Czechow zawsze jest interesujący

"Wujaszek Wania", to obok "Trzech sióstr" i "Wiśniowego sadu" najpopularniejszy dramat rosyjskiego pisarza. Podobnie jak tamte jest opowieścią o poplątanych losach ludzkich i zmarnowanym życiu jego bohaterów. Jak dziś, po tylu latach od napisania może brzmieć Czechow? Jakie przedstawienie zobaczymy w Radomiu? Proste, zwyczajne, tradycyjne?
- Jeśli chodzi o kostiumy - tak, ale o scenografię już nie. Opowieść o losach ludzi tak, bo sam Czechow "zadaje" nam ten temat. Jednak wyraz tego tematu, obraz teatralny, to jak zachowują się aktorzy na scenie, będzie - mam nadzieję - nowoczesny.
Reżyser uważa, zresztą - za samym dramaturgiem - że Czechow jest niesłusznie postrzegany jako ten autor, w utworach którego "nic się nie dzieje". - "Piją i piją tę herbatę" - mówiono o jego bohaterach. Tymczasem uważam, ze Czechow jest naelektryzowany
emocjami i napięciami nie mniej niż jego ulubiony autor Szekspir.
Postaramy się, by nasz Czechow był taki Szekspirowski w stosunku do
emocji, napięć i nawet tragiczny. Choć będą momenty i komiczne,
i śmieszne, bo to wszystko przecież w naszym życiu jest przemieszane. Jak
w dramacie - przekonuje Zaikauskas.
W rolę Aleksandra Sieriebriakowa wciela się znakomity, znany z wielu ról filmowych i teatralnych Zdzisław Wardejn. - Przyjąłem zaproszenie dyrektora Rybki - wyjaśnia powody pojawienia się w Radomiu. Zapewnia: - Czechow zawsze jest interesujący. Wprawdzie niektórzy uważają, że mam raczej naturę do grania Astrowa, ale doszedłem do wniosku, że już czas zagrać Sieriebriakowa - dodaje.
Aktor nie zgadza się z dość powszechnym przekonaniem, że jest przede wszystkim znakomitym odtwórcą ról komediowych. - W teatrze gram głównie "poważne" role - mówi. Jaki zatem będzie jego profesor Sieriebriakow? - Wołałbym, żeby były w nim i elementy komiczne, bo zawsze ciekawiej jest, gdy mamy do czynienia z tragikomedią, ale - niestety - reżyser się na to nie zgadza - pół żartem, pół serio - odpowiada Zdzisław Wardejn.
Premiera "Wujaszka Wani" 20 lutego o godz. 18 na dużej scenie.
(bdb)
Czytaj też rozmowy: z Linasem Zaikauskasem - U Czechowa jak u Szekpira i Zdzisławem Wardejnem - Czas zagrać Sieriebriakowa