Jak wyjechać z Marii Gajl?

9 listopada 2010
Mają nowe mieszkania i powinni się cieszyć. Ale jak, skoro dojazd do miasta z Nowej Woli Gołębiowskiej jest dla nich nie lada wyprawą? MZDiK nie daje mieszkańcom nowych, socjalnych bloków przy ul. Marii Gajl, zbyt dużo nadziei na poprawę komunikacji.

 

Nowe bloki przy ul. Mari Gajl
Lokatorzy nowych budynków  to ludzie i rodziny, które w swym życiu miały różne problemy. Razem jest tam 300 mieszkań.  - Teraz naszym największym problemem jest komunikacja. Autobus nr 18 nie kursuje tak często. Gdy przyjeżdża do nas jest pełny, w godzinach szczytu ciężko się stąd wydostać – twierdzi jeden z mieszkańców Paweł Getler.

Ulica Mari Gajl jest położona między Nową i Starą Wolą Gołębiowską, sąsiaduje z elektrociepłownią. Do najbliższego sklepu nie jest daleko, ale do szkoły piechotą trzeba iść ok. 30 minut. - Na pocztę, do lekarza, by się dostać gdziekolwiek musimy korzystać z kilku linii, o ile uda się komuś z nas wsiąść do zapchanej "osiemnastki" – skarży się młoda kobieta.  A z wózkiem to już ogromny problem. Tragedia - zapewnia.

Mieszkańcy pisali, apelowali do Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji. – Odpowiedzieli, że drugiej linii tu nie uruchomią. Możliwe, że w dniach świątecznych przedłużą "dziesiątkę"- opowiada Getler. Dodaje, że nie mieszkają tu bogaci. - Czujemy się pozostawieni sami sobie, tak na uboczu by innym nie przeszkadzać - zali się.

...i droga do odległego miasta - W tej chwili nie ma takiej możliwości byśmy uruchomili kolejną linię autobusową. Myślimy o niej, ale powstanie ona w momencie, gdy zostaną tam wybudowane kolejne bloki - potwierdza zastępca dyrektora MZDiK Kamil Tkaczyk. Ale MZDiK planuje uruchomienie dodatkowych dwóch kursów autobusu nr 18 w godzinach rannych oraz w szczycie, gdzy dzieci jadą lub wracają ze szkoły.

MZDiK przeprowadzi również w tym rejonie kolejne pomiary natężenia ruchu. Obecnie, zdaniem Tkaczka, maksymalne obciążenie autobusu nr 18 wynosi 60 proc. - Rozumiemy problemy mieszkańców, ale nigdy nie ma złotego środka. W innych rejonach miasta mamy umawiają się i raz jedna, raz druga osoba dorosła odprowadza dzieci jadąc z nimi autobusem - mówi Kamil Tkaczyk.

(raa)