Palikot: Złożymy wniosek o delegalizację PiS
Wizyta byłego posła PO w Radomiu rozpoczęła się właśnie od happeningu na deptaku. W samo południe lider „Ruchu Poparcia” skrytykował władze miasta i przedstawicieli PiS za ich postawę wobec Żywej Biblioteki. Palikot przytoczył opowiastkę Leszka Kołakowskiego: "Do wsi, w której mieszkam przyszli po Żyda. Nie byłem Żydem, więc nie protestowałem. Następnego dnia przyszli po geja. Nie byłem gejem, więc nie protestowałem. Następnego dnia przyszli po komunistę. Nie byłem komunistą, więc nie protestowałem. Kiedy przyszli po mnie nie miał kto protestować."
- A teraz słyszymy język dzielenia Polaków aż do granic wzajemnej niechęci. Ten język drutów kolczastych między nami, to język Jarosława Kaczyńskiego! To jest język zdradzonych o świcie: insynuacji i pogardy dla każdego kto jest inny – krzyczał przez "szczekaczkę" Janusz Palikot. Zaznaczył, że naklejając nalepki wzywa do zdelegalizowania Prawa i Sprawiedliwości. - Stop nienawiści. Zabronić Jarosławowi Kaczyńskiemu działalności publicznej! Złożymy wniosek o delegalizację PiS! Polska potrzebuje dyskusji – przekonywał.
Temu wszystkiemu przez kilka chwil przysłuchiwał się szef klubu radnych PiS Jakub Kowalski. Robił zdjęcia, po czym odszedł w dół Żeromskiego.
- Jarosław Kaczyński wyznaczył karę: dla osób spotykających z Januszem Palikotem nie ma miejsca w PiS! – zauważył były poseł.
Happening przy Żeromskiego przebiegał spokojnie. Palikot rozmawiał z kilkoma młodymi osobami, rozdawał swoje książki i autografy. Niewiele później wygłaszał już wykład w Wyższej szkole Handlowej o "Naprawie polityki". Oprócz studentów do auli przyszli radomianie w różnym wieku oraz kilku młodych przedstawicieli Młodzieży Wszechpolskiej, którzy opuścicli wykład w połowie wystąpienia byłego posła z Lublina.
O co chodzi Palikotowi
Palikot chce, by Polacy podczas zeznania podatkowego decydowali na jaką organizację, partię czy kościół przeznaczą swoje podatki. - Obywatel mógłby w całości przekazać na przykład całość sumy na muzeum Witolda Gombrowicza we Wsoli. Takie rozwiązanie oznacza koniec polityki w Kościele. Dla partii politycznych może to oznaczać, że PiS, PO, czy nasz Ruch może nie dostać grosza, bo to obywatele będą dzielić a nie partie między sobą, jak jest obecnie. Partie będą musiały przekonać Polaków, że zasługują choćby na 0,1 z tych 2,5 procenta. To również eliminuje korupcję - uważa Janusz Palikot.
- Teraz szefowie partii mogą w nieskończoność pełnić funkcję liderów. Oto do czego to prowadzi: Tusk chce wykończyć Schetynę, Napieralski Kalisza a Kaczyński wszystkich – wyliczał Palikot przy entuzjastycznie reagującej śmiechem i brawami sali. - Partia nie może być prywatnym folwarkiem Kaczyńskiego czy Tuska. Jeśli w partiach nie ma kadencyjności, nie ma także mowy o demokracji – dodał już poważniej wykładowca.
Palikot chce likwidacji senatu, zmniejszenia liczby posłów (do 360) – To są trudne zmiany konstytucyjne. Ale najważniejsze dotyczy powiatów. Kilkanaście tysięcy urzędników kosztuje nas kilka miliardów złotych. Czy powiaty się sprawdziły? Wydaje się, że ich funkcja jest nietrafiona - przekonywał. Uważa, że rolę powiatów mogłyby przejąć gminy i sejmiki wojewódzkie.
Wystąpieniu i odpowiedziom na pytania z sali przysłuchiwał się współpracownik posła Radosława Witkowskiego (PO). – Janusz Palikot ubolewał, że wszystkie projekty, które prowadził w komisji „Przyjazne państwo” udało się zrealizować dopiero po jego odejściu z Platformy. Może za mało pracował? Może to on sam był przeszkodą? Trochę szkoda, że nie wziął dziś na spotkanie świńskiego ryja czy gumowego penisa, bo wtedy byłby jakiś koloryt a tak to słyszymy te same zdania od 20 - 30 lat - komentuje Mateusz Tyczyński.
Nalepki z ławeczek przed gmachem Corazziego zostały usunięte, gdy poseł z Lublina rozmawiał z radomianami w WSH.
Bartek Olszewski