Młodzi nic nie wiedzą o ścieżkach zdrowia

25 czerwca 2008
Na uroczystości rocznicowe Radomskiego Czerwca '76 przychodzi z każdym rokiem coraz mniej osób. Dziś było podobnie. Coraz mniej uczestników

Zwykłych radomian, którzy zjawili się pod pomnikiem u zbiegu ulic: 25 Czerwca i Żeromskiego nie było chyba nawet setki. Przeważali ludzie starsi, dla działaczy "Solidarności", uczestników wydarzeń sprzed 32 lat i zaproszonych gości wystarczyło miejsc siedzących na kilkunastu ustawionych ławkach. Byli parlamentarzyści PiS-u, przedstawiciele wojewody i marszałka Mazowsza, a z polityków z najwyższej półki wicepremier i minister spraw wewnętrznych i administracji Grzegorz Schetyna oraz były marszałek sejmu, dziś lider Prawicy Rzeczypospolitej Marek Jurek.Pod ponikiem złożono kwiaty

Mszę w intencji ludzi skrzywdzonych podczas radomskiego protestu odprawił biskup Zygmunt Zimowski. Po niej delegacje złożyły pod pomnikiem wieńce i kwiaty.

Historię "wypadków radomskich" - jak przez wiele lat oficjalna propaganda PRL-u nazywała wyjście robotników Radomia na ulice miasta w związku z zapowiedzianą podwyżką cen żywności przypomniał przewodniczący NSZZ "Solidarność" Ziemia Radomska Zdzisław Maszkiewicz.

Mówią uczestnicy wydarzeń z 1976 r.

Marian Jastrzębski Marian Jastrzębski: - O co walczyliśmy w Radomiu? Nie ma pracy, a kto się bogaci? Komuś chodziło o władze tylko. Jak mnie aresztowali miałem 19 lat i co z nas zrobili? Byliśmy bici, katowani. Tyle lat minęło, a tak niewiele jest wyjaśnione. Nie było i nie ma w Polsce sprawiedliwości, jest o wiele gorzej niż było wcześniej. Kiedyś nam pomagali, powstał Komitet Obrony Robotników, przyjeżdżali tutaj, mecenas Siła- Nowicki nas bronił. A teraz co? Nie ma nas kto bronić, na bruk.

Zofia Sadowska Zofia Sadowska: - Pamiętam przede wszystkim ścieżki zdrowia, katowanie niewinnych ludzi. Potem w sądach liczyła się tylko prawda oskarżyciela. Mnie sąd dodatkowo chciał zabrać dzieci, żeby mi ulżyć. Więc ja się zapytałam, czy ja się niemoralnie prowadzę? A dziś wielu młodych ludzi nie ma pojęcia co to były ścieżki zdrowia. Mam 500 zł renty, nigdy nic w życiu nie ukradłam, a dowiedziałam się, że jestem złodziej i warchoł.

Krzysztof Wojewódka Krzysztof Wojewódka: - Sam moment aresztowania nie był najgorszy, ale gdy zostaliśmy przewiezieni do komendy milicji - ścieżka zdrowia. Odbywało się to tak, że wpuszczano nas pomiędzy dwa szeregi milicjantów i pałowano. To nie był szereg pięcio-, ale dwudziestometrowy. Potem nas brali na przesłuchania i znowu na ścieżkę. A w samym więzieniu zostaliśmy pobici przez klawiszy. Więc to nie jest tak, jak się często mówi, że tylko ZOMO biło. W Białymstoku już nas nie bili, ale budzili w nocy i grozili kolejnymi procesami, chociaż nie wiedzieliśmy kto przyjeżdżał - prokurator, czy zwykły klawisz przebrany. To z kolei było wykańczanie psychiczne. Dopiero teraz, po 28 latach za rządów PiS-u weszła ustawa, na mocy której możemy ubiegać się o odszkodowania, bo do 89 roku w oczach poprzednich polityków Radom to było warcholstwo i łobuzy. Na pewno jest to jakaś rekompensata, ja też złożyłem o nią wniosek, ale kiedy i ile dostanę - nie wiem. Natomiast podczas toczących się w sądzie procesów przeciwko byłym ZOMO-wcom, występuję jako oskarżyciel posiłkowy.

Fot.: M. Strudziński, B. Dobrzyńska