencyjności - zapewnia rzeczniczka RSS w Radomiu Wiktoria Kościelniak. Jak dodaje, dolegliwości nasilały się, pomimo zastosowanego leczenia w SOR, w związku z tym zlecono dalszą diagnostykę.
- Na podstawie zebranego wywiadu oraz przeprowadzonych badań, w tym badań obrazowych – TK tętnic klatki piersiowej, w tym aorty oraz TK tętnic jamy brzusznej, w tym aorty, stwierdzono wysokie prawdopodobieństwo rozwarstwienia aorty. W związku z powyższym, zespół lekarski podjął decyzję o przewiezieniu pacjentki do ośrodka o wyższej referencyjności, w celu przeprowadzenia dalszej, pogłębionej diagnostyki oraz ewentualnego wdrożenia leczenia, w tym leczenia kardiochirurgicznego - relacjonuje rzeczniczka.
Nadmienia, że samo podejrzenie rozwarstwienia aorty było bezwzględnym wskazaniem do przekazania pacjentki do wyższego ośrodka referencyjnego, w którym podjęto decyzję o zastosowaniu leczenia kardiochirurgicznego.
Wymaga opieki i nie może pracować
Tymczasem kobieta po operacji, która była zupełnie niepotrzebna mierzy się z poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi, wymaga opieki, nie jest w stanie pracować, a rekonwalescencja może potrwać nawet trzy lata. Zdecydowała się założyć zbiórkę na siepomaga.pl i nagłośnić sprawę.
Jak relacjonuje, we wrześniu 2024 roku została przewieziona do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Radomskiego Szpitala Specjalistycznego z bólem nadbrzusza. Tam przeprowadzono diagnostykę, wykonano m.in. tomografię komputerową. Na tej podstawie lekarze stwierdzili wysokie prawdopodobieństwo tętniaka rozwarstwiającego aortę. To schorzenie bezpośrednio zagrażające życiu. Zoperowana została w Warszawie. Po wszystkim usłyszała, że zupełnie niepotrzebnie, bo diagnoza o obecności tętniaka była nieprawidłowa.
Media ogólnopolskie, które opisały historię kobiety, informowały, że w Warszawie nie przeprowadzono kolejnych badań pacjentki, choć jak stwierdził rzecznik praw pacjenta, stołeczna placówka miała na to sześć godzin.
Niepotrzebna operacja
Zabieg, który został wykonany w Warszawie jest bardzo inwazyjna. Lekarze muszą m.in. otworzyć (naciąć) klatkę piersiową, by mieć dostęp do serca. Po tak poważnej operacji czas rekonwalescencji zabiegu jest długi. Nie można wtedy dźwigać, prowadzić samochodu, zajmować się domem i dziećmi tak, jak wcześniej. Na dodatek potrzebny będzie jeszcze jeden zabieg i rehabilitacja.
- 30 października szpital otrzymał pismo Rzecznika Praw Pacjenta, w którym ten nie stwierdza naruszenia praw pacjenta, przez Radomski Szpital Specjalistyczny, w przypadku będącym przedmiotem skargi - informuje Wiktoria Kościelniak.
Sprawa zajmuje się również radomska prokuratura.
Bożena Dobrzyńska