Prezydent pozwie marszałka do sądu

8 listopada 2010
Nie dostaniemy pięniędzy od marszałka na budowę pawilonu ginekologiczno-położniczego, choć Adam Struzik przyznaje, że należy nam się 28 mln zł. Prezydent idzie do sądu.


 

Pawilon gotowy, a pieniędzy nie ma Chodzi o pieniądze zapisane w projektach kluczowych Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego. Pawilon miasto wybudowało z własnych funduszy, a teraz od miesięcy czeka na podpisane umowy z Mazowiecką Jednostką Wdrażania Projektów Unijnych. Ostateczna kwota jaką Radom miałby dostać, to 28, 6 mln zł. Jednak w końcu lipca kurs euro znacznie się obniżył i marszałek Struzik podczas telefonicznej rozmowy z prezydentem Andrzejem Kosztowniakiem poinformował go, że możemy dostać jedynie 23 mln zł. W październiku, kiedy o sytuacji z finansowaniem obiektu debatowali radni na nadzwyczajnej sesji, suma ta zmalała nawet do 13 mln zł. Prezydent zapowiedział walkę o pełną kwotę dofinansowania zapisaną w preumowie oraz  - jeśli to nie poskutkuje - wejście na drogę sądową.   

Dziś Andrzej Kosztowniak spotkał się w Warszawie z Adamem Struzikiem.  - Marszałek przyznał, że kwota jaką powinien otrzymać Radom to ponad 28 mln złotych, jednak w tym momencie takich pieniędzy w budżecie marszałka województwa mazowieckiego nie ma. Ich wypłata nastąpi, ale w późniejszym terminie - poinformował prezydent za pośrednictwem swojej rzeczniczki Katarzyny Piechoty-Kaim. Szef magistratu powiedział też, ze marszałek wyraził nawet opinię, że podpisanie przez Radom umowy na mniejszą kwotę byłoby co najmniej nieroztropne.

- Idziemy do sądu. Pozew jest już przygotowywany - zapowiada prezydent.

Piotr Szprendałowicz, członek zarządu województwa mazowieckiego uważa, że prezydent Kosztowniak świadomie przyjął ryzyko oczekiwania na te pieniądze. Informuje, że zarząd Mazowsza wystąpił do ministra rozwoju regionalnego o tak zwaną nadkontraktacje, czyli możliwość  - za zgodą ministra finansów - wydania przez województwo na dotacje więcej pieniędzy niż planowano. Jednak w takim przypadku istnieje niebezpieczeństwo, że pieniądze przyjdą późno, być może nawet dopiero po rozliczeniu RPO po 2013 r.

-  Prezydent mógł wziąć 23 mln zł, które czekały a następnie renegocjować z zarządem województwa. Ja bym tak zrobił: prowadziłbym rozmowy na temat dodatkowego projektu kluczowego dla Radomia - komentuje Szprendalowicz. Twierdzi, że wówczas do kasy miasta wpłynęłaby taka sama, a może nawet większa suma pieniędzy. - Wydaliśmy dyspozycję, by każdą wolną złotówkę odkładać dla Radomia na pawilon i nadkontraktacje. Niestety władze miasta nie prowadzą żadnych rozmów, nie szukają żadnych rozwiązań - zarzuca wicemarszałek prezydentowi Kosztowniakowi.

(bdb), (raa)