Przyjechałem, ale muszę wracać

- Przyjechałem, ale muszę wracać. Nie wynika to z niczego innego, jak tylko z tego, że jestem także synem, mężem, ojcem, dziadkiem. Będę musiał jechać do szpitala. Ale prosze się nie obawiać, nic strasznego mi sie nie stało - usprawiedliwiał się Lech Kaczyński przez licznie zebranymi w sali koncertowej mieszkańcami Radomia.
Nie powiedział wprost, ale wiadomo że spieszył się by odwiedzić matkę, która właśnie dzisiaj znalazła się w szpitalu. Przypomniał jeszcze, że w Radomiu nie jest ani po raz pierwszy, drugi, czy trzeci. - Wiem w jak trudnej sytuacji jest miasto i jak duże jest tutaj bezrobocie. W stopniu o wiele większym niż w innych miastach tej wielkości - mówił. - Wiem, że proces transformacji, który miał miejsce w radomskim przemyśle był niezwykle radykalny.
Podobne opinie wyraził także pod wykładzie otwartym, który wygłosił w Wyższej Szkole Handlowej. - Jestem święcie przekonany, ze Polska powinna mieć przemysł zbrojeniowy, a Radom i Pionki są z tym przemysłem bardzo mocno związane. Nie chciałbym widzieć więcej takich restrukturyzacji jak te, które miały miejsce w Zakładach Metalowych. Z 12 tysięcy pracowników zostalo 320. To bylo okropne, co sie stało, ale wiecej sie to zdarzyć nie może - argumentował.
Lech Kaczyński złożył także jednoznaczną deklarację w sprawie reformy administracyjnej. O problemie tym rozmawiał z samorządowcami, w tym z prezydentami dawnych miast wojewódzkich na Mazowszu. - Jestem zwolennikiem wydzielenia Warszawy jako odrębnego regionu. Jest ono niezbędne, w sytuacji kiedy po 2013 roku bogate Mazowsze nie będzie mogło korzystać z unijnych pieniędzy - podkreślał prezydent. Sam wyobraża sobie reformę dość prosto. - Warszawa po 2013 roku będzie miastem bogatym i sama da sobie doskonale radę, jeśli tylko będzie dobrze zarządzana. Najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby prezydent stolicy był jednocześnie marszałkiem, gdyby te dwa urzędy zostały połączone - tłumaczył Lech Kaczyński. Stwierdził, że nie wie jeszcze czy sam podejmie jakąś inicjatywę ustawodawczą. - Wiem, że istnieją już takie projekty, przygotował je na przykład PiS - uzasadniał.
Podczas spotkania w auli WSH nie zabrakło także akcentów bardziej osobistych i prywatnych. Młodzież pytała prezydenta o jego czasy studenckie. - Przypadły one na koniec lat 60. i początek 70. Po roku 1968 były to smutne lata, kiedy niemal całkowicie zamilkły na uniwersytecie dyskusje. Krótkie ożywienie nastąpiło po roku 70, a dopiero potem w latach 1974-75 - wspominał Lech Kaczyński. Salwę śmiechu wzbudziło wyznanie, że chodził z kolegami na piwo, choć nie bardzo je lubił. - Dyskutowaliśmy za to dużo o polityce, przede wszystkim z Wojciechem Jasińskim, późniejszym ministrem skarbu. Byliśmy z bratem na jednym roku z wieloma znanymi dziś osobami, w tym minister w mojej kancelarii Ewą Ziomecką, czy redaktorem Wołoszańskim - opowiadał prezydent.
Bożena Dobrzyńska
Fot.: M. Strudziński (UM Radom), M. Romanów. Więcej zdjęć w Galerii
Zobacz też: Lech Kaczyński chce pomóc Fabryce Broni