Wraca sprawa „śmieciowego” referendum

W tej chwili zbiórką i wywozem śmieci zajmuje się kilka firm, z którymi umowy podpisują albo spółdzielnie mieszkaniowe, albo sami właściciele posesji. Jednak zwłaszcza ci ostatni deklarują do wywozu mniejsze ilości odpadów niż jest to w rzeczywistości, płacąc np. tylko za jeden pojemnik. Pozostałe odpady wywożą zaś do zbiorczych kontenerów, a często także do lasu, za miasto. - Unikniemy tego, jeśli wszyscy będą płacić tyle samo - argumentują zwolennicy uporządkowania systemu. Na takie rozwiązanie muszą jednak zgodzić się mieszkańcy podczas referendum; będzie ono ważne, gdy pójdzie głosować 30 proc. z nas.
Na razie o problemie dyskutowali członkowie komisji gospodarki i środowiska Rady Miejskiej. - Zdania są podzielone, ale chyba większość jest "za" - mówi przewodniczący Robert Fiszer. - Na razie analizujemy ekspertyzę, którą w 2005.r na zlecenie ówczesnych władz miasta wykonała firma zewnętrzna. Koszt referendum i poprzedzającej go kampanii informacyjnej wyceniła wtedy na ok. 300 tys. zł.
Zdaniem Fiszera mieszkańcy nie odczuliby zbytnio "po kieszeni" zmian. - Z wyliczeń wynika, że przez pierwszych kilka lat miasto dokładałoby do tego rozwiązania. Bo to ono organizowałoby przetargi na wywóz odpadów, zaś radomianie płaciliby uśrednioną stawkę, jednakową dla wszystkich - wyjaśnia.
Referendum mogłoby się odbyć w czerwcu 2009 roku razem z wyborami do Europarlamentu. - Nie obniży to wprawdzie kosztów jego zorganizowania, bo i tak trzeba powołać i opłacić odrębne komisje, ale można liczyć wtedy na większą frekwencję - podkreśla radny.
Komisja zapyta teraz prezydenta, czy chce przejąć gospodarkę odpadami w Radomiu i czy w kasie miasta są na to pieniądze. - Poprosimy też o uzasadnienie odpowiedzi zarówno na "tak", jak i na "nie" - dodaje Robert Fiszer. - Komisja na pewno przynajmniej jeszcze raz będzie o problemie rozmawiać.
(bdb)