Jaja, dywan i śmigus dyngus u Gombrowicza
Jeszcze przed otwarciem tego fantastycznego muzeum nagrywałem wspomnienia wielu osób o historii miejsca. Mieszkał tam z rodziną Jerzy Szymkowicz Gombrowicz. Tak, to starszy brat mistrza Witolda, od którego dystansuje się radny Karol Sońta (PiS). „Ferdydurke” pan radny czytał dwa razy, ale nie zrozumiał, jak sam opowiadał przy okazji afery z Żywą Biblioteką.
Ale wróćmy do mego natchnionego trzepania świątecznego dywanu. Przy osiedlowym trzepaku przypomniałem sobie wspomnienia o wielkanocnych obyczajach. Dbał o nie przed wojną właśnie Jerzy Gombrowicz – i to własnoręcznie! A mnie Wielkanoc kojarzy się nie tyko z jajeczkami, kurczaczkami, palmami, itp. itd. oraz śmigusem dyngusem, ale również... moją słabością, czyli samochodami!
Pięknie wspominał dawne czasy mistrz mikrofonu, pan Ksawery Jasieński, który do Gombrowicza mówił wuju. - Ja go zawsze nazywałem wujem Jurkiem mimo, że moim wujem nie był. Myśmy byli i nadal jesteśmy spokrewnieni mimo, że on już nie żyje. Niemniej jednak i znajomość, i przyjaźń bardzo nas z sobą związały i wobec tego mogłem do niego mówić wuju. On traktował mnie jak swojego siostrzeńca - opowiadał Ksawery Jasieński. Wzruszony, ciepłym pięknym głosem maluje obrazy swej młodości, czasy poprzedzające II wojnę światową. - Wuj Jurek miał usposobienie człowieka żartującego, posiadał duże poczucie humoru. Ja nigdy nie byłem we Wsoli przed wojną. Jeździła tam moja starsza siostra. Opowiada, że to był bardzo miły zakątek, z takim dużym balkonem. Tam zawsze na święta jeździli moi rodzice na śmigus dyngus. Wuj Gombrowicz czekał z dwoma wiaderkami na balkonie. Jak podjeżdżali samochodem - a wtedy były auta odkryte - wuj starał się z tego balkonu koniecznie wlać te dwa kubła wody do podjeżdżającego auta! Czasami zdążył wlać jeden kubełek – śmieje się Ksawery Jasieński.
Takie to były czasy! Dywan wytrzepany... A malowanki świąteczne gdzieś się kupi w sklepie. Przy okazji prośba: nie wlewajcie wody do nowoczesnych samochodów. Ich najeżone elektroniką wnętrze może tradycji nie przeżyć.
Wesołych Świąt!
Pozdrawiam Bartek Olszewski