Dlaczego nie działacie razem dla miasta?

Oddano im głos na początku, by mogli poinformować, jakimi sprawami się zajmują i czy są w stanie wesprzeć władze miasta w staraniach o jego rozwój. Posłanka Marzena Wróbel (PiS) mówiła o zabiegach związanych z powstaniem w Radomiu państwowej wyższej szkoły zawodowej i prosiła o podpisywanie się pod petycją, jaką chce w tej sprawie złożyć u minister nauki, która negatywnie zaopiniowała wniosek o utworzenie uczelni. Krzysztof Sońta (PiS) jest zaniepokojony m.in.zamknięciem dwóch szpitalnych oddziałów na Józefowie i zamieszaniem, jakie powstało wokół budowy w Radomiu Centrum Przetwarzania Danych Ministerstwa Finansów. Radosław Witkowski przypomniał, że Radom powinien skorzystać z ogromnych pieniędzy, które Unia przeznacza na realizację projektów; w tym kontekście mówił o szansach centrum rehabilitacyjno-sportowego RKS „Radomiak”, obwodnicy południowej i budowie szkoły muzycznej.
Dyskusja wykazała, jak takie spotkania są potrzebne i oczekiwane przez radomian. Wielu z nich zgłaszało bolączki dnia codziennego: hałas od ruchu ulicznego na ul. Maratońskiej, brak sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniu ul. Limanowskiego i Młodzianowskiej, o co okoliczni mieszkańcy bez skutku dopominają się od dawna, brak pracy dla osób po 50. roku życia, brak miejsca do prowadzenia zajęć sportowych dla dzieci i młodzieży oraz ścieżek rowerowych. Jednak znaczna grupa podnosiła kwestie dotyczące ogółu mieszkańców; przynależności Radomia do bogatego Mazowsza z jeszcze bogatszą Warszawą, co może skutkować pozbawieniem nas dotacji unijnych, brak spójnej strategii rozwoju miasta i umiejętności pozyskiwania inwestorów i funduszy zewnętrznych. - Nadal nie ma lobby, które pracowałoby na rzecz Radomia – twierdził Romuald K. Bochyński. - Mnie nie interesują państwa sentymenty i resentymenty, ale to byście skutecznie działali – zwrócił się do parlamentarzystów i radnych.
Ten sam wątek podnieśli też: Witold Kordziński, radny PO i Leszek Ruszczyk (PO), radny sejmiku wojewódzkiego oraz Jakub Kluziński, radny i szef Kocham Radom. Dwaj pierwsi twierdzili, że potrzeba nam więcej zwykłej, ludzkiej życzliwości i spotkań w nieco mniejszym gronie. - Bardzo brakuje nam jedności i działań ponad podziałami. Musimy wzbić się ponad źle rozumianą politykę. Bo politykę można też rozumieć jako działanie dla dobra wspólnego – podkreślał Kluziński.
Wtórował mu Waldemar Marcinkiewicz: - Prezydent Kosztowniak zaprosił do współpracy parlamentrzystów, radnych, ale konkretów jakoś nie ma – komentował. Konrad Gałka był jeszcze ostrzejszy: - To wstyd i hańba, że nie potraficie się dogadać, niczego zrobić dla tego miasta. Laurkę możecie sobie wystawić sami – mówił nie bez emocji. Jako jeden z nielicznych zebrał oklaski. W podobmym tonie wypowiedział się kolejny mówca: - Po raz kolejny nie ma prezydenta i wiceprezydentów. Świadczy to o tym, jak traktują mieszkańców. To mnie po ludzku wkurza...
Jakub Kluziński cieszył się, że debata jest rzeczowa i konkretna. Taki był z pewnością głos Ewy Kołodziejczyk, która żałowała, że swoich uwag nie może skierować bezpośrednio do Marzeny Wróbel (wyszła z debaty przed zakończeniem prosząc, o przekazanie uwag mieszkańców na piśmie). - Apeluję do pana prezydenta, by w takich sprawach jak tworzenie wyższej szkoły zawodowej konsultować się ze środowiskiem akademickim, które w Radomiu istnieje. Aby wykorzystać potencjał Radomskiego Towarzystwa Naukowego. Aby nie tylko wysyłać petycje, ale żeby się pochwalić przed ministerstwem tym, co w Radomiu mamy. Istnieją u nas dwie placówki akademickie o profilu humanistycznym, które nie mają prawdziwej biblioteki. Toteż nie rozmawiajmy o szkole wyższej, jako o zjawisku wyizolowanym, ale o części systemu – postulowała.