Cekaem wystudził bolszewickie serca

16 sierpnia 2008
Armatnie salwy, stukot końskich kopyt i strzały z karabinów usłyszeli radomianie w centrum miasta. Dużo więcej zobaczyli – widowisko „Cud nad Wisłą” zachwyciło. Huk wystrzałów


Święto Wojska Polskiego, w grafik którego wpisało się widowisko, rozpoczęło się od uroczystej mszy w kościele garnizonowym, podczas której odsłonięto odnalezioną niespełna dwa miesiące temu marmurową płytę z wyrytym napisem „Nieznanemu żołnierzowi poległemu w obronie Ojczyzny”. Wykopali ją robotnicy u zbiegu ulic Mireckiego i Reja podczas prac ziemnych przy budowie marketu. Teraz trafiła na godne miejsce, do kaplicy św. Maksymiliana.

Po mszy wszyscy pośpieszyli w kierunku parku Kościuszki, aby zobaczyć na własne oczy namiastkę tego, czym była i jak wyglądała wojna z bolszewikami w 1920 roku. Sierpniowe dni chwały polskiego oręża z czasów bitwy warszawskiej odżyły na nowo, dając widzom niezwykłą lekcję „żywej” historii.

Historyczne przedstawienie i to, co działo się na zainscenizowanym polu bitwy, komentował reżyser widowiska, radomski historyk Przemysław Bednarczyk. – Widzimy umocnienia polskiego wojska - worki z piaskiem i cekaem gotowy na odparcie bolszewickich ataków. Możemy zobaczyć, jak wyglądały stroje walczących w 1920 roku, zarówno Polaków, jak i Sowietów. Uzbrojenie i mundury są wzorowane na oryginalnych – tłumaczył kilku tysiącom zebranym w parku.

Po prezentacji kawalerii konnej w centrum Radomia rozpętało się piekło wojny. – Atakują bolszewicy. Rosyjski czerwony chłopski lud chce zgnieść białą Polskę. Tę, która dopiero kilka lat temu odzyskała niepodległość po 123 latach niewoli. Ale my się nie dajemy! – komentował na gorąco poszczególne etapy bitwy Bednarczyk.2008/08/160808wojsko02.jpg

Komentarz historyka pobudzał wyobraźnię. – Widzimy tego naszego „czarnego przyjaciela”. To oficer polityczny, czai się za drzewem, wymachuje bronią na swoich ludzi. Robi wszystko, żeby zagrzać czerwonych żołnierzy do ofiarnej walki – relacjonował. – O tak! To bolszewicy szykują swoją potężną armatę do wystrzału. Huk! Padają zabici po naszej stronie. A cóż to? Na plac bitwy wkracza kawaleria Siemiona Budionnego, ale młodzi obrońcy ojczyzny walczą dzielnie. Nasz cekaem studzi bolszewickie serca! – krzyczał Bednarczyk.300

Na polu bitwy przedstawiono kilka epizodów z wojny z 13 - 25 sierpnia 1920 roku. Pokazano m.in. śmierć księdza. Skorupki i walkę polskiej kawalerii konnej z bolszewicką jazdą. Radomianom przypomniano o rodzimych bohaterach – szeregowych żołnierzach, którzy walczyli o Polskę, i o sanitariuszkach, m.in. o Teresie Grodzińskiej. Przy historii tej dziewczyny, odznaczonej pośmiertnie orderem Virtuti Militari, wielu zakręciła się łza w oku. bottom

Widzowie byli zachwyceni umiejętnościami aktorskimi i jeździeckimi grup, które brały bezpośredni udział w widowisku. – Są wspaniali, cieszę się, że mamy takich ludzi w Polsce. Widzę tu przede wszystkim młodzież, to budujące, że historia ich pasjonuje i interesuje. Dzięki takim przedstawieniom pamięć o bohaterach będzie wciąż żywa – mówił ze wzruszeniem jeden z kombatantów.

Po porywającym spektaklu radomianie bawili się się na pikniku historyczno-militarnym. Można było m.in. postrzelać do celu z pistoletu i pośpiewać żołnierskie piosenki.

Grzegorz Marciniak 

Fot.:Marian Strudziński; więcej zdjęć w Galerii