Po wypadku w Nowym Mieście. Poszukiwany kierowca ciężarówki z naczepą
Przypomnijmy; do czołowego zderzenia samochodu volkswagen transporter z ciężarowym volvo typu chłodnia doszło 12 października ub. roku nad ranem - kierowca volkswagena z niewiadomych powodów zjechał na przeciwny pas ruchu. Szesnaście osób zginęło na miejscu, dwie zmarły w szpitalu.
Prokuratura Okręgowa w Radomiu, która prowadzi dochodzenie w tej sprawie, cały czas stara się ustalić kierowcę pojazdu, którego wyprzedzał bus. - Wiemy już jaki o był typ i model samochodu - ciężarowy z naczepą. Zwróciliśmy się do firmy produkującej te samochody z prośbą o informacje ile takich aut sprzedały i komu. Okazało się, że na rynek trafiło 700 pojazdów. Będziemy zabezpieczać listy przewozowe i tachografy. Będziemy też sprawdzać logowanie się telefonów komórkowych w obszarze katastrofy. Uzyskaliśmy już dane dotyczące stacji bazowych i ilości połączeń, analizujemy teraz w jakich kierunkach kierowca mógł się przemieszczać - wyjaśnia Agnieszka Duszyk z Prokuratury Okręgowej w Radomiu. Jak podkreśla, to wszystko pozwoli uzyskać informacje jak kierowca zachowywał się w chwili wypadku, czy przyspieszał, czy uniemożliwiał kierowcy busa manewr wyprzedzania.
Prokuratorzy ustalili już po badaniach toksykologicznych, że we krwi kierowcy busa nie było śladów leków, które uniemożliwiłyby mu prawidłową ocenę sytuacji na drodze. - Stwierdziliśmy wprawdzie obecność przeciwbólowego środka grypowego, ale nie miał on wpływu na zachowanie kierowcy - dodaje prokurator Duszyk.
Śledczy uznali, że volkswagen transporter był sprawny technicznie i jechał z prędkością 70-80 km na godzinę.
(bdb)