Gajewski kontra Sońta: wpis poprzez internet w komórce?
Przypomnijmy, chodzi o komentarz na forum lokalnej gazety, który ukazał się 2 lipca br. po tym jak ta opublikowała informacje o przekazaniu przez Krzysztofa Gajewskiego zbiorów fotograficznych z okresu PRL dla muzeum. Internauta sygnujący swoje uwagi nickiem "zbforjude" napisał, że zgodnie z materiałami znajdującymi się w IPN, Gajewski współpracował z komunistycznymi służbami bezpieczeństwa. Były radny poinformował o tym prokuraturę, która wszczęła postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. Ustaliła, że wpis wyszedł z komputera zarejestrowanego na biuro poselskie Krzysztofa Sońty (PiS), o czym Gajewski poinformował dziennikarzy podczas konferencji prasowej. Poseł Sońta przyznał, że komentarz wysłano z ogólnie dostepnego komputera w jego biurze, ale skupił się bardziej na samej treści wpisu. - Dotyczył on rzekomo agenturalnej przeszłości Krzysztofa Gajewskiego, jego współpracy z komunistycznymi służbami bezpieczeństwa na podstawie materiałów wytworzonych przez SB, które znajdują się w IPN - mówił Sońta.
W rezultacie panowie spotkali się w sądzie, gdzie Gajewski wniósł pozew przeciwko posłowi w trybie wyborczym. Ale najpierw Sąd Okręgowy w Radomiu, a potem Sąd Apelacyjny w Lublinie oddaliły wniosek uznając, że nie może być rozpatrywany w trybie wyborczym.
- Krzysztof Sońta nie mówił prawdy w prokuraturze, kiedy wyjaśniał sprawę zarejestrowanych na jego biuro komputerów. W prokuraturze poinformowano mnie, że wpis z 2 lipca wyszedł z komputera podłączonego do telefonu komórkowego zarejestrowanego na biuro poselskie pana Sońty. Jego rolą jest wyjaśnienie, kto z jego współpracowników takiego wpisu dokonał - uważa Krzysztof Gajewski. I dodaje: skoro ktoś mówi nieprawdę raz, to może to zrobić po raz kolejny.
Krzysztof Gajewski zna numer telefonu komórkowego, z którego dokonano wpisu. - Nie znałem go wcześniej, nigdy nie dzwoniłem pod taki numer, ani do biura PiS Krzysztofa Sońty - zapewnia.
(bdb)