Ciociu dobra zupa

- Dni Rodzicielstwa Zastępczego to okazja do podziękowania tym, którzy potrafią osamotnionym i zaniedbanym dzieciom stworzyć rodzinny i ciepły dom - mówi Danuta Lesiak z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, który zaprosił rodziny na spotkanie do teatru Powszechnego.
Obecnie w Radomiu istnieją 34 rodziny zastępcze, na co dzień wspiera je Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczy. Pomaga w rozwiązywaniu jakże częstych problemów wychowawczych, prowadzi warsztaty pedagogiczno-edukacyjne oraz oferuje pomoc prawną. W Radomiu działa też 11 rodzinnych domów dziecka, a w każdym z nich przebywa od czworga do nawet ośmiu podopiecznych.
Teresa Śliwa pełni funkcję zawodowej rodziny specjalistycznej niespokrewnionej z podopiecznymi. Przebywają u niej dzieci niepełnosprawne i z orzeczeniem o niepełnosprawności, chore. - Tak się potoczyły losy, że pierwsze dziecko z zespołem Downa przyjęliśmy, pokochaliśmy i już nie mogliśmy z tego zrezygnować.
Pani Teresa już piąty rok prowadzi rodzinny dom dziecka. Wspiera ją w tym
mąż i ich własne dzieci. - Mamy w tej chwili maluchy do piątego roku życia. To zadanie o tyle trudne, że więcej jest wizyt u lekarzy specjalistów. Dzieci
niepełnosprawne też chcą być kochane tak samo jak zdrowe. A nawet potrzebują
jeszcze więcej miłości. Wszystkie są cudowne, potrafią powiedzieć „ciociu
dobra zupa”, potrafią się uśmiechnąć i wynagrodzić w ten sposób cały nasz
trud. Robią postępy w rehabilitacji i to jest dla nas największa nagroda - przekonuje Teresa Śliwa. Rodzina czeka teraz aż Małgosia zacznie chodzić. - Stawia pierwsze
kroki, a ma już pięć lat. To będzie najcudowniejszy moment jak sama przejdzie
przez cały pokój. W tej chwili robi tylko pięć kroczków - opowiada pani Teresa. Dodaje, że trudne chwile są wtedy, kiedy pojawia się choroba dziecka i musi ono zostać w
szpitalu. - My musimy przy nich czuwać, a chorują często - dodaje.
Dorota Cholewińska oprowadzi rodzinny dom dziecka od sześciu lat. Ma w
tej chwili pod opieką siedmioro dzieci
niepełnosprawne ruchowo i czworo własnych.
- Satysfakcja jest wtedy, kiedy nasze dzieci osiągają sukcesy w szkole oraz w jakiś formach artystycznych, w których biorą udział. Oczywiście, zdarzają się trudne chwile - przyznaje pani Dorota. Wyznaje, że bardzo przeżywa, gdy już zaangażuje się emocjonalnie, nawiąże bliskie relacje, stara się być mamą, a wtedy one odchodzą do domów, do adopcji. - Wówczas jest bardzo ciężko, ale trzeba nauczyć się z tym
żyć - mówi.
Katarzyna Wójtowicz