Hybrydowy rower!
W kwestii jednośladów napędzanych pedałami jestem totalnym prawie dnem wiedzy. Oczywiście wiem, że jeśli chcesz ruszyć musisz cisnąć na pedały, a wcześniej jak Małysz zjeść bułkę z bananem bo moc tu również się liczy. Orientuję się w kwestii ramy, przerzutek, hamulca. Na dodatek dowiedziałem się, że prócz klasycznych górali, kolarek, czy rowerów turystycznych są jeszcze konstrukcje elektryczne. To czym ja jeździłem, to nowość u nas. Na świecie premiera w ubiegłym roku: rower hybrydowy!
W elektrycznym ruszamy, a potem dodajemy gazu i sam jedzie. Z hybrydą jest bardziej klasycznie, pedałujesz gdy chcesz jechać, jak w od lat znanej konstrukcji. Zatem po co i co to jest ta hybryda? Działa (i to jeszcze jak) do prędkości 25 km/h, czuć ją wspaniale. Ustawimy jeden z trybów wspomagania: niski, średni lub wysoki. Naciskamy na pedały, a tu nagle czary! By szybko oddać co czułem, i jak się tym jedzie muszę powiedzieć tak: gdyby dwulatek chciał podjechać pod górkę hybrydowym rowerem to z łatwością by to uczynił z ojcem i zakupami na garbie. Hybryda działa jak wspomaganie kierownicy w samochodach. Tu dodatkowa siła działa na łańcuch tylnego koła. Lekko naciskasz na pedał, a rower z ochotą wyrywa do przodu. Bajeczne uczucie! Zero potu, teczuszka pod pachę i spokojnie jedziesz do pracy, bo jesteś bogatym biznesmenem. Tak właśnie jest w Holandii, gdzie te hybrydowe rowery nawet się sprzedają. I tu jest pies pogrzebany, a może dokładniej: tu jest kij w szprychach. Niestety, to cudeńko jest drogie. Kosztuje u nas przeszło dziesięć tysięcy zł.
W życiu nie jeździłem bardziej komfortowym, lekkim, tak świetnie się prowadzącym i drogim rowerem. Wymyślili go i zbudowali Niemcy z firmy Kettler. Specjalizują się w konstrukcjach turystycznych.
Innym niemieckim wynalazkiem jest format Mp3, Mercedes czy BMW, więc wierzę im gdy mówią, że bateria i cichy silniczek wytrzymają 8 do 10 lat jazdy. Cały mechanizm ma gabaryty litrowej bańki z olejem i siedem biegów... przepraszam: przerzutek. Przejadę 60 kilometrów i dopiero po tym dystansie zaczynam się rozglądać za wtyczką, by podładować baterie. Nowatorski jednoślad można zobaczyć w radomskim salonie rowerowym Rodex. – Oczy wychodzą na wierzch po próbach jazdy. Zainteresowanie jest spore, ale jeszcze go nie sprzedaliśmy. Jest jak Rolls-Royce wśród rowerów – opowiada prezes firmy Sławomir Byzdra, dzięki któremu poznałem opisywaną konstrukcję.
W rowerach najbardziej nie podoba me się to, że trzeba się namęczyć, a inni, więksi, mogą cię łatwo zabić na drodze. O zgrozo, mogą cię postrzegać jako człowieka, którego tylko stać na jednoślad! A mówiąc poważniej, nie podoba mi się to, że rower niestety czasami prowadzi właściciela. Hybryda, którą miałem zaszczyt poznać, nie jest jak odkrycie nowego kontynentu. Jest czymś więcej, gdy będzie twoja, codziennie będziesz czuł uczucie odkrycia czegoś nowego. To fascynujące. Gdy kiedyś przejedziecie się taką hybrydą, przyznacie mi rację. Wszystko do momentu, gdy zacznie padać. Choć rower jest odporny na wilgoć, to jednak wolę wtedy samochód. Mimo to, chcę kupić taki hybrydowy rower! Jest o niebo lepszy, mądrzejszy i bardziej ekologiczny od hybrydowych drogich samochodów. Więc lepiej kupić normalnego tańszego diesla i ten rower! A i tak cenowo będę do przodu, w dodatku podczas kręcenia nie dostanę zadyszki i szybko ominę korki.
Bartek Olszewski (RAA)