Nie wiadomo ile na zabytki
24 sierpnia 2008
Komisja kultury Rady Miejskiej nie głosowała gminnego programu opieki nad zabytkami na lata 2008 – 2011. Głosowanie przełożono na
wrzesień. 
Posiedzenie było otwarte dla wszystkich zainteresowanych. Ale do sali obrad rady przyszło zaledwie kilkanaście osób. Zdaniem obecnych, z pewnością są jeszcze zainteresowani ochroną zabytków, ale ze względu na okres urlopowy nie mogli zgłosić swoich uwagi do dokumentu. Dlatego o przełożenie głosowania poprosili m.in. Jakub Kluziński (niezależny) i Aleksander Sawicki ze Społecznego Komitetu Ratowania Zabytków Radomia. – Dajmy szanse wypowiedzieć się ludziom. Mamy pomysły, które mogą usprawnić opiekę nad zabytkami, zrobić ją bardziej efektywną – padały głosy z sali.
Przewodnicząca komisji kultury Agata Morgan zgodziła się po konsultacjach z pozostałymi radnymi na odłożenie głosowania. – Do sprawy wrócimy na następnym posiedzeniu, czyli we wrześniu. Osoby, które chcą zgłosić swoje wnioski i postulaty, proszone są o doręczenie ich na piśmie do 15 września do komisji – poinformowała.
Do wymiany zdań na temat programu jednak doszło. Aleksander Sawicki pytał przede wszystkim władze miasta, ile wydadzą na zabytki i w jakiej kolejności będą one odnawiane. Jasnej odpowiedzi nie uzyskał. – Jeśli idzie o wybór konkretnych budynków i kolejności w której się nimi zajmiemy, to jest za wcześnie, by o tym mówić. Zajmiemy się tym po przegłosowaniu programu. Ile będziemy mieli pieniędzy i jaką kwotę wydamy też nie potrafię powiedzieć, tak jak nie potrafię powiedzieć ile wyda w przyszłym roku MOPS dla potrzebujących. – przekonywał wiceprezydent Igor Marszałkiewicz.
Wiele krytycznych słów padło pod adresem spółki Rewitalizacja. – Oni niszą zabytki, nie dbają o nie. To prywatny deweloper, który chce jak najwięcej zarobić, nie licząc się przy tym z historią. Przebudowa zabytku na lokal komercyjny np. bank, to nie rewitalizacja. W Rewitalizacji brakuje kompetentnych osób. Oni są od wykonywania poleceń wojewódzkiego konserwatora zabytków, a nie ingerowania w program rewitalizacji Miasta Kazimierzowskiego – oburzał się Sawicki.
Wiceprezydent Ryszard Fałek nie podziela obaw Aleksandra Sawickiego. – Spółka działa pod dyktando konserwatora i wykonuje jego polecenia w pełni. A to, co dzieje się z budynkami po zakończeniu ich prac, jest od nich niezależne – działają tu prawa rynku – twierdzi.

Posiedzenie było otwarte dla wszystkich zainteresowanych. Ale do sali obrad rady przyszło zaledwie kilkanaście osób. Zdaniem obecnych, z pewnością są jeszcze zainteresowani ochroną zabytków, ale ze względu na okres urlopowy nie mogli zgłosić swoich uwagi do dokumentu. Dlatego o przełożenie głosowania poprosili m.in. Jakub Kluziński (niezależny) i Aleksander Sawicki ze Społecznego Komitetu Ratowania Zabytków Radomia. – Dajmy szanse wypowiedzieć się ludziom. Mamy pomysły, które mogą usprawnić opiekę nad zabytkami, zrobić ją bardziej efektywną – padały głosy z sali.
Przewodnicząca komisji kultury Agata Morgan zgodziła się po konsultacjach z pozostałymi radnymi na odłożenie głosowania. – Do sprawy wrócimy na następnym posiedzeniu, czyli we wrześniu. Osoby, które chcą zgłosić swoje wnioski i postulaty, proszone są o doręczenie ich na piśmie do 15 września do komisji – poinformowała.
Do wymiany zdań na temat programu jednak doszło. Aleksander Sawicki pytał przede wszystkim władze miasta, ile wydadzą na zabytki i w jakiej kolejności będą one odnawiane. Jasnej odpowiedzi nie uzyskał. – Jeśli idzie o wybór konkretnych budynków i kolejności w której się nimi zajmiemy, to jest za wcześnie, by o tym mówić. Zajmiemy się tym po przegłosowaniu programu. Ile będziemy mieli pieniędzy i jaką kwotę wydamy też nie potrafię powiedzieć, tak jak nie potrafię powiedzieć ile wyda w przyszłym roku MOPS dla potrzebujących. – przekonywał wiceprezydent Igor Marszałkiewicz.

Wiele krytycznych słów padło pod adresem spółki Rewitalizacja. – Oni niszą zabytki, nie dbają o nie. To prywatny deweloper, który chce jak najwięcej zarobić, nie licząc się przy tym z historią. Przebudowa zabytku na lokal komercyjny np. bank, to nie rewitalizacja. W Rewitalizacji brakuje kompetentnych osób. Oni są od wykonywania poleceń wojewódzkiego konserwatora zabytków, a nie ingerowania w program rewitalizacji Miasta Kazimierzowskiego – oburzał się Sawicki.
Wiceprezydent Ryszard Fałek nie podziela obaw Aleksandra Sawickiego. – Spółka działa pod dyktando konserwatora i wykonuje jego polecenia w pełni. A to, co dzieje się z budynkami po zakończeniu ich prac, jest od nich niezależne – działają tu prawa rynku – twierdzi.