Sońta nie przeprosi Gajewskiego

19 listopada 2010
Krzysztof Sońta (PiS) nie musi przepraszać Krzysztofa Gajewskiego - uznał Sąd Apelacyjny w Lublinie i oddalił zażalenie złożone przez byłego radnego Radomian Razem. Gajewski zapowiada, że będzie dochodzić swoich praw w sądzie cywilnym.


Gajewski pozwie do sądu Sońtę  na droidze cywilnej
Przypomnijmy, Sad Apelacyjny w Lublinie rozpatrywał w trybie wyborczym zażalenie na postanowienie Sądu Okręgowego w Radomiu. Ten uznał, że wniosek Krzysztofa Gajewskiego, w którym domagał się przeprosin od Sońty za wypowiedziane pod jego adresem słowa dotycząace "rzekomo agenturalnej przeszłości", nie powinien być rozpatrywany w oparciu o ustawę samorządową. Sąd orzekł, że poseł PiS "nie przekazał informacji, które naruszyłyby dobra osobiste wnioskodawcy w trybie tejże ordynacji. Zdaniem sądu Sońta nie przesądzał o współpracy wnioskodawcy i nie wypowiedział się, że wnioskodawca ma agenturalną przeszłość związaną z SB. Sąd stwierdził, że taką wypowiedź należy uznać jako ocenę, a nie jako kreowanie faktów. - Nie jest to szerzenie ani poglądów, ani idei, ani haseł dla zjednania swoich zwolenników - wyliczała ogłaszając dezycję sądu sędzia Danmuta Bojarska.

Sąd Apelacyjny w Lublinie podtrzymał postanowienie Sądu Okręgowego w Radomiu.

Krzysztof Gajewski zapowiada, że w najbliższym czasie skieruje przeciwko Sońcie pozew do sądu w trybie cywilnym. - Podtrzymuję wszystkie zarzuty pod adresem posła. Będę bronił swojego dobrego imienia i godności osobistej - przekonuje.

Krzysztof Sońta zapewnia, że nie czuje satysfakcji, bo to nie on wnosił sprawę do sądu. - Cieszę się jednak, że lubelski sąd podtrzymał stanowisko sądu w Radomiu, bo to oznacza, że uznał moje argumenty i utwierdził mnie w przekonaniu, że to co powiedziałem było zgodne ze stanem mojej wiedzy - komentuje poseł. Jednocześnie - jak mówi - liczy na to, że "ta decyzja sądu będzie miała odzwierciedlenie w składzie przyszłej rady miejskiej. - Pan Gajewski wykorzystał moją osobę do prowadzenia swojej brudnej kampanii wyborczej - twierdzi Krzysztof Sońta.

(bdb)