Sztuka Karola Wojtyły na radomskiej scenie

23 marca 2011
„Brat naszego Boga” na podstawie dramatu Karola Wojtyły to najnowsza premiera Teatru Powszechnego. Spektakl zobaczymy w niedzielę (27 bm.) o godz. 18 na dużej scenie.

Chmielowskiego gra Janusz Łagodziński „Brat naszego Boga” to głęboka, uniwersalna opowieść  o człowieku, który chciał naprawiać świat nie poprzez krew i walkę, a poprzez miłość i przywrócenie godności drugiemu człowiekowi. Kanwą sztuki stała się biografia polskiego powstańca, utalentowanego malarza, Adama Chmielowskiego, którego świat poznał jako Świętego Brata Alberta – zakonnika, oddanego bez reszty pomocy chorym i nędzarzom.

Twórcy spektaklu postanowili przypomnieć i przybliżyć tę wyjątkową postać, która tak mocno wpłynęła na losy Karola Wojtyły, stając się dla Jana Pawła II drogowskazem na Jego drodze do świętości.

- Sztuka poświęcona jest wyborom, jakich musi czasem dokonywać każdy z nas i które były istotne dla samego Wojtyły w tamtym czasie. Wzorem stało się dla niego życie właśnie Adama Chmielowskiego, czyli brata Alberta. Sztuka przyszłego papieża pokazuje, że w życiu człowieka zdarzają się różne powołania, że mamy różne możliwości wyboru. Z jednych trzeba zrezygnować na korzyść drugich - mówi reżyser radomskiego przedstawienia Andrzej Rozhin. Jak podkreśla, podobnego wyboru dokonał sam Adam Chmielowski, który był niezłym malarzem z początku ubiegłego wieku, a który pewnego dnia zrozumiał, że sztuka nie może być jedynym celem w życiu, bo jest nim oddanie się Bogu i żebrakom.

- Z całym szacunkiem dla wielkiego autora, nie jest to dobry tekst dla teatru, z powodu jego "literackości". Natomiast ogromnym zaletą naszego przedstawienia jest to, że reżyser jest jednocześnie adaptatorem i inscenizatorem tej sztuki. Towrząc tekst dramatyczny skorzystał także z innych pism papieskich, artykułów, listów, m.in. korespondencji Chmielowskiego z Heleną Modrzejewską - dodaje Jarosław Rabenda, który nie tylko gra w sztuce, ale jest także asystentem reżysera.

Rabenda szczególnie poleca przyjrzenie się roli Janusza Łagodzińskiego, który gra Chmielowskiego. - Zawsze jest ryzyko, że jeżeli zwykły człowiek zostaje nagle świętym, wstępuje do klasztoru, to to może otrzeć sę o banał. No bo się nawrócił. A Janusz Łagodziński, dzięki tekstowi tak skomponowanego przez Andrzeja Rozhina jest bardzo wiarygodny - zapewnia nasz rozmówca.

Andrzej Rozhin, znakomity reżyser teatralny, tym tytułem świętować będzie na radomsckiej scenie jubileusz 50-lecia swojej pracy artystycznej.

(bdb, raa)