Aby nie zaginął po nich ślad

19 kwietnia 2009
Śladami dawnych mieszkańców Radomia wędrowali uczestnicy "Spotkań z kulturą żydowską", zorganizowanych przez Resursę Obywatelską, Radomskie Towarzystwo Naukowe i stowarzyszenie Żydowskie Motywy. To święte miejsce

Program niemal czterodniowej imprezy "Ślad" był bardzo bogaty. Większość propozycji to projekcje filmowe; widzowie obejrzeli m.in ."Polin" Jolanty Dylewskiej, "Już nie ma małych miasteczek" Ewy Szprynger i izraelską produkcję "Umrzeć w Jerozolimie". Seansom towarzyszyły spotkania z autorami; z kolei wystawa w Resursie przypomniała Jerzego Borysowicza, radomianina, którzy otrzymał prestiżowe wyróżnienie "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata", przyznawane za ratowanie Żydów w czasie II wojny światowej. Uczniowie rozsypali piasek

Publiczność chwaliła pomysł zorganizowania imprezy. - Obejrzałam trzy filmy, z których dwa - "Polin" i "Już nie ma małych miasteczek" zrobiły na mnie duże wrażenie. Ten jakby zlepek amatorskich filmików nakręconych przed wojną, które składają się na "Polin" jest niesamowity. Jeśli zaś chodzi o drugi - to sama pochodzę z takiego małego miasteczka na Kielecczyźnie - Łopuszna, gdzie przed wojną połowę mieszkańców stanowili Żydzi. Byli sąsiadami moich rodziców, mama miała koleżanki Żydówki. Od dawna więc interesuję się tą problematyką. O moim rodzinnym miasteczku bardzo ciekawą książkę "Stadl Łopuszno" wydał ostatnio kielecki dziennikarz Marek Maciągowski - opowiada pani Barbara. Wystawa przypomina Jerzego Borysewicza 

W niedzielę, na finał, organizatorzy zaprosili na niezwykłą wycieczkę - na żydowski kirkut przy ul. Towarowej. Zapełnił się cały autokar, a pasażerowie z uwagą wysłuchali opowieści przewodników radomskiego PTTK o tragicznych losach dawnych mieszkańcach Radomia. Symboliczny wymiar miał happening na ul. Podwalnej, w miejscu, gdzie podczas okupacji hitlerowskiej znajdowało się radomskie getto. Młodzież z VI LO wyznaczyła tu przy pomocy rozsypywanego piasku pierwszą literę hebrajskiego alfabetu "alef". - Jest ona dla Żydów znakiem jedności z Bogiem, bardzo dla nich ważnym. Proszę więc o chwilę zadumy. Chcemy przywrócić temu miejscu świętość, bo nie można normalnie żyć, jeśli tego nie uczynimy. Nie wiemy jak długo pozostanie tu ten misterny znak, my wynieśmy ślad o świętości tego miejsca w naszej pamięci, tak by nie zaginął - apelował do zebranych polonista z "Kochanowskiego" Zbigniew Wieczorek.

Bożena Dobrzyńska

Więcej zdjęć w Galerii