Nie wszyscy chcą błyszczeć

8 października 2010
Na rowerach, skuterach. Młodzi i starsi założyli kamizelki odblaskowe i ruszyli ulicami centrum Radomia. Na czele prezydent, policja, kandydat na prezydenta. Przedstawiciele Bractwa Rowerowego nie pedałowali w peletonie, bo ich zdaniem akcja nie zwiększa bezpieczeństwa.

Peleton prowadził prezydent300 kamizelek odblaskowych ufundowała firma ubezpieczeniowa. Przybyłym pod magistrat odblaski rozdawali włodarze miasta, poseł i policjanci. Wszystko w ramach akcji „Zabłyśnij na drodze” organizowanej przez ratusz i policję od czterech lat. W ten sposób organizatorzy pokazują radomianom tzw. niechronionych uczestników ruchu drogowego. Dzięki elementom odblaskowym rowerzyści i piesi są lepiej widoczni na drodze. W efekcie - bardziej bezpieczni. Wszyscy wsiedli na rowery i ruszyli „błyszczeć” w zakorkowanym centrum Radomia.

Nie podważamy, a wręcz pochwalamy ten pomysł, jednak czy  godziny szczytu w piątek, to najlepsza pora na jego realizację? Co kierowcom omijającym remontowane drogi powie jadący na rowerze prezydent Andrzej Kosztowniak? - Kierowcy będą narzekać, ale to też jest forma pokazania również tym, którzy przemieszczają się samochodami - jak ja na co dzień - alternatywy dla samochodu. Taką jest komunikacja miejska, rower, motocykle i skutery. Czyli to, co, jestem przekonany, w najbliższych latach będzie musiało zastąpić wiele aut przekonywał prezydent.

Nie słyszeliśmy od uczestników jadących w peletonie negatywnych opinii na temat akcji. Opowiadali, że każda forma niezabroniona przepisami, a wpływająca na bezpieczeństwo rowerzystów lub pieszych, warta jest propagowania, rozwijania.

Bractwo ma inne zdanie: (od lewej) Sebastian Pawłowski i Łukasz Zaborowski Kij w szprychy wydaje się wkładać radomskie Bractwo Rowerowe. - W jakiś szczególnych okolicznościach może się zdarzyć, że komuś kamizelka pomoże. Sprawę rozpatrujemy globalnie, ponieważ nie interesuje nas bezpieczeństwo pojedynczego rowerzysty, który akurat założył kamizelkę. My mówimy o bezpieczeństwie także pieszych. Ci ostatni nie chodzą przecież na co dzień w kamizelkach - mówi Łukasz Zaborowski ze stowarzyszenia. Zdaniem Bractwa ta akcja jest wręcz szkodliwa i pomniejsza bezpieczeństwo. - Po pierwsze: policja odwraca wtedy uwagę od rzeczywistych przyczyn wypadków z udziałem rowerzystów. Na podstawie analizy danych samej policji możemy stwierdzić, że widoczność rowerzysty nie jest w ogóle wykazywana jako przyczyna wypadków. Po drugie: nie można usprawiedliwić kierującego, że nie widzi prawidłowo jadącego rowerzysty i pieszego, który przecież nie ma obowiązku być oświetlony. Istnieje w prawie o ruchu drogowym szereg przepisów, które chronią pieszych, czy rowerzystów. Mamy np. nakaz wyprzedzania rowerzysty w odległości jednego metra lub pierwszeństwo pieszego na przejściu dla pieszych - wylicza.

Wg Bractwa policja wymaga, by niechronieni uczestnicy ruchu nosili odblaskowe kamizelki, chociaż prawo o tym nie mówi. - To niedopuszczalne, że policja spycha odpowiedzialność na potencjalne ofiary. Pieszy czy rowerzysta nie zagraża w fizyczny sposób użytkownikowi samochodu. To kierowca ma tu niebezpieczne narzędzie: auto. Policja takimi akcjami wyrabia przekonanie, że to pieszy ma dbać o swoje bezpieczeństwo. To błędna filozofia, z która się walczy w krajach bardziej zaawansowanych pod względem bezpieczeństwa ruchu drogowego - zapewnia Zaborowski.

Czy Bractwo mówiłoby to samo, gdyby miasto i policja zorganizowali akcję z nim? - Oczywiście, nawet nam to  proponowano. Początkowo włączaliśmy się, bo chcieliśmy przedstawić drugą stronę medalu. Ale policja nie rozumie  naszych argumentów. Ma z góry ustalony stan rzeczy - mówi Zaborowski. Wg niego, wkładanie kamizelki to "robienie z siebie pajaca". - To moja sprawa, czy dbam o moje bezpieczeństwo. Niezależnie od tego jak jestem ubrany -  w czarnej kurtce czy garniturze - oczekuję od policji, że zapewni mi bezpieczeństwo - podkreśla nasz rozmówca.

(raa)

Przedstawiciele Bractwa Rowerowego rozdawali dziennikarzom i zainteresowanym białą kartkę A4 wypełnioną cyferkami o zabitych, rannych i wypadkach oraz ich przyczynach. Pełną treść możemy przeczytać pod tym adresem. Lubię rozmawiać z osobami, które szerzej patrzą na otaczającą nas rzeczywistość, a do takich zaliczam sympatycznych przedstawicieli z Bractwa. Ale panowie wybaczcie: przyjechałem na akcję samochodem. Wiem, nie zabłysnąłem. Nie mniej gdybym nie miał kamizelek, a musiałbym jechać rowerem, to użyłbym choćby waszej białej kartki z cyferkami. Przykleiłbym ją sobie na plecy. Mogę wyglądać na durnia czy idiotę – mnie to nie przeszkadza. Ważne by ktoś, kto ma dwie tony blachy (czyli kierowca w samochodzie) zobaczył mnie wcześniej i miał czas na reakcję. Z tego też powodu, bez względu czy przepisy nakazują czy nie, czy taka czy inna organizacja zaleca czy też nie – zawsze włączam światła mijania i wyruszam w drogę. Gdy jest ciemno lub gdy pada modlę się o jedno: by rowerzyści mieli prócz obowiązkowego oświetlenia właśnie kamizelkę odblaskową, a kolejne dwie założone na nogi. I to wcale nie jest śmieszne.

Bartek Olszewski (RAA)

PS. Mimo, że to czwarta akcja, prezydent przywdział kamizelkę, siadł na rower i zabłyszczał po raz pierwszy. Pytanie, dlaczego akurat teraz? jest oczywiście retoryczne.