Groźna kartingowa kraksa

29 maja 2011
Do dwóch poważnych kolizji doszło na radomskim torze kartingowym podczas rozgrywanych tu Międzynarodowych Mistrzostw Polski. Na szczęście skończyło się na siniakach i strachu. 

Filipa nie bylo podczas rozdania nagród
Na szczęście skończyło się bez poważnych kontuzji. Jeden z zawodników wyjedzie z Radomia z kilkoma siniakami. Drugi, reprezentant naszego Automobilklubu, młody Filip Wójcik został zabrany przez karetkę z toru do szpitala. – Przyczyną tej kraksy było złe prowadzenie kartu przez zawodnika jadącego przed Filipem – mówi przezes Automobilklubu Aleksander Gajewski. Dodaje, że groźnie wyglądający wypadek zakończył się na strachu i kilku siniakach.

Poszkodowany dziś Wójcik świetnie zna radomski tor, jeździ też na zawody w innych miastach, startował już we Włoszech zajmując czołowe lokaty. Ma doskonałych trenerów, instruktorów, przed laty z sukcesami startujących w zawodach kartingowych. Jak twierdzi prezes Gajewski, dzisiejsza popularność kartingu to efekt sukcesów Roberta Kubicy.

– Przy okazji coraz większa liczba rodziców otrzymuje potężną dawkę adrenaliny. Niestety, nie zawsze za tym idą umiejętności ich dzieci. Szkolenie zawodnika to minimum dwa lata intensywnej pracy na torze. Tych nam w Polsce brakuje. Do tego kondycja fizyczna zawodnika, przecież przeciążenia są duże podczas kilku czy kilkunastu okrążeń toru. Nie każdy potrafi to wytrzymać - tłumaczy Gajewski. Dobitnie powtarza: niektóry rodzice zapominają, że braki w wyszkoleniu zawodnika mogą doprowadzić do tragicznych konsekwencji. - Po prostu rodzicom za bardzo zależy na wygranej dziecka. Moim zdaniem, ten ostatni czynnik najbardziej zaważył na przebiegu rywalizacji. Część dzieci była po prostu zestresowana pierwszym występem w zawodach. Pojechali jak to się mówi na pełny gwizdek zapominając chyba o przyhamowaniu na i przed wirażem. Na szczęście zakończyło się na kilku siniakach – uspakaja szef AR.

Do kraksy doszło podczas ostatniego wyścigu przy świetnych warunkach atmosferycznych. Wczoraj zawodnicy ścigali się w strugach deszczu. Filipa Wójcika niestety nie było podczas rozdania pucharów i dyplomów. Otrzymał od ponad 80-osobowej grupy zawodników ogromne brawa. – Filip jutro podobno idzie w szkole na dyskotekę. Wiemy ze szpitala, że czuje się dobrze a zawody były rozegrane prawidlowo, nie  było większych problemów – ocenia sędzia główny imprezy Artur Strychalski.

Za trzy tygodnie kolejne zawody kartingowe na radomskim torze.

(raa)