Crossovera, SUV-a, proszę natychmiast!
Sam nigdy nie kupiłem i nigdy bym nie kupił samochodu widząc go na fotografii i słysząc od sprzedającego, że jest świetny. Trzeba auto dotknąć, ocenić, złapać za kierownicę, przejechać się nim, pogadać z sąsiadem lub sąsiadką, czyli odbyć rytuał kupowania samochodu w Polsce. Kia zaraz wjedzie do salonów ze swoim nowym Sportage. BMW pokazało swoją nową X3. Nissan wjedzie z czymś, co też jest wyżej zawieszone, wyżej w tym siedzisz, wygląda ciekawe, jest crossoverem i nazywa się Juke.
Mitsubishi również wjeżdża z takim „większym” samochodem. Nazywa się ASX. Nie raz wspominaliśmyo tych autach: SUV czy crossover to takie kompakty, ale nieco większe i punkt siedzenia jest inny, wyższy. Przy tych autach normalne kompakty, czy nawet sedany wyglądają jak resoraki z nalepką „Made in China”. Na widok takiego samochodu obojętnie jakiej marki człowiek myśli, że może w nim więcej. Wiecie co się dzieje? Idą te samochody jak ciepłe bułeczki! A dokładniej jak ciepły kot w worku. Nie ma ich w salonach, płyną na statkach, czy też zmierzają innym transportem by dopłynąć nie na premierę a wprost do garażu właściciela. Zamówienia idą w tysiące! Na przykład Nissan już wie, że za mało produkuje. Chodzi oczywiście o tego nowego Juka. Zresztą Qashqai też im dobrze idzie i jest niczym lokomotywa dla księgowego. Słusznie bo to udany i ciekawy samochód, o którego popularność sam Nissan obawiał się podczas premiery kilka lat temu. Teraz mają deja vue.
Obecnie gdzie nie spojrzysz, tam zobaczysz w ofercie crossovera, czy nieco większego SUV’a. Ludzie wiedzą, że nie kupują klasycznej terenówki, mimo napędu na 4 koła w wielu modelach. Wiedzą jednak, że wjadą w nieco większe błoto i mają szanse wyjechać. Kto wie, może szansą należałoby również nazwać zawieszenie takich aut. Być może wytrzyma dłużej na radomskich drogach. Ludzie kupując taki samochód wiedzą również, że nie kupują zwykłego kompaktowego czegoś, co jeździ od lat i może być po prostu nudne. Choć ciężko mówić o nudzie w Focusie, bo prowadzi się świetnie a Mazda 3 (choć na tej samej płycie) prowadzi się jeszcze lepiej w dodatku jest z Japonii.
Zatem czemu sięgają po coś wyżej zawieszonego? Przecież normalne samochody też mają bagażniki i silniki. W dodatku bywają oszczędniejsze i tańsze. Ja bym również nie szukał wyjaśnienia w wysokości stołka: im wyżej tym lepiej. W Polsce to zdaje się być dość istotne, szczególnie dla polityków. Popularność crossoverów ujmuję, tłumaczę jednym słowem i bez zbędnych moto-filozofii. Po prostu te samochody są fajne. Koniec i kropka. Ale żeby kupować fajne wpierw tego nie dotykając?! Cóż, świat się zmienia, w Polsce samochód zaczyna być traktowany jak mikrofalówka od czego ja się delikatnie dystansuję… niemniej sukcesu rynkowego gratuluję.
Bartek Olszewski, RAA