W sprawie Elektrowni znów iskrzy

1 grudnia 2008
- Zostałam pomówiona przez członka zarządu Szprendałowicza. To fałszywe zarzuty – radna Agata Morgan odpiera atak na swoją osobę. Wnioskuje też o kontrolę przetargu na wykonanie dokumentacji budowlanej Elektrowni. A. Morgan: to fałszywe zarzuty


Agata Morgan (do niedawna PiS, teraz niezależna), dziś przewodnicząca komisji kultury Rady  Miejskiej została odwołana z funkcji p.o. dyrektora MCSzW Elektrownia w lipcu 2007 r. Jej następcy do tej pory nie udało się rozpocząć prac przy ul. Kopernika 1. W minioną sobotę członek zarządu województwa mazowieckiego Piotr Szprendałowicz poinformował dziennikarzy, że kontrola przeprowadzona w Elektrowni wykazała „rażące zaniedbania” (Zobacz: Dwa lata prezydenta. Ocenia PO (Rażące zaniedbania w Elektrowni? ). Szprendałowicz zarzucił Morgan, że w projekcie budowlanym rozstrzygniętym za jej czasów zaniżono koszt inwestycji, że nie wystąpiła ona o pieniądze do funduszu norweskiego, zatrudniała też na umowę-zlecenie obecnego prezydenta Andrzeja Kosztowniaka i swojego partnera Roberta Mrozowskiego.

- Ten atak jest spowodowany tym, że zarząd Mazowsza musi się bronić. Zgodnie z zapisem w akcie notarialnym, gmina darowała marszałkowi budynek pod warunkiem, że będzie on gotowy do użytku do końca 2008 roku – wyjaśnia Agata Morgan. - A ten obiekt nie będzie w tym czasie gotowy i prawdopodobnie nie powstanie w ogóle.

Morgan podkreśla, że kontrola przeprowadzona przez Urząd Marszałkowski po jej odejściu z Elektrowni nie wykazała żadnych nieprawidłowości. - Nie było ani jednego zalecenia pokontrolnego, co można sprawdzić na stronie urzędu w internecie.

Radna przyznaje jednocześnie, że podpisała umowy z Andrzejem Kosztowniakiem i Robertem Mrozowskim. - Ale ani pan Kosztowniak nie był wtedy prezydentem, ani ja radną. Andrzej Kosztowniak jest specjalistą od zamówień publicznych i zarzut o jego zatrudnieniu jest kompletnie absurdalny. Rober Mrozowski przygotował studium wykonalności do wniosku unijnego, umowę z nim zawierał mój zastępca. Zależało mi, by wszystko przebiegało sprawnie, bo podjęłam się ogromnego zadania tworzenia nowej instytucji. Rozumiem, że to budzi emocje, że pieniądze wziął Józek, a nie Wacek. Dla mnie ważne było jak wykonana jest praca – przekonuje. Nie rozumie dlaczego teraz marszałek ponowił kontrolę. - Czyżby wyniki tej z ubiegłego roku nie były zadawalające dla pana Szprendałowicza? Z. Belowski: projekt jest źle przygotowany

Dlaczego nie złożyła wniosku do funduszu norweskiego? - Trzeba było zadeklarować, że w ciągu najbliższych miesięcy dołączę do wniosku dokumenty, które nie były gotowe, m.in. pozwolenie na budowę. A ja wiedziałam, że nie będę się z tego mogła wywiązać, a  jednocześnie wiedziałam już o planach odwołania mnie – zapewnia A. Morgan. Podkreśla też, że Elektrownia mogła starać się o pieniądze z innych źródeł, ale nie zrobiła tego.

Morgan zarzuca obecnej dyrekcji Elektrowni, że działa bezprawnie rozszerzając zakres robót przewidziany w projekcie budowlanym i organizując imprezy w tych starych, grożących wypadkiem częściach obiektu. - Dlatego proszę prezesa Urzędu Zamówień Publicznych o kontrolę przetargu – mówi. - Z pomysłu urządzenia lądowiska dla helikopterów dyrektor na szczęście się wycofał.

Dyr. Elektrowni Zbigniew Belowski nie chce komentować kontroli w placówce. Z tgorocznej – jak zapewnia - rutynowej - która miała miejsce około miesiąca temu nie ma jeszcze oficjalnego protokołu. - Bardzo ogólnie mogę powiedzieć, że projekt na budowę Elektrowni był źle przygotowany. Belowski zapewnia też, że pozwolenie na budowę będzie miał w ciągu najbliższych kilku tygodni. - Nie rozszerzamy zakresu robót, tylko musimy doprecyzować projekt – m.in. powiększamy kino, chcemy wykorzystać piwnice na magazyny, bo takich nie przewidziano – wyjaśnia. Przekonuje, że obiekt został dopuszczony do organizowania takich imprez jak maja  miejsce teraz. - Zresztą, pani Morgan dała nam przykład – twierdzi. - Teraz szuka dziury w całym.

A co z lądowiskiem dla helikopterów? - A nie przydałoby się, żeby goście z całego świata mogli tu się zjawiać? Ale może wystarczy nam lotnisko – żartuje Belowski.

Bożena Dobrzyńska