Dwieście lat!

Pan Stanisław urodził się w Olszowej k. Bartodziejów, w Radomiu mieszka od 14 roku życia. Przed II wojną światową pracował w zakładzie obuwia produkującej na potrzeby wojska, potem w fabryce Bata, a następnie w firmach budowlanych. Ma 81-letniego syna, dwie córki (79 i 78 lat), sześcioro wnuków. dziewięcioro prawnuków i siedmioro praprawnuków.
Recepta na długowieczność i dobrą kondycję w tym wieku? - U lekarza byłem pierwszy i ostatni raz w 1938 roku. Nie palę i nie piję. Jem proste potrawy: chleb z masłem, kasze, zsiadłe mleko - wyjawił dziennikarzom jubilat. - No i piję ziółka.
Stanisław Życki ma także chlubną, patriotyczną przeszłość. W 1939 roku został zmobilizowany do wojska. Bronił Mławy i Dęblina, potem trafił do Warszawy. Podczas wyjazdu rządu polskiego do Rumunii eskortował pociąg z oficjelami. W Kowlu, skąd już mógł wracać do domu, wpadł w ręce Niemców. Szedł z kolumną jeńców do Radomia, gdzie był z innymi przetrzymywany w koszarach. Wtedy stwierdził, że skoro jest już u siebie - dalej nigdzie nie pójdzie. Nie chciał też trafić do oflagu. Z opowieści rodzinnych wynika, że udało się załatwić dla pana Stanisława cywilne dokumenty. To go uratowało.
Dziś jubilat przyjmował życzenia i gratulacje. W imieniu prezydenta Andrzeja Kosztowniaka złożyli je sekretarz miasta Rafał Czajkowski oraz kierowniczka USC Danuta Barwicka. Na torcie obowiązkowo znalazła się cyfra 102.
(bdb)