Spokojnie, to tylko kampania
Pomalutku z miasta znikają plakaty, tabliczki i reklamy kandydatów do rady, którzy się tam nie dostali. Kluzobus już nie przyjedzie, chyba, że w innej wersji, np. PO-wóz. Na to się jednak nie zanosi, bo brzmi niedobrze. Więc czym i jaką drogą jadą do drugiej tury kandydaci?
Całkiem zgrabną kampanię ułożyli spece z PiS. Przed pierwszą turą pokazali spoty reklamowe, które wyróżniały się pomysłem na tle „reszty świata”. Inna sprawa, że prezydent miał tło, które sam zbudował... no może poza Centrum Słonecznym, na które pieniądze wyłożyła prywatna firma. Nie czepiajmy się jednak, mimo to, sztabowcom PiS, jak na Radom, daję mocną czwórkę w skali szkolnych ocen. Nieoficjalnie mówi się, że na radomską kampanię „drużyna Kosztowniaka” wyda ponad 300 tys zł. Efekty widać, aż boję się otworzyć lodówkę. A nuż wyskoczy Dariusz Wójcik z podziękowaniem za oddany głos lub dyrektor Teatru Powszechnego Zbigniew Rybka, który również występuje w tej drużynie przekonując w spocie, że jest w Radomiu od trzech lat i jest mu tu dobrze. Tło w tych reklamach jest ciekawe, powiedziałbym: spokojne. Taki spokój płynie też z tylnych szyb autobusów komunikacji miejskiej jak i reklam emitowanych na kilku w mieście telebimach. Właśnie, spokój jest najważniejszy. Spokojnie chwalą się tym co wybudowali spokojnie tłumacząc, że mają inne zdanie i myślą inaczej niż kontrkandydat. Wiele osób lubi spokój w Radomiu. Co najmniej 47 procent, tyle mieszkańców zagłosowało w pierwszej turze na Andrzeja Kosztowniaka.
Jaka zatem jest ta druga strona, która o sobie mówi, że ma przewagę? Czyli razem 53 procent, przy czym ich lider Piotr Szprendałowicz (PO) zdobył niwiele ponad 18 procent poparcia. Jego również widzimy na plakatach, słupach, płotach, bilbordach i przystankach. W telewizyjnych spotach reklamowych już mniej, a mówiąc dokładniej, piszący te słowa w ogóle kandydata nie widział w tej formie. Formę jednak zachowuje mówiąc, że pieniędzy na pawilon ginekologiczny nie ma, ale wie co by zrobił na miejscu prezydenta by takowe były. Choć dodaje, że nie wie kiedy będą. To nieco skomplikowane. Tymczasem Andrzej Kosztowniak mówi swoje: o pieniądze walczy. Co jest więc prostszą formą przekazu? Skoro o prostocie mowa, to najprostszym przekazem jaki wyszedł ze sztabu PO był ten, że prezydent skłamał... dwukrotnie. Ale nie będzie procesu w trybie wyborczym.
Kolejny przekaz do wyborców wyszedł akurat z obu drużyn. „Drużyny” - tak o sobie mówią przedstawiciele PiS i radni opozycji w nowej Radzie Miejskiej. Jednych i drugich jest tyle samo, a mimo to już wiemy... kto jest opozycją! Nie wiemy chyba najważniejszej sprawy: jak "druzyna Radomia" w razie wygranej zamierza rządzić? Czy prezydent Szprendałowicz przepchnie choć jedną uchwałę przez murem stojących czternastu radnych PiS (z jedną kobietą w tym gronie... fizyczką)? By to zrobić ma dwa wyjścia. Pierwsze, przekonać do swoich racji choć jednego z „drużyny Kosztowniaka” lub... samemu zapisać się do PiS. Tymczasem kandydat PO zachęca rajców z PiS do przejścia... do trzeciej drużyny: Polska Jest Najważniejsza.
Tak oto doszliśmy do trylogii, bynajmniej nie Tolkiena, ale kto będzie „władcą pierścienia” na fotelu prezydenta w Radomiu jest nadal ciekawą kwestią. Obawiam się, że wcześniej odpowiemy na pytanie: kto będzie wiceprezydentem naszego miasta i dlaczego będzie to osoba z... PSL? Kto nim będzie dokładnie? Tu również musimy powołać się na nieoficjalne wiadomości, choć w poniedziałek - i to w najbliższy poniedziałek! - ma być wszystko jasne. Tak zwane dziennikarskie jaskółeczki ćwierkają, że albo wiceprezydent Robert Skiba, albo Igor Marszałkiewicz odda swój fotel na rzecz nowego koalicjanta z PSL. Gdyby tak się stało, wyborcy otrzymaliby kolejny jasny przekaz kto ma przewagę w radzie i czyje pomysły będą realizowane. Czy to będzie „dobra kontynuacja”, to już inna kwestia.
Najbliższy tydzień może zatem przynieść nowe spoty wyborcze z treścią o realnej sile (razem z PSL) i skuteczności uzyskanej jeszcze przed wyborami. Spoty będą przekazane wyborcy w sposób, który już znamy, czyli... spokojnie. Czy naprawdę będzie tak spokojnie? Do Radomia ma znowu przyjechać przewodniczący Jarosław Kaczyński. Druga strona też działa i prawdopodobnie zobaczymy premiera Donalda Tuska. Swoją drogą, przybycie mistrzów, po to by wsparli swoich kandydatów, to oznaka ich słabości czy ich siły?
Wróćmy jednak do kwestii spokoju, on właśnie w jednym elemencie łączy przedstawicieli PiS i PO na plakatach, banerach i przekazach multimedialnych. Chodzi o instrukcję Platformy Obywatelskiej przed wyborami. Według niej, kandydat powinien wyglądać na plakatach lekko uśmiechnięty, ale nie "zębicznie". Z sugestii nie skorzystał PSL. Dariusz Gołębiowski startujący z tego ugrupowania co prawda do rady się nie dostał, ale na plakatach raczył nas fantastycznym uśmiechem.
I niech tak mu zostanie.
Bartek Olszewski