Zalewa ich woda. I krew
Wystarczy przyjechać na ul. Przerzanowskiej po większych opadach deszczu, których tej wiosny i lata jest w nadmiarze. Podwórko bardzo szybko zapełnia się wodą nie do przebrnięcia suchą nogą. W ruch idą kalosze, potem dziecko na ręce i do samochodu zaparkowanego przed bramą. Wcześniej telefon do straży pożarnej. Tu doskonale znają ten adres: obiecują, że jak załatwią pilniejsze potrzeby, przyjadą. - Od wiosny ubiegłego roku byli już sześć razy - wylicza gospodarz. W ruch idzie pompa, węże i zaczyna się odpompowywanie. - Trwa około czterech godzin - mówi pan Paweł i zastanawia się, ile to wszystko naszą wspólną kasę kosztuje. - Nawet bym taką pompę kupił, ale samowolnie nie wolno mi odprowadzać wody na sąsiednie posesje - wyjaśnia.
Za rozlewisko na swojej posesji winą obarcza drogowców. - Gdy tutaj się sprowadziliśmy dwa lata temu, nie mogliśmy się w MZDiK doprosić choćby zapowiedzi, ze szutrowa droga zostanie zamieniona w asfaltową. Aż nagle, jakby nigdy nic przyjechali kiedyś robotnicy w mig utwardzili drogę. Z takim skutkiem, że cała woda spływa na moje podwórko - opowiada właściciel nieruchomości.
Interwencje nic nie dają; ani w MZDiK, ani w Wodociągach Miejskich, ani w wydziale zarządzania kryzysowego magistratu. My podjęliśmy się kolejnej. I dowiedzieliśmy się, że: - Na ulicy Perzanowskiej nie ma asfaltu! Droga została utwardzona tak zwanym destruktem, ale formalnie jest to nadal droga gruntowa, tylko z lepszą nawierzchnią - dpowiada rzecznik MZDiK Marek Ziółkowski. Przekonuje, że nie można zrobić tam drogi asfaltowej, bo wtedy potrzebna byłaby pod nią również kanalizacja deszczowa, a takiej nie ma w całej dzielnicy Mleczna. - Rozwiązanie problemu odwodnienia tej części miasta leży w kompetencjach Wodociągów Miejskich - dodaje.
Okazuje się też, że mieszkańcy Perzanowskiej... sami sobie są winni. - Powierzchniowe utwardzenie ulicy Perzanowskiej zostało wykonane jesienią 2009 roku, po interwencjach samych mieszkańców dzielnicy, którzy narzekali, że po opadach nie mogli dojeżdżać do swoich domów, bo drogę zalewała woda - wyjaśnia rzecznik. Powtarza argumenty, które Marzena i Paweł Solowie doskonale znają z odpowiedzi na pisma słane do MZDiK: - Nasi inspektorzy stwierdzili, że działka przy ulicy Perzanowskiej 10 jest położona w obniżeniu terenu - także w stosunku do drogi - i spływa do niej woda z całej okolicy. Wykopanie rowów wzdłuż drogi nic nie da - praw natury nie da się oszukać i woda, niestety, pod górkę nie popłynie - stwierdza nie bez racji Ziółkowski.
Zdaniem miejskich drogowców, potrzebne jest albo podwyższenie poziomu działki, albo budowa docelowej jezdni z kanałem deszczowym. - Drugie rozwiązanie nie jest jednak takie proste, bo - jak już wspomniałem - trzeba byłoby skanalizować całą dzielnicę Mleczna, żeby mieć gdzie te wody odprowadzić - konstatuje Ziółkowski. Podkreśla, że między innymi z tego powodu MZDiK przestał utwardzać drogi gruntowe desktruktem. - Z jednej strony bowiem mieszkańcy nie chcą mieć błota na jezdni, a z drugiej narzekają potem, że woda, która wcześniej stała na ulicy, stoi wtedy obok niej - sumuje rzecznik. Co radzi właścicielom posesji przy Perzanowskiej 0? - Jedynym rozwiązaniem jest budowa ulicy w ramach inwestycji czynowych. Wtedy będą one rozwiązywane kompleksowo - zapewnia Marek Ziółkowski.
Paweł Sola założył stronę internetową specjalną "Dom nad rozlewiskiem" i tam dokumentuje zmagania jego rodziny z żywiołem i urzędnikami. - Rady, bym wyrównał poziom podwórka z poziomem ulicy znam. Znam też cenę takiego rozwiązania. Jest bardzo wysoka. Kto ja zapłaci? - pyta radomianin.
Bożena Dobrzyńska