Nissan Cube

5 lipca 2010
Mamy w sobie „to coś”, dzięki czemu będąc na Zachodzie poznam Polaka choćby po jego cieniu. Co ciekawe, nie przepadamy za samochodami, które wyróżniają się z tłumu. Taki właśnie wjechał do polskich salonów Nissana i nazywa się Cube.

Nissan Cube Wszyscy znamy redaktor Monikę Olejnik. Raczej wszyscy znamy też jej buty. Nissan Cube jest jak ciekawe opakowanie na ciekawe burty ciekawej osoby. Taki jeżdżący prostokąt, pudełko, które nie wie, co to jest Cx czyli opór powietrza. Ma za to kierownicę i koła, które są najpłynniejszym elementem linii stylistycznych tego nietuzinkowego samochodu. Auto ma również bagażnik, przesuwane fotele z przodu i z tyłu, ma poduszki bezpieczeństwa, różnorakie elektroniczne układy, kamerę cofania, nawigację, USB i co ciekawe silnik. Pojemność 1.6 l, benzyniak 110 KM. Jest także sześciostopniowa manualna skrzynia biegów i średnie spalanie poniżej 7 litrów. To pocieszające, bowiem utwierdza mnie w przekonaniu, że nadal mówimy o samochodzie. W dodatku aucie za 69 900 zł.

Cube idzie w Japonii jak ciepłe bułeczki. Co ciekawsze, jest to już trzecia wersja tego auta i dopiero teraz Japończycy zdecydowali się na sprzedaż w Europie. Czego się bali? Czemu nie wjechali wcześniej? Odpowiedź jest prosta. Stańcie przy Nissanie Cube i Nissanie Note: macie je do wyboru. Co wybierzecie? Oczywiście, że bardziej samochodopodobny Note. Zatem Nissan myśli, bo interes z autem powinien się opłacać. Może dlatego na naszym rynku mamy tylko dwie wersje kolorystyczne Cube. Nie ma innych silników i specyfikacji. Jest to, co widzicie. Samochód bierzesz taki jak stoi w salonie albo decydujesz się na coś innego, grzecznego, niewyróżniającego się w tłumie.

2010/07/050710nissanwnetrze.jpg

Właśnie: my moto-dziennikarze biadolimy, że takie czy inne auto jest po prostu kolejnym modelem i pragniemy czegoś niecodziennego. Jak już coś niecodziennego wjedzie (Cube) wtedy drapiemy się po głowach zadając pytanie: kto to kupi? Wiem kto mógłby Nissana Cube kupić: Poczta Polska i to nawet kilkadziesiąt aut! Wróciłbym do pisania normalnych listów! Znowu z przyjemnością poczułbym „bezbarwny” zapach atramentu. Wiedziałbym „na bank”, że moje listy wożą ludzie, z którymi warto porozmawiać i to na różne tematy. right

Nissan Cube może przypominać paczkę na buty albo kultowy film o tym samym tytule. Wiem jedno:  za człowiekiem, który go kupi podąża cień – o wiele ciekawszy i barwniejszy od tego, co widzimy codziennie. Brawo dla Nissana za odwagę. Chociaż gdy przypomnę sobie film „Cube” i to kto tam przeżył… to tym bardziej mówię: brawo za odwagę!

Bartek Olszewski, RAA

Więcej informacji: www.nissan.pl