Stuhr i Kamiński pytali mnie jak grać…
"Kontrabasistę" publiczność, w tym radomska, zna ze świetnych kreacji m.in. Jerzego Stuhra i Emiliana Kamińskiego. Czy odtwórca "radomskiego kontrabasisty nie obawia się porównań z tamtymi kreacjami?
- Górski to Górski i porównywanie go do pozostałych - również Cezary Żak był kontrabasistą - chyba nie wchodzi w rachubę z przyczyn oczywistych. To nie fałszywa skromność, bądźmy realistami. No chyba, że miałbym powiedzieć prawdę, to wówczas informuję, że ci panowie wielokrotnie konsultowali się ze mną jak to grać, aż w końcu postanowiłem im to pokazać - żartuje Michał Górski.
Przyznaje, że tekst Süskinda znowu okazuje się być bardzo aktualny, bo coraz więcej mamy wokół siebie sfrustrowanych zawodowo i życiowo ludzi. I to nie tylko młodych. - Nie sądzę, żeby wiek był tu czynnikiem determinującym. Kontrabasista ma 35 lat, ale jego problem dotyczy każdego wieku i zawodu. Nie rozwija się, bo nie musi, jest na etacie, z którego nikt go nie ruszy. Nie ćwiczy, bo po co? Wszystko jest złe, do niczego i bez sensu. Można tak żyć, ale po co? Nie lepiej coś w tym życiu zrobić, dla siebie i innych? Niech opowieść o tym człowieku będzie krzywym zwierciadłem, w którym mogą przejrzeć się wszyscy, którzy tak właśnie żyją: z dnia na dzień, sfrustrowani, niechętni do działania i niewidzący przed sobą żadnej przyszłości - opowiada aktor.
Monodram to ciężki kawałek aktorskiego chleba. Jak ma zamiar sobie z nim poradzić? - Uległem w zeszłym roku poważnemu wypadkowi, który zakończył się wstawieniem 29 cm gwoździa w kość ramienną, co z kolei spowodowało przerwę w uprawianiu sportów wszelkich. Teraz próbuję powoli pływać, korzystać z siłowni, ale są to małe kroczki w powrocie do formy. Również każda próba Kontrabasisty to niezły wycisk fizyczny. Postaram się, żeby widzowie nie mieli jednak wrażenia, że w połowie spektaklu zemdleję z wycieńczenia – obiecuję, że dotrwam! - zapewnia Michał Górski.
(bdb)
Czytaj rozmowę z Michałem Górskim